Piątkowe popołudnie dla polskich skoków było zdecydowanie najlepszym w całym dotychczasowym sezonie 2015/16. Symptomy dobrej formy podopiecznych Łukasza Kruczka i Macieja Maciusiaka widać było już podczas skoków treningowych. W drugiej rundzie próbnej najlepsi ze wszystkich okazali się Kamil Stoch i Stefan Hula. Wygrali exequo, bezpośrednio wyprzedzając kosmicznego ostatnio Petera Prevca.
W kwalifikacjach było jeszcze lepiej. Stoch poleciał aż na 134. metr spychając z pierwszego miejsca Andrzeja Stękałę. Lider reprezentacji bardzo cieszył się po swoim skoku. I nic w tym dziwnego, bo wiedział, że pozwoli mu on na zajęcie wysokiej pozycji. Ale czy aż takiej? Stoch prowadzenia nie oddał już do końca konkursu eliminacyjnego.
- Praca, którą do tej pory wykonywałem skumulowała się w dzisiejszych skokach i przyniosła dobry efekt. Wszystkie trzy próby dały mi bardzo wiele radości, a o to przede wszystkim chodzi w tym sporcie - powiedział po kwalifikacjach Stoch.
Co go tak odmieniło? Może terapia szokowa, którą przeszedł tydzień temu w Bad Mitterndorf, kiedy w kwalifikacjach. Tak katastrofalnego wyniku nie zaliczył od dwóch lat. Po konkursie chodził załamany, ale zapowiedział, że się nie podda. Już dwa dni później wyglądał znacznie lepiej, a w konkursie drużynowym uzyskał 11. notę.
W pierwszej dziesiątce piątkowych kwalifikacji znalazło się czterech Polaków. To najlepszy wynik w tym sezonie. Znowu "odpalił" ten, w którego formę ciągle trudno uwierzyć - Stefan Hula. 30-latek skoczył 132,5 metra i zajął drugie miejsce, tuż za Stochem. I nie był to przypadek, bo jeden skok wcześniej, ta sama dwójka exequo okazała się najlepsza ze wszystkich.
- Mam nadzieje, że w weekend powtórzymy nasze dzisiejsze skoki. Powiem szczerze: nasza forma wcale nie musi być lepsza, bo dziś było optymalnie - stwierdził Hula.
Wystarczy spojrzeć w tabelę, by przekonać się, że Hula nie przesadził. W pierwszej dziesiątce znalazło się jeszcze dwóch innych Polaków - Andrzej Stękała i Maciej Kot. Ten pierwszy skoczył 129,5 metra i zajął 6. miejsce, drugi - 131,5 metra i 7. pozycja. - Do skoku podszedłem na wielkim luzie - stwierdził Stękała. Czy w konkursie nie będzie większej "napinki"? - Wydaje mi się, że potrafię już przystąpić do zawodów bez stresu.
Ciekawą rzecz po konkursie powiedział zaś Kot. Skoczek przypomniał, że w cała polska kadra trenowała w Zakopanem bezpośrednio przed zawodami. - Nasze skoki były dziś bardzo dobre. Należy jednak pamiętać, że my wdrożyliśmy się w ten obiekt i dlatego mieliśmy przewagę. Inni dziś dopiero "wskakiwali się" w Wielką Krokiew, przyzwyczajali się do naszej największej skoczni - opowiadał.
Do niedzielnego konkursu awansowało w sumie dziewięciu naszych skoczków. Dawid Kubacki (15. miejsce), Piotr Żyła (19.), Jan Ziobro (20.), Krzysztof Biegun (27.), Jakub Wolny (33.).
W kwalifikacjach wzięło udział 12 Polaków. Trzem nie udało się wywalczyć miejsca w niedzielnych zawodach - Klemensowi Murańce i Krzysztofowi Miętusowi oraz zdyskwalifikowanemu Bartłomiejowi Kłuskowi. Szkoda tego ostatniego. Jego 127,5-metrowa odległość uplasowałaby go w drugiej dziesiątce eliminacji.
W sobotę o godz. 16:00 odbędzie się konkurs drużynowy. Dzień później o tej samej porze odbędą się zawody indywidualne.