PŚ w skokach. Kamil Stoch przed kolejną wielką misją. Musi być jak Jens Weissflog

Tylko raz w historii Puchar Świata w skokach wygrał zawodnik, który nie zdobył choć punktu w trzech pierwszych konkursach sezonu. Właśnie z tylu startów Kamila Stocha wykluczy kontuzja stopy. Jeśli po uporaniu się z urazem Polak nie zrezygnuje z walki o obronę Kryształowej Kuli, będzie musiał być jak Jens Weissflog 31 lat temu.

Stoch w środę wznowił treningi, by być w formie na następny weekend, kiedy zawody zawitają do Lillehammer. Cele podwójnego mistrza olimpijskiego się nie zmieniły - chce zanotować kolejny świetny sezon. A że w całym cyklu Pucharu Świata zaplanowano w sumie a 32 konkursy indywidualne, będzie kiedy i gdzie odrabiać straty poniesione na starcie.

Przypominamy, w jakich okolicznościach zrobił to w sezonie 1983/1984 Weissflog i wspominamy cztery inne sezony, których zwycięzcami okazali się zawodnicy, na których po pierwszych konkursach nikt nie stawiał.

Kogler się obronił

W historii Pucharu Świata rozegrano już 35 sezonów. Trzecim był ten z lat 1981/1982. Wówczas broniący trofeum Austriak Armin Kogler zaczął od 13. miejsc w Cortina d'Ampezzo i w Oberstdorfie. W trzecim starcie, w Garmisch-Partenkirchen, był 23., a więc nie punktował. Wtedy punkty zdobywała najlepsza "15" każdego konkursu - 25 dostawał zwycięzca, jeden punkt otrzymywał 15. skoczek. Kogler po trzech, a nawet po czterech startach - bo w Innsbrucku był 24. - miał tylko sześć punktów. Ale w dalszej części sezonu odnalazł formę i wygrał go, o 16 punktów wyprzedzając Huberta Neupera.

Od zera do bohatera? Tylko Weissflog

Na otwarcie sezonu 1983/1984 Weissflog nie wystartował w dwóch konkursach w Thunder Bay i dwóch w Lake Placid, czyli nie punktował w aż czterech pierwszych zawodach. Sezon zaczął od Turnieju Czterech Skoczni. W Oberstdorfie był drugi, wygrał w Ga-Pa, Innsbrucku i Bischofshofen, bezpośrednio po niemiecko-austriackiej imprezie triumfował jeszcze w Cortinie, w Harrachovie był drugi, a w Libercu znów najlepszy. Takiej serii po powrocie życzymy Stochowi. Niemiec swoją pierwszą Kryształową Kulę wygrał, wyprzedzając Mattiego Nykaenena o 13 punktów. Z Finem podzielili się złotem i srebrem na igrzyskach w Sarajewie, a po olimpijskich konkursach do końca sezonu dominował już Nykaenen. Nie zdołał odrobić strat. Pocieszające dla nas, że nie złapał Weissfloga, mimo że startował od początku - w Kanadzie zajął dwa drugie miejsca, a w USA drugie i piąte.

Nykaenen wygrał mimo kary za picie

Sezon 1985/1986 Nykaenen zaczął o trzeciego i czwartego miejsce w Thunder Bay, następnie był siódmy i 19. w Lake Placid. Czyli wskoczył w Puchar Świata przyzwoicie. Ale po czterech pierwszych konkursach został zawieszony przez fińską federację. Miał wtedy problemy z alkoholem. Opuścił pięć kolejnych startów, w tym cały Turniej Czterech Skoczni. Po dziewięciu konkursach jego punktowe konto było więc mizerne. Nie przejął się tym - wygrał już pierwsze zawody (w Harrachovie) po odbyciu kary, a ostatecznie po swoją trzecią w karierze, a drugą z rzędu, Kryształową Kulę sięgnął, wyprzedzając o 18 punktów Ernsta Vettoriego.

Małysza nie zatrzymała dyskwalifikacja

Końcówka roku 2000 - wielki przełom w karierze Adama Małysza i początek chyba najwspanialszej zimy w karierze jednego ze skoczków wszech czasów. W sezonie 2000/2001 "Orzeł z Wisły" odleciał rywalom tak daleko, jak nikt inny w historii skoków. Czterokrotny mistrz świata zaczął od wygrania kwalifikacji do konkursu w Kuopio. Ale do startu w zawodach go nie dopuszczono, bo okazało się, że skakał w za długich o centymetr nartach. W dwóch następnych konkursach, w wietrznym Kuopio, które jako jedyne miało jednak śnieg na skoczni, Małysz był 26. i 11. A od 3 grudnia aż do TCS nie skakano. Odwołano pięć konkursów. 29 grudnia w Oberstdorfie Polak był czwarty, dzień wcześniej wygrał kwalifikacje. Wtedy zaczęła się małyszomania. Jej pierwszy sezon nowy idol Polaków zakończył wyprzedzając drugiego w "generalce" Martina Schmitta aż o 358 punktów i jako jedyny skoczek w historii wygrywając ponad połowę (11 z 21) konkursów w sezonie.

Stoch już jest w tym klubie

Swoje wielkie pościgi miał Małysz, swój ma już również Stoch. Teraz jest w o tyle dobrej sytuacji, że dokładnie rok temu przekonał się, jak należy odrabiać straty poniesione na starcie. W listopadzie 2013 roku, na rozpoczynającej sezon loterii w Klingenthal Stoch wyciągnął los z takim wiatrem, który wcisnął go w zeskok. W efekcie zajął 37. miejsce. W Kuusamo był 10., ale formy jeszcze nie ustabilizował, dlatego tydzień później uplasował się na 20. i 18. miejscu w Lillehammer. Dopiero od tego momentu zaczęły się wielkie skoki - był drugi i wygrał najpierw w Titisee-Neustadt, a później w Engelbergu. Trochę się zaciął na czas Turnieju Czterech Skoczni, ale szybko odnalazł formę i już od Willingen nie było na niego mocnych. W walce o Kryształową Kulę wyprzedził Petera Prevca o 108 punktów. Zagraj to jeszcze raz, Kamil.

Stoch nic już udowadniać nie musi. Żyła i Kot potrzębują luzu, a młodzież będzie groźna. Polska kadra skoczków przed sezonem PŚ

Więcej o:
Copyright © Agora SA