Nic więc dziwnego, że Łukasz Kruczek tryskał optymizmem. - Nie będę ukrywał, że spodziewaliśmy się takich kwalifikacji, bo zawodnicy doskonale znają skocznię. Przez ostatnie dwa lata trenowaliśmy tu bardzo dużo. W dodatku warunki były dziś bardzo dobre, tylko minimalnie wpływały na wyniki. Cieszy nas też to, że wciąż pojawiają się nowi zawodnicy, jak Bartek Kłusek. A ci bardziej doświadczeni utrzymują dyspozycję i są dla młodych celem do gonienia. Każdy stara się realizować swoje cele. O to chodzi latem - lato to etap przygotowawczy do zimy - powiedział Łukasz Kruczek.
Trener zapewnia, że nasz lider, Kamil Stoch, wyeliminował już błąd, który wkradł się w jego skoki w Wiśle. - Tego błędu już dzisiaj nie było. Jego drugi skok w treningu i ten w kwalifikacjach były już w porządku. Stefan też skacze już lepiej. Jemu nie leży skocznia w Wiśle. My się nawet śmiejemy, że on ma alergię na Malinkę. Myślę, że ze skoku na skok będzie skakał coraz lepiej - stwierdził szkoleniowiec.
- Mamy w miarę równą kadrę, można liczyć na każdego z naszych zawodników. Oczywiście Kamil jest zawodnikiem, który już wygrywał konkursy i od niego oczekujemy więcej. Pamiętajmy jednak, że jesteśmy na wczesnym etapie przygotowań, forma faluje, każdemu zdarzają się też gorsze skoki, nawet najlepszym - ostrzegł Kruczek.
- Tomek Byrt skacze teraz jako przedskoczek i te skoki są dobre. Ale nie wskoczy już do grupy na LGP przed Zakopanem. Ustawiamy go pod kątem startów w Pucharze Kontynentalnym. Od przyszłego tygodnia będzie uczestniczył w zgrupowaniu grupy młodzieżowej tutaj w Szczyrku a potem zapewne pojedzie na zawody PK do Courchevel - zapowiedział trener kadry A.
Łukasz Kruczek nie wyklucza jeszcze z mian w składzie na Zakopane. - Mogą być jeszcze kosmetyczne zmiany, ale trzon grupy pozostanie ten sam - zakończył trener.
Więcej na Skijumping.pl ?