PŚ w Willingen. Ostatni drużynowy test przed MŚ. Ale czy miarodajny?

Piotr Żyła, Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka i Kamil Stoch będą reprezentować Polskę w ostatnim drużynowym konkursie w Willingen, ostatnim takim przed rozpoczynającymi się 18 lutego mistrzostwami świata w Falun. Czy mają szansę wskoczyć na podium? I czy wyniki ostatniego sprawdzianu zespołów przed imprezą sezonu mają przełożenie na późniejsze rezultaty walki o medal? Relacja na żywo w Sport.pl w sobotę o godz. 16.

Wszyscy zawodnicy, których Łukasz Kruczek wybrał do składu na "drużynówkę", punktowali w piątkowym konkursie indywidualnym. Rywali znokautował Stoch, który wygrał z przewagą aż 14,3 pkt nad drugim Peterem Prevcem. Dobrze spisał się Zniszczoł, zajmując 15. pozycję (awansował na nią z 29. miejsca po pierwszej serii), a Żyła i Murańka wypadli poniżej oczekiwań - wiślanin w drugiej serii spadł z ósmego na 23. miejsce, a zakopiańczyk z 28. - na 30.

W piątek Polska czwarta

Gdyby zsumować wyniki naszych zawodników, jako drużyna uzyskaliby oni 923,7 pkt (Stoch 276,6, Zniszczoł 229,9, Żyła 218,7, Murańka 198,5). Lepsi byli Słoweńcy (drugi Prevc uzyskał 262,3, piąty Jurij Tepes 254,2, 10. Jernej Damjan 238,5, 19. Nejc Dezman 222,5, co w sumie dało im 977,5 pkt), Norwegowie (czwarty Rune Velta 257,2, ósmy Anders Fannemel 247, 11. Anders Jacobsen 236 i 21. Tom Hilde 220,5 = 960,7 pkt) i Niemcy (trzeci Severin Freund 261,8, 12. Markus Eisenbichler 235,6, 17. Richard Freitag 223,6 i 18. Marinus Kraus 222,8 = 943,8).

Jeśli w sobotę Żyła odda dwa równe skoki, jeśli jeszcze trochę poprawi się Zniszczoł, a obu na to stać, wreszcie jeśli przyzwoicie wypadnie Murańka, to przy dwóch znakomitych lotach, jakie najpewniej pokaże Stoch, Polacy mogą włączyć się do walki o podium. Z drugiej strony podopiecznych Kruczka nie stać jeszcze na taką poprawę wyników w stosunku do tych z piątku, jaką zaliczyć mogą choćby Austriacy (siódmy Stefan Kraft 247,7, 13. Gregor Schlierenzauer 230,9, 20. Michael Hayboeck 221,9 i 28. Andreas Kofler 204,6 = 905,1).

Powtórka sprzed dwóch lat?

Tak naprawdę ważniejszy od wyniku będzie w sobotę właśnie postęp. Do "drużynówki" w Falun został miesiąc (odbędzie się 28 lutego), przez ten czas układ sił może się zmienić. Tak było przed dwoma laty, gdy w Willingen zespoły w pełnych składach walczyły po raz ostatni przed MŚ w Val di Fiemme. Wówczas wygrała Słowenia, przed Norwegią, Niemcami, Austrią i Polską. Nasi skoczkowie do zwycięzców stracili aż 80, a do podium - 54 pkt. Trzy tygodnie później Stoch, Żyła, Maciej Kot i Dawid Kubacki cieszyli się z brązowego medalu MŚ. Ze złotymi Austriakami przegrali o 14,9, z drugimi Niemcami - o zaledwie 0,8 pkt. Słoweńcy, którzy brylowali w pierwszej części tamtego sezonu, nawet nie zbliżyli się do podium. Zajęli szóste miejsce, tracąc 90 punktów do Austrii i 75 pkt do Polski.

Po tym, jak skończyła się trwająca kilka dobrych sezonów dominacja drużyny Austrii, rzadko wyniki ostatniej "drużynówki" przed mistrzostwami świata czy igrzyskami mają później przełożenie na rezultaty walki o medale. Ubiegłej zimy ostatni taki start przed igrzyskami w Soczi znów wygrali Słoweńcy, wyprzedzając w Zakopanem Niemców i Austriaków. A na igrzyskach Prevc i spółka zajęli dopiero piąte miejsce, tracąc 45 pkt do najlepszych Niemców i 30 pkt do trzecich Japończyków.

Ciekawe, czy w sobotę Słoweńcy nie będą bali się wygrać. A mówiąc poważnie, na pewno chętnie zobaczylibyśmy na podium Polaków, ale pamiętajmy, że wynik z Willingen w Falun będzie praktycznie bez znaczenia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.