Gdyby to nie Kamil Stoch był tym, który jako jedyny pokonał Japończyka, do dzisiaj żałowalibyśmy, że Kasai nie doskoczył wtedy do złota. Chodzi oczywiście o drugi indywidualny konkurs olimpijski w Soczi. 15 lutego 2014 roku Kasai zdobył na igrzyskach srebro, przegrywając tylko ze Stochem, o zaledwie 1,3 punktu, czyli o trochę ponad pół metra. Swój największy sukces w karierze osiągnął w wieku 42 lat. Dla skoczków to czas emerytury. I to już zaawansowanej. We współczesnej erze tego sportu wyczynem były przecież dwa srebrne medale Adama Małysza na igrzyskach w Vancouver, na które pojechał w wieku 32 lat i dwóch miesięcy. Zresztą, gdyby nie istnieli Kasai i Takanobu Okabe Małysz i Simon Ammann byliby najstarszymi w historii zwycięzcami konkursów Pucharu Świata. Szwajcar miał 33 lata i pięć miesięcy, kiedy wygrywał w listopadzie 2014 roku w Kuusamo, Polak miał 33 lata i dwa miesiące, gdy triumfował w styczniu 2011 roku w Zakopanem. Kasai rekord Okabe - miał 38 lat, gdy niespodziewanie wygrał w Kuopio w 2009 roku - pobił wygrywając tego samego dnia, co Ammann. Japończyk dzieląc ze Szwajcarem najwyższy stopień podium miał dokładnie 42 lata, pięć miesięcy i 23 dni. Na podium po raz ostatni stanął w wieku jeszcze bardziej zaawansowanym - w marcu bieżącego roku był niecałe trzy miesiące przed 43. urodzinami, gdy zajął drugie miejsce w Oslo. Tydzień temu w Klingenthal Japończykowi zabrakło 2,3 pkt do trzeciego Severina Freunda. Sezon zaczął piątym miejscem. Teraz, jeśli w Kuusamo nad skoczkami zlituje się wiatr, będzie jednym z faworytów rywalizacji. Ciekawe co myślą sobie, widząc to wszystko Kazuyoshi Funaki, Masahiko Harada Okabe, Hideharu Miyahira czy Hiroya Saito. Kasai jest ostatnim z samurajów. Rekordzistą w liczbie występów w PŚ (już 479), liczbie awansów do serii finałowej konkursów (404), liczbie sezonów w cyklu - zaczął już 27. Jest człowiekiem-inspiracją. Czy kiedykolwiek ktokolwiek w tym sporcie tak długo jak on utrzymywał się na światowym poziomie? Warto zauważyć, że punktów nie zdobywał tylko w dwóch ze swych trzech pierwszych sezonów i to dlatego, że wtedy dostawali je skoczkowie, którzy zajęli miejsca od pierwszego do 15., a nie jak teraz do 30.
![]() |
![]() |
![]() |
Blizzard Gogle narciarskie 904 | K2 Narty Remedy | Lange Buty narciarskie Rxj |
Sprawdź ceny | Sprawdź ceny | Sprawdź ceny |
Birger Ruud, czyli najlepszy z trzech znakomitych norweskich braci do 2014 roku był najstarszym w historii zdobywcą medalu igrzysk w skokach, w konkursie indywidualnym. W 1948 roku w Sankt Moritz wywalczył srebro w wieku prawie 37 lat. Wystartował tam, choć przyjechał jako jeden z trenerów, a do konkursu zgłosił się po tym, jak namówiony oddał skok próbny i osiągnął bardzo dobrą odległość. Do historii przeszedł jako dwukrotny mistrz olimpijski i pięciokrotny mistrz świata (choć dwa z tych tytułów otrzymał bez startów, po wygraniu igrzysk). Uprawiał narciarstwo alpejskie (był nawet trzeci na MŚ i czwarty na igrzyskach) gimnastykę, pływanie, kolarstwo, grał w piłkę nożną i tenisa, a w swoich najdalszych skokach dolatywał prawie pod setny metr. Jeden z największych w historii i najbardziej długowiecznych, ale czy jego piękną, sportową starość można zestawić z tym, co robi Kasai? Trudno porównywać, bo ich świat sportu wtedy i teraz to zupełnie różne epoki.
'Dziadek' to pseudonim Stanisława Marusarza. Nieprzypadkowy. Nasz wicemistrz świata z Lahti z 1938 roku teoretycznie najlepszy moment w karierze przeżył wcześnie, mając 25 lat. A może jeszcze trzy lata wcześniej, gdy Norwegowie bali się rywalizować z nim w zawodach w Planicy, gdzie pobił rekord świata w długości lotu, osiągając 95 m. Był o trzy metry lepszy od najlepszego z Ruudow. Choć chyba jednak to Lahti było momentem bardziej doniosłym. Tam Asbjoern Ruud, który pokonał Polaka, chciał mu oddać swój puchar za mistrzostwo świata. Norweg wyprzedził Marusarza o 0,3 pkt, choć sumą odległości przegrał o 5,5 metra. Marusarzowi nie dano zdobyć złotego medalu, mimo że w obu seriach pobił rekord skoczni. Docenili go Polacy, przyznając mu pierwsze miejsce w plebiscycie "Przeglądu Sportowego" za rok 1938. "Dziadek" wyprzedził wtedy m.in. dwukrotną mistrzynię i dwukrotną wicemistrzynię Europy z tamtego roku, lekkoatletkę Stanisławę Walasiewicz.
