- Oglądałem pierwszą serię, a teraz właśnie jadę na trening, bo innych Stochów muszę wychować (śmiech). Chłopcy już na mnie czekają, jedziemy na skocznię w Zakopanem. Proszę mi dać znać, jak się ten konkurs skończy.
- Ani trochę. On to wygra na 99,9 proc.
- Widzę, że dosyć mu ta skocznia podeszła. Jak tylko warunki nie będą bardzo niekorzystne, to sobie poradzi. Nawet jak będzie miał wiatr w plecy, tylko żeby nie był za mocny.
- Różnie do takich skoków się podchodzi. Ubiera się stare kombinezony, nie przykłada się na sto procent. Kamil to zawodowiec, wszystko ma wykalkulowane, jak kiedyś Adam Małysz - skacze, ile mu trzeba.
- Kontakt mamy utrudniony, bo przecież on bez przerwy jeździ po świecie. Ale na święta składaliśmy sobie życzenia, a dziś mam zamiar do niego zadzwonić, bo przecież pogratulować trzeba będzie, nie?