Apoloniusz Tajner dla Gazety: Dobrze, że Turniej wreszcie się skończył

Chcemy więc pracować nad przywróceniem Adamowi błysku, na który wszyscy czekają. A o tym, że jest to możliwe, świadczy przykład Thomasa Morgensterna, który znów świetnie skacze po groźnym upadku w Kuusamo, czy Simona Ammanna, który od igrzysk w Salt Lake City był w fatalnej formie, a widać, że już ją odnajduje - mówi Apoloniusz Tajner, trener Adama Małysza.

Apoloniusz Tajner

trener polskich skoczków

Powoli zapominamy o rywalizacji w Pucharze Świata.

Musimy inaczej rozegrać ten sezon, skupić się na przywróceniu Adama do formy. Końcówki sezonu są różne. Ostatnio jest tak, że zawodnicy będący w wielkiej formie podczas Turnieju Czterech Skoczni później ją tracą i zaczynają wygrywać inni. Chcemy więc pracować nad przywróceniem Adamowi błysku, na który wszyscy czekają. A o tym, że jest to możliwe, świadczy przykład Thomasa Morgensterna, który znów świetnie skacze po groźnym upadku w Kuusamo, czy Simona Ammanna, który od igrzysk w Salt Lake City był w fatalnej formie, a widać, że już ją odnajduje.

15. miejsce Adama w klasyfikacji generalnej TCS to oczywiście rozczarowanie. Dobrze, że turniej się wreszcie skończył, bo Adam był już bardzo zmęczony tymi startami i porażkami. Chociaż będąc w dołku, i tak skakał dziś w Bischofshofen nie najgorzej. To znaczy oczywiście nie na swoim zwykłym, wspaniałym poziomie, ale wyraźnie eliminował wszystkie drobne błędy z numerem na piersi podczas zawodów. Ta skocznia jest bardzo trudna i nieprzyjazna dla zawodników, którzy nie mają formy. Długi i płaski próg powoduje, że zawodnik, który go nie czuje - a tak jest w przypadku Adama - i źle w niego trafi, może bardzo zepsuć skok. Dlatego jego 20. miejsce w Bischofshofen napawa optymizmem, widać światełko w tunelu. Adam też jest w miarę podbudowany. Ile potrwa poprawa jego skoków? Zobaczymy. Na razie jedyne możliwe wyjście, jakie mieliśmy, to wycofać go ze startu w Libercu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.