Turniej Czterech Skoczni. Daniel Andre Tande: kłębowisko sprzeczności z Norwegii. Ryzykant, który boi się spojrzeć w dół. Z Kamilem Stochem łączy ich piłka

- Rozmawiamy sobie z Kamilem Stochem o Liverpoolu - mówił po noworocznym zwycięstwie w Ga-Pa i podczas konferencji prasowej wyciągał kciuk w górę, gdy mu się któraś z odpowiedzi Stocha szczególnie podobała. O Danielu Andre Tande trener Norwegów mówi: nasze słoneczko. Ale z tym słoneczkiem na skoczni nie ma żartów

Zawsze patrzy do przodu. Nie chodzi o jakiś tani optymizm z poradników. Patrzy do przodu, bo nie wolno mu patrzeć w dół. W Garmisch-Partenkirchen bał się nawet spojrzeć przez okna na wieży. Najgorzej jest w Kuusamo i w Klingenthal, gdzie się w drodze na belkę startową idzie po potężnych kratownicach. A jeśli jeszcze wieje i wieża drga - koszmar. Co potem Danielowi Andre Tande nie przeszkadza rozpędzać się i rzucać na nartach z progu.

Tande, ty tchórzu

Zaczął skakać w drugiej klasie podstawówki i lęk wysokości cały czas leci z nim. Pierwszy trener w klubie z Kongsbergu często mówił do Daniela Andre Tande półżartem: ty tchórzu. Lęk to kłopotliwy towarzysz, ale do opanowania. Byle nie lecieć za wysoko nad zeskokiem. W locie Tande i tak ma łatwiej niż wtedy, gdy stoi na czymś wysokim. Nie boi się spojrzeć przez okno samolotu. Został w poprzednim sezonie drużynowym mistrzem świata na mamucie. W Klingenthal, po przejściu przez tą straszną kratownicę, wygrał rok temu pierwszy konkurs w Pucharze Świata. W Garmisch-Partenkirchen w Nowy Rok bał się spojrzeć z okien wieży, ale wygrał drugi konkurs w karierze. - A kiedyś wspiął się na drabinę na wysokość pierwszego piętra, by pomóc mamie w malowaniu, i potem schodził przez kwadrans, taki go obleciał strach - mówi Sport.pl Mette Bugge, dziennikarka "Aftenposten" zajmująca się skokami i pisząca o Tandem od początku trwającej już blisko trzy lata kariery w Pucharze Świata.

"Wszystko go stresuje. Ale nie ma w kadrze nikogo z większym luzem"

- Jego wszystko stresuje: nie lubi tego momentu gdy czeka na belce, w Garmisch-Partenkirchen miał przed skokiem po zwycięstwo problemy z oddychaniem i z żołądkiem. Dojazd do progu opisał jako najgorszy w karierze. Ale zapytaj jego kolegów z norweskiej kadry o główną cechę Tandego, to odpowiedzą ci: najbardziej wyluzowany z nas. Jeśli nie skacze, to się wyleguje albo w coś gra To jest przemiły chłopak, jeszcze do niego czasem nie dociera, jak wielka popularność go czeka. On ostatnio właściwie nie trenował, przez cały okres Bożego Narodzenia. Mówi, że miał już w głowie dobre skoki i nie chciał tego psuć - mówi Bugge. Chodziło też o to, by się oszczędzać. Zdjęcia dziwnie wyglądającej kostki Tandego obiegły już świat, a to nie koniec problemów: podczas letnich przygotowań miał zmęczeniowe pęknięcie kości, niedługo przed inauguracją sezonu Kuusamo ledwo uratował łokieć przed złamaniem po upadku na treningu w Vikersund, skończyło się mocnym stłuczeniem. A w Engelbergu, w ostatnim Pucharze Świata przed Turniejem Czterech Skoczni, Tande musiał podeprzeć się przy lądowaniu za linią dotychczasowego rekordu skoczni. Trener Norwegów Alexander Stoeckl mówi o Tandem: nasze słoneczko, jego wszystko cieszy, nawet najdrobniejsze rzeczy. Ale czasem i Stoeckl truchleje gdy widzi, że kolejne upadki, pęknięcia i siniaki niczego Tandego nie uczą. - Gdy się stresuję tam na belce, to muszę sobie zawsze powiedzieć trzy słowa - mówił Tande w Ga-Pa. - Jakie słowa? - dopytywali Norwegowie. - A nie powiem.

"Nie płakałem, bo płacz jest taki stereotypowy"

To jest na razie krótka kariera, z tylko dwoma zwycięstwami w Pucharze Świata, ale wzlotów było w niej więcej. Już w drugim konkursie w karierze Tande był w czołowej piętnastce. Już miesiąc po debiucie w PŚ jechał z Norwegami na igrzyska w Soczi: nie wystartował w nich, ale posmakował atmosfery. Sezon 2014/2015 mu się nie udał, więc zmienił podejście do przygotowań. Zaczął prowadzić dzienniczek, po każdym treningu zapisywał odczucia. Żeby, gdy wpadnie w kryzys, łatwiej mu było odnaleźć drogę. Do poprzedniego sezonu szykował się w kadrze B. A potem wygrał na otwarcie wspomniany konkurs w Klingenthal i został na krótko liderem Pucharu Świata. Wywalczył dla Norwegii dodatkowy numer startowy w Pucharze Świata, wygrywając Puchar Kontynentalny. I dlatego mógł skakać w Klingenthal. A po zwycięstwie bardzo walczył, żeby się nie popłakać podczas pierwszej dekoracji. Nie chciał bez, bo "płacz podczas dekoracji jest taki stereotypowy".

