Szymon Majewski: O epoce mięśnia gładzonego

Szymon Majewski: O epoce mięśnia gładzonego

Cała Polska jak długa i szeroka nie może sobie dać rady z wyczynami Małysza. Trudno nam przełknąć bez potrójnego żucia jego dalekie skoki. Zachwycamy się, ale jest w tym jakiś niepokój. Niepokój neandertala, który dostał SMS-a. Za dnia klepiemy żony po udanym skoku Adama, dzwonimy do kolegów z "ale im pokazał" albo - "widzieliście minę Japońca". Ale nocą zalegają nad nami czarne chmury pytań i żaden Dowgird nie kwapi się, by je rozgonić: Jak to? Dlaczego? Przecież skakał bliżej? Co jest? Fin spada bliżej, a Małysz dalej? Przecież i ten leci i ten leci? Czy Fin ma cięższą wątrobę? Drąży nas kornik niepewności, toczy liszka lęku. Nasza radość jest wielka, ale wiedza mała.

W sukurs idzie więc telewizja. Robią wywiad z psychologiem Adama o tym, że go umotywował, wywołał efekt pożądania sukcesu, niedosyt metrów, głód dalekich lotów, zdjął ciężar poczucia winy za skoki poniżej 100 m. Nadal nie śpimy. Robią więc wywiad z mięśniologiem ekipy. Ten mówi o morfologii mięśnia Małysza, o stawie skokowym, chemii łydki, psychologii kolana. Że mobilizował mięśnie Polaka, upominał kostkę, gładził łydkę i tak ją wyprofilował, że tnie powietrze jak bolid.

Sen jednak nie przychodzi. No to pan gastrolog mówi o gospodarce żywieniowej, że dopiero ujarzmienie jelit i dieta oparta na ziołach chińskich daje poczucie wiatru, który niesie skoczka jak sterowiec. Że bułka z bananem pędzi na podium. Potem jest muzykolog, że to Vivaldi przed startem, pilot, że Małysz ma budowę szybowca, socjolog, że atmosfera domu rodzinnego niesie na orbitę, parapsycholog, że moc wąsów Fijasa płoszy konkurencje, seksuolog, że punkt K skoczni to to samo co punkt G i dla chłopaka to wyzwanie.

I już śpimy spokojnie, bo to nie Małysz skacze. To mięśniolodzy, psychoterapeuci, piloci, żywieniowcy i sponsorzy. Dodali bułkę do łydki pomnożyli przez "Cztery pory roku" i wyszedł im Małysz.

A..., a jeśli Małysz lata, bo lubi. Bo chce. Bo mu się podoba. Bo nie lubi Finów. Bo chce się popisać przed dziewczynami. Bo chce być najlepszy i już!? Nie..., nie..., dla nas to za proste!

Ale za to jak coś zacznie mu nie wychodzić, od razu będziemy wiedzieli dlaczego! No,... bo Vivaldi był mono, bułka była stara, banan nieświeży, socjolog miał kaca, psycholog deprechę, mięśniolog anemię, pilot było od telewizora, a dziad wiedział, nie powiedział, a to było tak...

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.