Dlatego Adamowi Ma³yszowi łatwiej będzie zdobyć Puchar Świata po raz czwarty z rzędu.
Bo nie będzie takiej presji jak kiedyś.
Bo już nikt nie powie, że: przypadkowo mu się udało (po pierwszym triumfie w PŚ), że dwa razy i starczy, a poza tym innym nie zależało, bo myśleli o igrzyskach (po drugim, w którym radość była zmieszana z niedosytem złośliwych, że żaden z dwóch medali olimpijskich nie był złoty), i że trzeci raz jest niewykonalny (przed początkiem ub. sezonu).
Bo po tych wszystkich sukcesach, wzruszeniach oczekiwania kibiców zmieniły się w podziw. A podziw w szacunek. I wiarę, że to co dla innych jest niemożliwe, dla Małysza - owszem.
Bo kibice łatwiej zniosą, wybaczą i przeżyją ewentualne porażki. Ma³ysz będzie sobie z tego zdawać sprawę, więc... spokojnie może skakać na całego i wygrywać.
Bo po tym, czego Małysz i jego trenerzy dokonali w ubiegłym sezonie - niespodziewane, ale wywalczone w wielkim stylu podwójne mistrzostwo świata i trzeci z rzędu triumf w PŚ - nikt, do samego końca nie zwątpi w Adama. Piłkarskie powiedzenie "dopóki piłka w grze" na użytek skoków narciarskich zostanie zmienione na "dopóki jakiś skoczek nie ma przed ostatnim konkursem więcej niż 100 punktów przewagi nad Adamem".
Bo Małysz odpoczął. Także psychicznie.
Bo ma nad rywalami (jak zwykle trudno wskazać tych najgroźniejszych; Niemcy - tradycyjnie Schmitt i Hannawald; Austriacy Hoellwarth, Liegl i Morgenstern, może przeżywający drugą, jeśli nawet nie trzecią młodość Goldberger; Słoweniec Peterka - ponoć skacze rewelacyjnie; Finowie - z Ahonenem na czele; któryś z Japończyków; i... no właśnie, to miejsce trzeba zostawić pusteprzewagę psychiczną) ma przewagę psychologiczną. Oni muszą go zdetronizować
Bo jest świetnie przygotowany do sezonu. Trener Apoloniusz Tajner walczy ze sobą, by się powstrzymać od składania deklaracji. Jednak im bardziej milczy i tajemniczo się uśmiecha, tym większe szanse na sukces. Kibice pamiętają, że Tajner milczał także przed MŚ w Predazzo.
Bo zadbano o każdy szczegół, jeśli chodzi o sprzęt. W lewej narcie Małysza przesunięto trochę środek ciężkości, by już nie falowała podczas lotu. Kombinezony uszyte są na miarę.
Bo nawet, jeśli przegra,... to i tak wygra. Jego sukcesy, triumfy, gesty, słowa, dokonania w ostatnich trzech latach są nie do zapomnienia.
Mam nadzieję, że pod koniec marca w Oslo przy skoczni w Holmenkollen - kolebce narciarstwa - polscy kibice będą mieli wielki transparent podobny do tego, jaki kilka lat temu rozpostarli świętujący kolejny tytuł mistrza Anglii piłkarze Manchesteru United. "Again, again, again,... again". Polacy napiszą: "Znowu, znowu, znowu, znowu!".