W kolejnych latach sukcesów na miarę swojego talentu skoczek, alpejczyk i dwuboista nie osiągnął i ze względu na wybuch II wojny światowej, i przez liczne kontuzje. Ale formę zachował tak długo, jak długo chciałby ją mieć Kasai. Japończyk marzy, że w 2026 roku igrzyska olimpijskie odbędą się w Sapporo, a on weźmie w nich udział nie jako widz. Będzie wtedy krótko przed 54. urodzinami. Tyle lat "Dziadek" Marusarz miał wtedy, kiedy jako gość honorowy i zarazem przedskoczek otwierał konkursy w Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku w ramach Turnieju Czterech Skoczni. Niemcy, z którymi walczył na wojnie, pisali o nim jak o bohaterze. A już kilka lat wcześniej w ten sposób mówił o nim Birger Ruud ("Ponad 40 lat życia, ponad 20 lat na skoczni i ciągle miejsce w światowej czołówce - nie znam drugiego takiego zawodnika w historii narciarstwa").
Na igrzyskach w 1956 roku 43-letni wtedy Marusarz był w kadrze, ale w ostatnim momencie trenerzy zdecydowali, że nie wystartuje.
Pod koniec kariery "dziadek" lubił mawiać o sobie Adam Małysz. Walcząc z zawodnikami takimi jak młodszy od niego o 13 lat Gregor Schlierenzauer i będąc w kadrze m.in. z młodszym o 14 lat Maciejem Kotem faktycznie mógł się czuć zawodnikiem bardzo doświadczonym. Swój ostatni konkurs w karierze - w Planicy w marcu 2011 roku - ukończył na trzecim miejscu, mając wtedy 33 lata i prawie cztery miesiące. Trzeci był też w klasyfikacji generalnej sezonu, a skoczkowi w takim wieku nigdy wcześniej nie udało się skończyć cyklu PŚ na podium. Miesiąc wcześniej Małysz zdobył brązowy medal MŚ w Oslo, gdzie ogłosił, że po sezonie kończy ze skokami. Chciał odejść w stylu, w jakim zrobił to jego idol, Jens Weissflog. A pożegnał się chyba jeszcze ładniej niż Niemiec. Ten swój ostatni sezon w PŚ skończył na czwartym miejscu w "generalce", czwarty był też na głównej imprezie - MŚ w lotach. Za to wygrał Turniej Czterech Skoczni. Ostatnie podium ? trzecie miejsce w Falun - wyskakał w wieku 31 lat i prawie ośmiu miesięcy, ostatnie zwycięstwo, gdy był młodszy o miesiąc, w Iron Mountain. Niemiec po raz ostatni skakał 17 marca w Oslo. Zajął szóste miejsce w konkursie, w którym swoje pierwsze zwycięstwo w karierze odniósł Małysz.
Poza tą dwójką wśród współczesnych skoczków długowiecznych wyróżnić trzeba Simona Ammanna. Szwajcar po ukończeniu 30. roku życia zdołał ukończyć Turniej Czterech Skoczni na trzecim miejscu - miał wtedy 32 lata - w klasyfikacji najstarszych zwycięzców konkursu PŚ jest trzeci, tuż przed Małyszem (33 lata i 5 miesięcy - Kuusamo 2014), a w gronie najstarszych na podium PŚ czwarty, znów tuż przed Małyszem (33 lata i 8 miesięcy - Kuopio 2015).
Kilka słów trzeba powiedzieć też o Okabem. Kiedy w marcu 2009 roku wygrał w Kuopio, na najwyższym stopniu podium stanął po 11 latach przerwy. W Pucharze Świata uzbierał w sumie tylko cztery zwycięstwa, ale nawet jeśli to ostatnie było trochę przypadkowe, to trzeba mu oddać, że w tym samym roku, a więc jako 38-latek, zdobył brąz MŚ w drużynie, a taki sam sukces odniósł dwa lata wcześniej.
Okabe postanowił skończyć karierę w marcu 2014 roku. Chwilę wcześniej Kasai zaczął przeżywać swoją kolejną młodość. W styczniu odebrał rodakowi miano najstarszego zwycięzcy konkursu PŚ w historii, wygrywając loty w Bad Mitterndorf. Później ten rekord wyśrubował, triumfując w Kuusamo. W sumie od grudnia 2013 roku, czyli w ostatnie dwa lata, zdobył indywidualne srebro i drużynowo brąz na igrzyskach w Soczi, brąz w konkursie drużyn mieszanych na MŚ w Falun i ukończył aż 12 konkursów PŚ na podium, wygrywając dwa. Trudno uwierzyć, że kiedyś pojawi się ktoś, kto osiągnie tyle po skończeniu 40. roku życia. A przecież Kasai ciągle wierzy, że najlepsze dopiero przed nim. W Kuusamo według bukmacherów jest jednym z kandydatów do zwycięstwa. Firma Fortuna ustawia go na szóstym miejscu w kolejce do triumfu (kurs 20).