PŚ w Kuopio. Fortuna: Dobrze, że Stoch nie skakał w konkursie drużynowym

- Nie przypominam sobie, żeby ktoś wygrał kwalifikacje i za chwilę nie wystartował w konkursie. Ale dobrze się stało, że Kamil Stoch nie znalazł się w składzie Polski na drużynowe zawody w Kuopio - mówi Wojciech Fortuna. Stoch decyzji Łukasza Kruczka nie chce komentować, a mistrz olimpijski z 1972 roku zauważa, że trener postąpił sprawiedliwie. We wtorek zawody indywidualne, relacja na żywo w Sport.pl o godz. 19

Po fatalnym skoku na 63. metr i ostatnim miejscu w treningu, w kwalifikacjach do wtorkowych zawodów indywidualnych Stoch uzyskał 128 m i został ich zwycięzcą. W rozpoczynającym się pół godziny później konkursie drużynowym podwójny mistrz olimpijski z Soczi nie wystąpił. Zgłoszeni zostali Andrzej Stękała, Piotr Żyła, Dawid Kubacki i Stefan Hula. - Jeśli chodzi o moją absencję, to trzeba rozmawiać z trenerem - stwierdził Stoch na łamach serwisu Skijumping.pl

- Najwyraźniej trenerzy ustalili, że z sześciu zawodników skaczących w treningu i kwalifikacjach [w Kuopio startuje jeszcze Klemens Murańka] w drużynie znajdą się ci, którzy będą skakali najrówniej. Teraz możemy "gdybać", twierdzić, że ze Stochem w składzie powalczylibyśmy o podium. Ale czy warto? Kamil wygrał kwalifikacje, pokazał, że potrafi skoczyć, ale można sobie różnie myśleć, mógł też przecież w konkursie zepsuć skok - komentuje Fortuna.

Zdaniem byłego skoczka Kruczek i Wojciech Topór, który w Finlandii opiekuje się zawodnikami z kadry B (jest w niej asystentem Macieja Maciusiaka, który poleciał do USA na Puchar Kontynentalny), wstawiając do składu Stocha postąpiliby nie fair wobec kogoś z czwórki Stękała, Żyła, Kubacki, Hula.

- Na pewno skakać chciał każdy, bo przecież po to się jeździ na Puchar Świata. Ktoś powie, że przez słaby skok Stękały Polska zajęła dopiero szóste miejsce, ale tak się zdarza i nie można teraz mówić, że Stoch zamiast Stękały byłby lepszym rozwiązaniem. Trochę sędziowie przeszkodzili, bo puścili Andrzeja w złych warunkach, po jego skoku mogli czekać 10 minut, aż się pogoda poprawi, a wcześniej zaczekać nie chcieli. Ale trzeba też powiedzieć, że nasz najmłodszy zawodnik zepsuł skok. Było widać, że te 100,5 metra osiąga, cały czas idąc za nartami. Trudno, ważne, że stać go na bardzo dobre skakanie, co udowodnił choćby na mamucie w Vikersund, lecąc 235 metrów - mówi Fortuna. I dodaje: - gdyby po dobrych, równych skokach całej czwórki w treningu i kwalifikacjach zamiast któregoś z nich w składzie znalazł się Stoch, to wszyscy mogliby pomyśleć, że jest uważany za świętą krowę. Trzeba dbać o atmosferę w zespole, wszyscy muszą być na równych prawach.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Zobacz wideo
Czy rezygnacja z Kamila Stocha w konkursie drużynowym była dobrą decyzją?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.