PŚ w Sapporo. Stoch drugi, wielka forma coraz bliżej

Kamil Stoch zajął drugie miejsce w niedzielnym konkursie PŚ w skokach w Sapporo. Podwójny mistrz olimpijski z Soczi w rundzie finałowej nie obronił prowadzenia, mimo to znów pokazał, że jego forma rośnie.

Genialnym skokiem na 140 m w pierwszej serii Stoch wyrównał rekord Okurayamy. Na półmetku prowadził z przewagą 0,6 pkt nad Peterem Prevcem, 1,1 pkt nad Andersem Fannemelem, 2,7 pkt nad Koudelką i 4,4 pkt nad Stefanem Kraftem. W finale o zwycięstwo walczyła tylko ta piątka - szósty Daiki Ito tracił do Stocha aż 19 pkt.

Vettori, Funaki i Peterka za chwilę

W swojej drugiej próbie Kamil nie miał takiego szczęścia do pogody jak w pierwszej (skoczył w niej z najmocniejszym wiatrem pod narty w całej stawce), ale też popełnił błąd na progu, przez co nie wygrał 15. konkursu w karierze (osiągnął 125,5 m i do Koudelki, który skoczył 133 i 132 m stracił 4,9 pkt). Gdyby obronił prowadzenie, zrównałby się w liczbie pucharowych zwycięstw z trzema mistrzami sprzed lat - Ernstem Vettorim, Kazuyoshim Funakim i Primożem Peterką (wspólnie zajmują 15. miejsce w klasyfikacji zawodników z największą liczbą triumfów, Stoch jest 18.). A po raz pierwszy byłby najlepszy poza Europą.

Stoch w Sapporo już trzeci raz stanął na podium (w karierze w najlepszej trójce znalazł się po raz 29.), za każdym razem był bliski wygranej - w 2012 r. zajął trzecie i drugie miejsce, tracąc do najlepszego wówczas Daikiego Ito 5,4 oraz 2,1 pkt. Szkoda, że tym razem lepszy okazał się Koudelka, ale znów przekonaliśmy, że

Stoch błyskawicznie się uczy

- Kamil od pierwszego skoku miał tutaj problemy z kierunkiem odbicia, trochę mu to przelatywało za bardzo do przodu i stąd skok w pierwszej serii był bardzo wstrzymany po wyjściu z progu. Dzięki świetnemu wyczuciu w locie umiał ten skok wyratować i powalczyć o dobrą odległość - mówił na łamach Skijumping.pl Łukasz Kruczek po sobotnim konkursie. W nim Stoch był siódmy. W pierwszej serii wylądował na 123. m, w drugiej poprawił się o 4,5 m, dzięki czemu awansował z 11. pozycji. - Skok finałowy był dużo lepszy - stwierdził trener. A w niedzielę Stoch oddał najlepsze skoki w kwalifikacjach i pierwszej serii. Postęp błyskawiczny. Jak choćby na igrzyskach w Soczi. Przypomnijmy: w pierwszym dniu treningów na skoczni normalnej późniejszy mistrz zajął 20., 10. i 22. miejsce. Dzień później skorygował błędy i był drugi oraz dwukrotnie pierwszy.

Zobacz wideo

Siódmy, nie 12.

Oczywiście teraz Stoch nie jest jeszcze w olimpijskiej formie. Ale patrząc, jak szybko rośnie jego dyspozycja, możemy być spokojni o to, że na MŚ w Falun powalczy o medale. W Sapporo lider naszej kadry wystąpił dopiero po raz siódmy i ósmy tej zimy. Przesunął się z 16. na 12. miejsce w klasyfikacji generalnej, znowu pokazał, że nie pamięta już o grudniowej operacji stawu skokowego, a na podium zmieścił się mimo błędu popełnionego w drugim skoku. W trzech ostatnich występach Stoch nie wypadł z czołowej dziesiątki, w żadnym nie skończył poniżej 15. miejsca. A zwycięstwem w Zakopanem i teraz drugim miejscem w Sapporo udowodnił, że już jest wśród absolutnie najlepszych zawodników sezonu. Miejsce w generalce może tego nie pokazuje, ale gdyby skoczków ustawić według średniej punktowej na konkurs, Stoch byłby nie 12., tylko siódmy. Czołówka wyglądałaby tak:

1. Kraft 56 pkt

2. Prevc 51,3

3. Koudelka 51

4. Simon Ammann 50

5. Michael Hayboeck 48

6. Severin Freund 47

7. Stoch 44

8. Noriaki Kasai 43,5

9. Anders Fannemel 39

10. Gregor Schlierenzauer 31

Będzie drużyna?

Stoch ewidentnie idzie w górę, cieszą też dobre skoki Aleksandra Zniszczoła i Piotra Żyły. Skoczkowie z Wisły w niedzielę zajęli odpowiednio 10. i 12. miejsce. Olek Zniszczoł w drugiej serii karnie przesunięty z dziesiątego na trzydzieste miejsce za zbyt duże buty. Zniszczoł skacze w starych butach (to najrzadziej zmieniany element sprzętu), bo w nich udawały mu się najlepsze skoki. Sędziowie dawno nie mierzyli jego butów, zrobili to w Sapporo w drugiej serii i okazało się że ta para jest już za mocno rozbita, ponad przepisową normę. Jednak nie zmienia to faktu, że 20-latek wygląda na pewniaka do składu na konkurs drużynowy. Długo zanosiło się na to, że słabo spisujący się tej zimy Polacy w Falun nie będą mieli szans obronić medalowej pozycji sprzed dwóch lat. Jasne, że nadal nie są faworytami nawet do brązu, jaki wywalczyli w Val di Fiemme, ale Kruczek na pewno ma coraz mniejszy problem z wyborem zawodników. Dla Stocha dwa następne weekendy - w Willingen i Titisee-Neustadt, w których wygrywał w ubiegłym sezonie - będą okazją do szlifowania formy. Dla Kruczka powinien to być czas, który da odpowiedź na pytanie o nazwisko ostatniego z zawodników do naszego zespołu.

Wyniki niedzielnego konkursu w Sapporo:

1. Roman Koudelka (Czechy) 282,9 pkt (133,0/132,0 m)

2. Kamil Stoch (Polska) 278,0 (140,0/125,5)

3. Peter Prevc (Słowenia) 277,3 (135,0/125,0)

4. Stefan Kraft (Austria) 270,0 (133,5/128,0)

5. Anders Fannemel (Norwegia) 266,1 (135,0/121,0)

6. Daiki Ito (Japonia) 258,9 (134,5/128,0)

7. Phillip Sjoeen (Norwegia) 250,9 (131,0/128,5)

8. Noriaki Kasai (Japonia) 250,6 (124,0/128,0)

9. Jernej Damjan (Słowenia) 241,9 (126,5/125,0)

10. Michael Hayboeck (Austria) 241,2 (124,0/119,0)

11. Piotr Żyła (Polska) 239,2 (126,0/128,5)

24. Maciej Kot (Polska) 213,9 (122,5/120,5)

29. Jan Ziobro (Polska) 196,4 (117,0/111,5)

30. Aleksander Zniszczoł (Polska) 131,8 (134,0)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.