Tak Adam Małysz zdobywał srebro ?
- Pierwsza seria była rozegrana na wariackich papierach - mówił Adam Małysz. - To była jedna wielka gonitwa, na górze panował chaos. Kto miał przypięte narty, ten jechał. Raz numer 30, potem 40, znowu 32.
Małysz skoczył przeciętnie - jego odległości to 135, 131,5 i 130 m. - Każdy skok był spóźniony. Trzeba nad tym popracować, żeby trafiać w próg - mówił wicemistrz olimpijski ze skoczni normalnej. - Profil tego obiektu jest bardziej zjazdowy, próg jest krótki, trzeba trafić idealnie. Błąd, który popełniałem szybko mogę wyeliminować.
Oprócz Małysza, z najlepszych, do Whistler przyjechali jeszcze Austriacy Andreas Kofler i Wolfgang Loitzl, Fin Janne Ahonen i mistrz olimpijski z soboty czyli Simon Ammann. Szwajcar oddał tylko dwa skoki, w tym drugim pofrunął aż na 143 metr. To znowu był skok na medal, a może nawet i mistrzostwo.
Krzysztof Miętus miał drugą odległość - 137,5 m podczas drugiego olimpijskiego treningu na dużej skoczni w Whistler. Udanie ponownie zaprezentował się Łukasz Rutkowski - 133,5 m z 20. belki. Słabiej wypadli Stefan Hula - 127,5 m (22. belka) i Kamil Stoch - 114,5 m (18.).
Na środę i czwartek też zaplanowano po trzy skoki. W piątek jeden i kwalifikacje. Nie wszyscy wezmą we wszystkich wystartują, na pewno nie każdy zawodnik odda po dwanaście skoków (konkurs poprzedzi seria próbna) i w sobotę przystąpi do walki o medale.
Obiekt w Whistler skoczkowie znają - rok temu odbyły się na nim dwa konkursy PŚ. Najlepsze wspomnienia ma Austriak Gregor Schlierenzauer. Wygrał oba - w drugim, 25 stycznia, pofrunął aż na 149 metr. I to jest rekord olimpijskiego obiektu. Małysz zajął wtedy ósme i czwarte miejsce.
Wicemistrzowi olimpijskiemu z Vancouver już się trochę nudziło w wiosce olimpijskiej. - Człowiek lubi sobie czasem polatać, więc chętnie wrócę na skocznię - mówił w poniedziałek.
Godziny po srebrnym medalu upłynęły spokojnie. Grał w siatkówkę, obejrzał filmy i zrobił zakupy w olimpijskim sklepie. Poczytał także smsy, które dostał po dekoracji (znowu się wzruszył, a łzy kapnęły na policzki). Laba szybko się skończyła - Małysz nie jest typem, który lubi nic nie robić. Dlatego bardzo ciągnęło go do skakania, tym bardziej że jak sam stwierdził "nie powiedziałem na tych igrzyskach ostatniego słowa, nie biorę w ciemno srebrnego medalu na dużej skoczni, będę walczył o złoty".
Ten srebrny jest schowany do szuflady, na razie Małysz nie dostał nawet pudełka, do którego mógłby go zapakować. Ale nie zapomniał, jak wygląda. - Sportowcy z innych dyscyplin przychodzą, żebym im go pokazał - uśmiecha się Małysz. - Tomek Sikora był i obejrzał, mieszka przecież w pokoju obok. Justyna nie była, czeka na swoje. Może w środę uda mi się pójść na jej sprinty? Bardzo chciałbym obejrzeć. Liczę, że zdążymy po treningu. Czy Hannu Lepistoe mi pozwoli? Przecież on sam jeździ na różne zawody.
Zaraz po powrocie z igrzysk kadra polskich skoczków, z Adamem Małyszem na czele, wystartuje w Pucharze Kontynentalnym na skoczni w Wiśle-Malince. Treningi odbędą się w piątek 26 lutego o 16. Konkursy - w sobotę o 16 i niedzielę o 12.
Super-blog Vancouver ? - najciekawsze wpisy korespondentow Sport.pl i blogerów