Turniej Czterech Skoczni. Niemcy wreszcie świętują, my ciągle czekamy

"Sensacja w Innsbrucku" - pisze "Die Welt" o zwycięstwie Richarda Freitaga. I wylicza, że na triumf swojego zawodnika w konkursie Turnieju Czterech Skoczni Niemcy czekali aż 4389 dni. To trochę ponad 12 lat - od wygranej Svena Hannawalda w grudniu 2002 roku w Oberstdorfie. My czekamy jeszcze dłużej i choć Kamil Stoch siódmym miejscem na Bergisel potwierdził, że szybko buduje formę, to raczej poczekamy jeszcze przynajmniej przez rok

Kiedy Hannawald zwycięstwem rozpoczynał 51. edycję turnieju, Niemcy fetowali 53. wygraną swojego rodaka w konkursie tej imprezy. Później nie wygrali żadnego z 49 następnych startów, a Austriacy odnieśli aż 23 zwycięstwa i teraz to oni są potęgą - we wspomnianym zestawieniu prowadzą z liczbą 62 wygranych konkursów.

Po tym jak Hannawald wygrał 50. edycję TCS, z 13 następnych Austriacy byli najlepsi w sześciu - sześciu ostatnich. I za chwilę najpewniej wygrają po raz siódmy z rzędu, a 15. w historii, bo przed Bischofshofen na dwóch pierwszych pozycjach mają Stefana Krafta i Michaela Hayboecka, a trzeci Peter Prevc ze Słowenii do lidera traci aż 29,4 pkt. Do Niemców i Finów, którzy w TCS uzbierali po 16 triumfów, będzie więc im brakowało już bardzo niewiele.

Następny Weissflog i Hannawald?

Widząc, jak w ostatnich latach Austriacy zdominowali turniej, trudno dziwić się słowom, jakie padły w "Die Welt" w kontekście wygranej Freitaga.

Ale w jego zwycięstwie jest też symbolika, której trudno nie zauważyć. Freitag wywodzi się z Erlabrunn, mieścinki z byłego NRD, w której na świat przyszli też Jens Weissflog i Hannawald. Ci dwaj razem wyskakali Niemcom pięć zwycięstw w końcowej klasyfikacji TCS i aż 16 wygranych konkursów. Freitag przez słaby początek może teraz co najwyżej wygrać drugie zawody i doskoczyć do podium w "generalce". Jest w niej piąty, do prowadzącego Krafta traci za dużo - aż 43,7, ale do trzeciego Prevca - już tylko 14,3 pkt.

W Erlabrunn jest coś magicznego, bo poza wymienioną trójką urodził się tam również Holger Freitag, czyli kolejny skoczek ze zwycięstwem w Pucharze Świata na koncie, prywatnie ojciec Richarda. Freitag junior ojca już przebił - w Innsbrucku triumfował po raz piąty w karierze, tata wygrał tylko raz. Ale do Hannawalda i Weissfloga jeszcze mu daleko. Sven wygrał w PŚ 18 startów, był indywidualnie wicemistrzem olimpijskim i świata, zdobył dwa złota i srebro MŚ w lotach. Weissflog wygrał wszystko poza złotem MŚ w lotach (wywalczył w nich srebro i brąz), a w PŚ zwyciężył aż 33 razy.

Stoch w 14. rocznicę?

Freitag ma papiery na wielkie skakanie, na pewno może powtórzyć sukcesy były mistrzów. Za rok - jeśli tylko nagle nie obniży lotów - na pewno będzie niemiecką nadzieją na wygranie TCS.

Naszą zapewne będzie Stoch, któremu teraz na przygotowanie optymalnej formy zabrakło czasu. Po tym jak podwójny mistrz olimpijski z Soczi zajął czwarte miejsce w Oberstdorfie, za szybko uwierzyliśmy, że 14 lat od wielkiego zwycięstwa Adama Małysza zostanie drugim Polakiem, który w Bischofshofen odbierze nagrodę dla zwycięzcy Turnieju Czterech Skoczni. Widząc, jak Stoch poczyna sobie w trzy tygodnie po operacji stawu skokowego, hurraoptymistami stali się nawet ci, których trudno było o to podejrzewać. Uważany za jednego z najlepszych trenerów w historii, zawsze wyważony Hannu Lepistoe, twierdził, że to Polak jest po Oberstdorfie faworytem całej imprezy. A Wojciech Fortuna przypominał, że w sezonie 2000/2001 Małysz też zaczął od czwartej pozycji na Schattenbergschanze, a ostatecznie znokautował rywali, wygrywając całą imprezę z rekordową przewagą (ponad 100 pkt) nad drugim zawodnikiem.

Stoch szanse na powtórzenie tamtej pięknej historii stracił w Garmisch-Partenkirchen, zajmując 15. miejsce. Nie znaczy to, że zawiódł. I tak skacze nadspodziewanie dobrze, najważniejsze że na miarę swoich oczekiwań. Siódmym miejscem w Innsbrucku udowodnił, że do najlepszych nie brakuje mu wiele. Ale chyba jednak troszeczkę za dużo, by 6 stycznia w Bischofshofen - dokładnie 14 lat po tym, jak Małysz wygrał tam drugi i ostatni raz dla Polski w TCS - zrobił dla Polaków to, co w Innsbrucku zrobił dla Niemców Freitag.

Zobacz wideo

Jedyna taka talia kart! Stoch, Kowalczyk, Wlazły... [ZDJĘCIA]

Materiały partnera Jack Wolfskin IONIC Spodnie narciarskie czerwony Alpina SPAM Kask black matt Craft TOURING Rękawiczki pięciopalcowe black

Czy Polak stanie na podium ostatniego konkursu TCS?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.