Adam Małysz: Spotkało się dwóch red bulli i walczyli, ale "Morgi" był poza zasięgiem. Moje skoki były bardzo dobre, jego - jeszcze lepsze. To były bomby, ciężko było wygrać. Kiedy wieje z tyłu, jest bardzo mocny - odbija się bardzo mocno i dynamicznie w górę. Jestem zadowolony z miejsca na podium.
- (śmiech)...będę walczył o pierwsze miejsce. Forma idzie do góry, skaczę dobrze. Do tej pory brakowało mi stabilizacji, jeden skok był trochę gorszy od drugiego. W Innsbrucku już większych różnic nie było. Cały czas trzymałem się czołówki, wcześniej nie bardzo wiedziałem, w jakiej jestem formie. Teraz jestem przekonany, że stać mnie na walkę z najlepszymi. Co zresztą udowodniłem dwa razy lądując na podium.
- To były jego warunki, wiało z tyłu, a on jest mocny. Mówił to w Oberstdorfie, kiedy przy tylnym wietrze ja swój skok zepsułem, a on pofrunął o 16,5 metra dalej.
- To podium Turnieju było moim celem, kiedy tu jechałem. Nie chciałem psuć skoków i, oprócz tego pierwszego w Oberstdorfie, udało mi się. Kibice znowu są zadowoleni, ale może tego szczęścia i radości dostarczę im jeszcze więcej? Sezon się nie skończył, wciąż się rozkręcam. Mam taką skrytą nadzieję, bo skaczę na luzie. Jestem doświadczony i wiem kiedy forma przychodzi. Wtedy skaczę automatycznie, stabilnie. Tak jest teraz.
- Tak.
- Kłamał (śmiech). Nie lubi takich sytuacji, nikt nie lubi jak jest niewiadoma. Każdy woli mieć po pierwszym skoku dziesięć punktów przewagi i spokój przed drugim.
- Nie. To nie w moim stylu. Ja nawet nie wiedziałem, że wyprzedziłem Fina w klasyfikacji Turnieju. Nie warto kalkulować, to nie jest dobre.
- Patrząc, jaką ma przewagę, to raczej tak. Musiałoby zdarzyć się coś wyjątkowego, żeby przegrał. Ale nigdy nie mów nigdy. Czy ktoś, po moim jedenastym miejscu w Oberstdorfie, przypuszczałby, że po następnych dwóch konkursach będę trzeci w Turnieju? Nie. Dlatego będę robił swoje i walczył. "Morgi" jest wielkim faworytem, wszystko mu będzie sprzyjało i pewnie wygra. Jesteśmy kolegami, życzę mu wygranej. W tym momencie jest najlepszy i najlepsi powinni wygrywać.
- To nieprzewidywalny zawodnik. Potrafi skoczyć daleko, potrafi zepsuć. Nie ma co kalkulować przed konkursem. Tak samo jak mówić o tym, czy mogę dogonić Simona. On skacze w tym momencie dobrze, ale już jest w moim zasięgu.
- Parę rzeczy jest do poprawienia i to cieszy. Bo to nie jest szczyt formy, może być jeszcze lepiej.
- Nie. Dwa razy byłem na podium, więc nie odczuwam jakiegoś wyczerpania. Dla mnie jest dobre, że się rozkręcam. A, jak się rozkręcam, to lubię skakać i nie jestem zmęczony.
Znów podium Małysza - Polak drugi w Innsbrucku ?