Małyszomania 2: Wisła szaleje!

09-01-2001. W Wiśle o sukcesie Adama Małysza mówi się wszędzie. W sklepach, na targu, w szkole i w salonie gier. - Szkoda, że nie ma elektronicznej gry w skoki narciarskie - żałują bywalcy salonu.

Małyszomania 2: Wisła szaleje!

09-01-2001. W Wiśle o sukcesie Adama Małysza mówi się wszędzie. W sklepach, na targu, w szkole i w salonie gier. - Szkoda, że nie ma elektronicznej gry w skoki narciarskie - żałują bywalcy salonu.

Małyszomania w Wiśle trwa. Sukcesy skoczka wpłynęły na sprzedaż prasy w Wiśle. - Panie! Gazet dawno już nie ma. Wszystko wykupione. Powinni ich teraz do nas więcej dostarczać - mówiła w południe Krystyna Wrzecionko, sprzedawczyni w kiosku w centrum Wisły.

Banany jak kremówki

- W jaki sposób nagrodzimy Adama? - zastanawia się burmistrz Wisły Jan Poloczek. - Myślę, że dla niego największą nagrodą byłaby modernizacja skoczni w Malince, żeby Adam mógł wystartować w zawodach o Puchar Świata u siebie, w Wiśle.

Wczoraj mieszkańcy miejscowości spotkali się ze swoim bohaterem w Wiślańskim Centrum Kultury i Informacji. Przyjechał także trener Apoloniusz Tajner, który podobnie jak Małysz mieszka w Wiśle. Zaproszono lokalnych polityków, działaczy Polskiego Związku Narciarskiego. Byli też dawni olimpijczycy: Jan Raszka, Jan Legierski i Jan Kawulok. Małysza i jego trenera witała też kapela góralska Grónie, która z okazji zwycięstwa Małysza w TCS skomponowała specjalny utwór "Orli loty". - Wyczyn Adama to dla nas historyczny sukces, więc trzeba go jakoś uczcić - tłumaczył nam Jerzy Poloczek, lider kapeli.

Zawodnicy i trener cierpliwie odpowiadali na pytania dziennikarzy. Zapytaliśmy o bułkę z bananem, którą Małysz pałaszował przed konkursami w Alpach. - To zabawna historia. Ten pomysł trzeba by opatentować. Dzieci w szkole mogłyby przecież coś takiego jeść. Po zawodach w Innsbrucku ktoś mnie zapytał, dlaczego jestem taki blady. Odpowiedziałem, że przed skokami jadłem tylko bułkę z bananem.

Na następnych zawodach w Bischofshofen nigdzie nie można już było dostać bananów. Zostały wykupione - opowiadał ze śmiechem Małysz.

- W Wadowicach mają papieskie kremówki. W Wiśle należałoby upowszechnić bułki z bananami! - żartowali ludzie na spotkaniu.

Mistrz potrzebuje spokoju

Małysz nie może teraz opędzić się od dziennikarzy. Chodzą za nim krok w krok.

- W niedzielę, aż do 23 Adam udzielał wywiadów, w nocy w ogóle nie spał. Teraz potrzebuje spokoju. Zresztą od wtorku rozpoczynamy normalne treningi, a dzień później wyjeżdżamy na kolejne zawody o Puchar Świata do czeskiego Harrachowa - powiedział "Gazecie" trener Tajner. Wczoraj, po przyjeździe z turnieju [Tajner wrócił do Wisły dzień później niż zawodnicy - przyp. red.], szkoleniowiec odwiedził swój sklep ze sprzętem sportowym, który prowadzi z żoną w centrum Wisły. Można tam było znaleźć niewielki transparent z napisem: "Witamy najlepszego z najlepszych. Polo jesteś wielki".

Wnętrze sklepu i witryna były oklejone zdjęciami naszych skoczków oraz szkoleniowca. - Znalazły się tam jeszcze przed rozpoczęciem turnieju, kiedy jeszcze nikt nie spodziewał się takich sukcesów - zapewniała nas Teresa Kierepka, sprzedawczyni w sklepie Tajnerów.

Copyright © Agora SA