Skoki narciarskie. Małysz: Jest mi za nich wstyd

20 stycznia 2012 roku na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle mają odbyć się zawody Pucharu Świata. Na rok przed ważną imprezą istnieje jednak wiele niedociągnięć. - Mi jest po prostu wstyd za tych wszystkich ludzi, którzy się zajmują skocznią - komentuje Adam Małysz.

- To było moim marzeniem i spełnieniem się w roli działacza sportowego. Wszystko mamy umówione z Walterem Hoferem, dyrektorem Pucharu, zatwierdzenie kalendarza przez komisję kalendarzową na wiosnę to już tylko formalność - mówił Andrzej Wąsowicz, prezes Śląsko-Beskidzkiego Związku Narciarskiego, organizatora zawodów.

Skocznia nie została jednak przygotowana do sezonu zimowego. Od grudnia nie działa na niej także wyciąg. Ciężko wyobrazić sobie również jak duże zmiany trzeba przeprowadzić, aby zawody PŚ mogło obejrzeć ponad 10 tysięcy widzów. Nie chodzi tylko o trybuny, które zasadniczo mieszczą niespełna sześć tysięcy osób, ale także o parkingi dla samochodów. Na skoczni jest ciasno, brakuje miejsca dla publiczności, ukształtowanie terenu utrudnia dojazd samochodem.

Irytacji nie kryje Adam Małysz. - Tu nam przyznają Puchar Świata a Malinka zupełnie nie funkcjonuje. Kończy się styczeń, a trenować się nie da. Niby już wreszcie ją przygotowali, ale skakać nie pozwolą, bo wyciąg, bo pozwolenia, bo kwestie techniczne... - komentuje najlepszy polski skoczek.

Grzegorz Kotowicz, dyrektor COS, zapewnia że wszystko jest pod kontrolą. - Bardzo się cieszymy z Pucharu. Oczywiście mamy teraz pewne kłopoty, ale niedługo doprowadzimy obiekt do dobrego stanu, w marcu ma się tam odbyć Puchar Kontynentalny. Na razie czekamy na ekspertyzy, bo jeszcze nie wiemy, jak doprowadzić wyciąg do stanu używalności - optymistycznie odnosi się do całej sprawy.

Jeśli COS nie uwinie się z wyciągiem szybko, może być problem z organizacją Mistrzostw Polski, które są zaplanowane na 19 lutego.

Wszystko o skokach na Skijumping.pl?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.