PŚ w skokach. Wiatr w oczy skoczków

Konkursy w Lillehammer miały być lekiem na traumatyczny weekend w Kuusamo, skąd Kamil Stoch wrócił obolały od leżenia. Piątkowe kwalifikacje przełożono jednak na sobotę z powodu silnego wiatru.

Ciemno, zimno i ponuro - fińska Ruka na północ od Kuusamo to miejsce, gdzie diabeł mówi dobranoc. Tydzień temu wiatr zdmuchnął skoczków z kompleksu Rukatunturi, Piotr Żyła z właściwym sobie poczuciem humoru szukał dobrych stron wyprawy do Laponii, mówiąc: - Poleżeliśmy, odpoczęliśmy i pograliśmy w karty.

Zawodnicy robili wszystko, by nie siedzieć i nie patrzeć w ścianę, czekając na lepszą pogodę. Niektórzy żartowali, iż ukazał im się Święty Mikołaj.

Kilku, jak Austriak Gregor Schlierenzauer, do Laponii w ogóle się nie wybrało. I przeczucia ich nie zawiodły. Nie odbył się ani jeden z dwóch zaplanowanych konkursów - nie pozwolił na to wiatr. Kamil Stoch opowiadał, że omal nie dostał odleżyn, pod koniec weekendu miał już poważny kłopot ze znalezieniem wygodnej pozycji na kanapie. Pucharowa karuzela zamarła na chwilę, FIS zastanawia się, czy definitywnie nie skreślić Kuusamo z listy miejsc goszczących Puchar Świata w skokach. Prezes PZN Apoloniusz Tajner zaproponował, by w ramach rekompensaty rozegrać o jeden konkurs więcej w Zakopanem.

W Tatrach na szczęście skakać się dało. Po powrocie z Laponii kadra Łukasza Kruczka odbyła treningi na Wielkiej Krokwi. Stoch, Żyła i inni kadrowicze oddali jednego dnia więcej skoków na śniegu niż od początku sezonu. To było Polakom bardzo potrzebne, do Kuusamo wybrali się z silnym postanowieniem rewanżu za inauguracyjną wpadkę w Klingenthal, gdzie poza Stochem (13. miejsce) wszyscy skakali fatalnie (Kubacki, Ziobro, Żyła, Kot i Murańka nie zakwalifikowali się do drugiej serii). Ale w Laponii nadzieje przeminęły z wiatrem.

- Po trudnej inauguracji zachowujemy spokój - mówił Stoch. - Robimy swoje, trenujemy, nikt nie wykonuje nerwowych ruchów, jesteśmy przekonani, że forma odpali.

Może już w Lillehammer, gdzie ponad dwie dekady temu odbyły się zimowe igrzyska. Wtedy polskie skoki były w rozsypce, reprezentował je jedynie Wojciech Skupień. Zwycięzca tamtych zawodów Niemiec Jens Weissflog uzyskał 135,5 m, prawie 13 lat później rekord obiektu poprawił Adam Małysz lotem na 142 m. Dziś najlepszy wynik należy do Szwajcara Simona Ammanna (146). Ale obiekty Lysgardsbakken nigdy nie były tak szczęśliwe dla Polaków jak Holmenkollen w Oslo. W Lillehammer Małysz stawał trzy razy na najniższym stopniu podium, co cztery lata temu powtórzył Stoch. I na tym koniec.

Kłopoty skoczków w Kuusamo się jednak nie skończyły, co wpisuje się w schemat tradycyjnie już trudnego początku zimowego sezonu. Zawodnicy gonią za śniegiem lub uciekają przed wiatrem, i często się to nie udaje. W Klingenthal śniegu brakowało, zawody w Kuusamo storpedował wiatr. Wczoraj ze względu na zbyt mocno padający śnieg i nieprzygotowaną skocznię trening przesunięto aż na 19, godzinę przed kwalifikacjami.

- Mamy tutaj mały skandal organizacyjny - opowiadał trener Łukasz Kruczek portalowi Skijumping.pl. - Od rana nic nie funkcjonuje. Nie było transportu na skocznię ani prądu na skoczni. Wszystkie ekipy pojawiły się punktualnie, a na miejscu okazało się, że obiekt nie nadaje się do skakania. Na skoczni kręciło się trzech ludzi i jeden ratrak, którzy przy gęsto padającym śniegu wzięli się do pracy na kwadrans przed planowanym treningiem. I z góry byli skazani na porażkę - dodawał Kruczek.

Po przełożeniu treningu organizatorzy zajęli się skocznią K-90, by rozegrać pierwszy w tym sezonie konkurs pań, w którym debiutująca w PŚ 15-letnia Kinga Rajda zajęła 36. miejsce. Panowie wrócili do hoteli, gdzie znów mogli położyć się do łóżek i popatrzeć w ścianę.

Na skocznię wrócili wieczorem. Z powodu zbyt silnego wiatru trening przeprowadzono jednak tylko do połowy (Stoch w ogóle nie stanął na rozbiegu), a kwalifikacje przełożono na sobotę.

Do Lillehammer Kruczek zabrał tę samą siódemkę, która miała startować w Kuusamo: Stoch, Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Jan Ziobro, Klemens Murańka, Stefan Hula. Ten ostatni w tym sezonie zimowym jeszcze w PŚ nie startował. Po Klingenthal zastąpił Bartłomieja Kłuska.

Program zawodów w Lillehammer. Sobota: 16.45 - pierwsza seria konkursowa (TVP 1, Eurosport 1). Niedziela: 14.45 - pierwsza seria konkursowa (TVP 1, Eurosport 1).

Czy przygotowałeś się do sezonu skoków narciarskich? [QUIZ]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.