Żarty ze Stochem

Dzisiaj jego dzienniczek refleksji potreningowych bardziej by się przydał kolegom z norweskiej kadry niż jemu, bo wielu z nich pogubiło drogę. Tande jest liderem drużyny, jedyną nadzieją na sukces w Turnieju Czterech Skoczni. Jest trzeci za Kamilem Stochem i Stefanem Kraftem, ze stratą 6,6 pkt do Stocha. Norweg jest z nich trzech najmniej przewidywalny, w dobrym i złym sensie. Wygrał kwalifikacje w Obersdorfie, ale w konkursie był czwarty. W Ga-Pa stał na podium między Stochem a Kraftem, a potem na konferencji śmiali się do siebie z Kamilem i wymieniali uwagi, nachylając się nisko na stołem, bo rozdzielał ich Kraft. - My z Kamilem przy każdej okazji rozmawiamy o Liverpoolu - tłumaczył Tande norweskim dziennikarzom. Obaj ze Stochem są kibicami Liverpoolu, a po sylwestrowym zwycięstwie nad Manchesterem City było o czym porozmawiać. Kraft to też zagorzały kibic, ale Bayernu Monachium.

"Nie ma dla skoczka większych zwycięstw niż w Ga-Pa i na Holmenkollen"

Tande w nowym mieszkaniu w Oslo ma już zarezerwowane miejsce na ścianie dwie koszulki Liverpoolu - jedną Jordana Hendersona, drugą Adama Lallany. Przenosi się do stolicy, bo ma już dość długich dojazdów na treningi z Kongsbergu i stania w korkach. Urodzony w Narwiku, daleko na północy, wychował się właśnie w Kongsbergu, 80 km od Oslo. W miejscu bardzo ważnym dla norweskich skoków, bo z Kongsbergu byli bracia Ruudowie, legendy narciarstwa klasycznego. A najsłynniejsze zwycięstwo Birgera Ruuda było właśnie w Garmisch-Partenkirchen. W 1936, na igrzyskach u Hitlera, oglądającego zawody w loży honorowej stadionu pod skocznią. Tande przypomniał to zwycięstwo po swojej noworocznej wygranej. - Nie ma większych zwycięstw dla skoczka niż te w Ga-Pa i na Holmenkollen - mówił. Niedługo wyprowadzi się od mamy, z Kongsbergu, i zamieszka niedaleko Holmenkollen. Mieszkanie jest już prawie urządzone. Daniel Andre zarobił na premiach tylko od początku sezonu ponad 300 tysięcy koron, więc jak mówi, już się nie boi, że go nie będzie stać na spłatę kredytu. I pewnie kupi laptopa, bo ma tak przestarzały model, że dotychczas wstyd go było na zgrupowania zabierać.

Znakomici Polacy w kwalifikacjach!

Polacy znakomicie spisali się w kwalifikacjach do konkursu w Innsbrucku! Maciej Kot zajął drugie miejsce, natomiast Piotr Żyła trzecie. Kamil Stoch zrezygnował ze swojej próby po tym, jak wygrał oba treningi. CZYTAJ WIĘCEJ >>

Najgroźniejszy rywal Stocha ma problemy

Wicelider Pucharu Świata i zajmujący trzecie miejsce w Turnieju Czterech Skoczni Daniel Andre Tande skacze z kontuzją kostki, która jest potwornie opuchnięta. Dodatkowo Norweg ma problemy z kolanem. CZYTAJ WIĘCEJ >>

Stoch zaskoczony prowadzeniem w TCS

Stoch był zaskoczony, że to właśnie on został liderem TCS. Po konkursie podszedł do niego jeden z sędziów i wręczył mu plastron lidera. "Jak to? Przecież nie wygrałem jeszcze ani razu?" - opowiadał Stoch. CZYTAJ WIĘCEJ >>

Polscy skoczkowie na równi z Austriakami!

Gdyby Turniej Czterech Skoczni rozgrywano drużynowo, to Polacy byliby ex aequo na 1. miejscu z Austriakami! Najlepszych naszych czterech skoczków ma identyczną notę co czołowi Austriacy! CZYTAJ WIĘCEJ >>

Stoch zarobił pokaźną sumę

Najlepszy polski skoczek zajmuje drugie miejsce na liście zarobków Pucharu Świata. Nieznacznie wyprzedza go tylko 17-letni Domen Prevc, lider klasyfikacji generalnej PŚ. CZYTAJ WIĘCEJ >>

Żyła i Ziobro zrugani przez Horngachera

Trenerowi polskich skoczków nie spodobał się film, który w ramach żartu nagrali Piotr Żyła i Jan Ziobro przed pierwszym konkursem TCS. Stefan Horngacher odbył poważną rozmowę z zawodnikami. CZYTAJ WIĘCEJ >>

Polacy wyprzedzili Niemców!

Świetne występy polskich skoczków sprawiły, że wyprzedzili Niemców w klasyfikacji Pucharu Narodów. Do pierwszych Austriaków tracą już tylko 80 pkt. CZYTAJ WIĘCEJ >

Oto tajna broń Stocha

- Kamil ma to, czego innym brakuje: w powietrzu zamiera w bezruchu. Kraftowi prawie zawsze za tę fazę skoku dawałbym pół punktu mniej niż Stochowi - mówi Ryszard Guńka, polski sędzia międzynarodowy. CZYTAJ WIĘCEJ >>

Zobacz wideo

Poznajcie piekną i wysportowaną dziewczynę Macieja Kota!

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.