PŚ w Willingen. Tylko trzech Polaków w niedzielę, sobotnia "drużynówka" bez Kota. Obniżka formy tuż przed MŚ?

Trzech polskich skoczków - Dawid Kubacki, Piotr Żyła i Kamil Stoch - wystąpi w niedzielnym konkursie PŚ w skokach narciarskich w Willingen. Kwalifikacji nie przebrnęli Stefan Hula i Maciej Kot. Tak małej liczby zawodników w zawodach PŚ w tym roku jeszcze nie mieliśmy. - Za wysoko trzymałem d..., przez to dziobało mnie na progu - tłumaczył swój słaby skok Piotr Żyła. Zawody o godz. 14. Transmisja w Eurosporcie, relacja na żywo w Sport.pl.

Nie przegap żadnego wydarzenia! Ściągnij aplikację Sport.pl LIVE na Androida

Czy tak słabe kwalifikacje to znak, że na dwa tygodnie przed MŚ w Val di Fiemme podopieczni Łukasza Kruczka gubią formę? - Trzeba zachować spokój, na mistrzostwach na pewno będzie dobrze - mówi Kot. Ale Kruczek najwyraźniej myśli inaczej, bo w sobotniej "drużynówce" Kota zastąpi Krzysztofem Miętusem.

Nawet w pierwszej części sezonu, gdy Polacy skakali wręcz beznadziejnie, do konkursów głównych dostawało się ich więcej niż w Willingen. Tylko 9 grudnia ubiegłego roku w Soczi w pierwszej serii mieliśmy równie małą reprezentację. Wtedy, w przedolimpijskiej próbie, pokazali się Kubacki, Kot i Bartłomiej Kłusek. Teraz awans wywalczyli sobie tylko Żyła i Kubacki, a Stoch - którego w Soczi nie było - udział w niedzielnych zawodach miał zapewniony z racji przynależności do czołowej "dziesiątki" Pucharu Świata.

Wiązania Stocha, d... Żyły

- Taka pogoda - stwierdził lider kadry, próbując wytłumaczyć, dlaczego w piątek w Willingen nasi skoczkowie zaprezentowali się tak słabo. - Nie wiem, co nie zagrało u chłopaków, u mnie jest kilka rzeczy do poprawy. Przede wszystkim nie umiałem dobrze dojechać do progu, znaleźć takiej pozycji, z której mógłbym dobrze rozpocząć odbicie. To mogło być spowodowane trudnymi warunkami [gęsto padający śnieg - red.] - tłumaczył piąty zawodnik klasyfikacji generalnej PŚ. - Chociaż w takich warunkach potrafię sobie radzić, nawet w nich wygrywałem - dodawał po chwili.

Stoch z Muehlenkopschanze musiał się oswoić tylko dwoma skokami, bo w drugim treningu na start nie pozwoliły mu problemy ze sprzętem. - Już prawie siedziałem na belce, ale nie mogłem zapiąć narty, miałem kłopot z wiązaniem, więc musiałem zrezygnować - opowiada.

Jego koledzy na swoje usprawiedliwienie nie mają już nic.

- Za wysoko trzymałem d..., przez to dziobało mnie na progu, biodra zostały z tyłu i nie było z czego odlecieć - tak o swoim skoku z kwalifikacji (123 m i 24. miejsce) opowiada Żyła. - Ale najważniejsze, że ta kwalifikacja jest, walczymy dalej - dodaje.

- Na treningach w Szczyrku skakałem dobrze, miałem nadzieję, że tu będę latał dalej - mówi z kolei Kubacki, który w kwalifikacjach zajął dopiero 39. miejsce (117,5). W jego przypadku - tak samo zresztą jak w przypadku Żyły - za dobry trzeba uznać jeden ze skoków treningowych. Przed kwalifikacjami w pierwszej serii 10. wynik (134 m) należał do Kubackiego, a w drugiej (również 134 m) do Żyły. - Właśnie na takie skoki czekam. Uważam, że Adam Małysz nie mylił się, kiedy mówił jeszcze w grudniu, że stać mnie na wskakiwanie do czołowej "dziesiątki" konkursów PŚ. Na pewno mam szansę wrócić do formy z Soczi [17. miejsce - red.] i Engelbergu [dziewiąta pozycja - red.] jeszcze przed mistrzostwami świata - przekonuje Kubacki.

Szybki powrót do dobrego skakania zapowiada też Kot. - W kwalifikacjach oddałem swój najlepszy skok w piątek, ale on też nie był dobry [114,5 m i 46. miejsce - tuż za 45. Stefanem Hulą, który wylądował na 116. metrze - red.], bo po wyjściu z progu mnie skrzywiło i nie byłem w stanie nic zrobić. Ale to tylko słabszy dzień, nie ma powodu, żeby nagle mi nie szło, bo czuję się dobrze, ostatnio w zawodach startowałem udanie, na treningach też było w porządku i za chwilę znów wszystko będzie OK - przekonuje 18. skoczek klasyfikacji generalnej PŚ, który od początku tego roku wystąpił we wszystkich konkursach, a jego najgorszą pozycją była 16.

Sobota będzie dla nas?

Słabszy dzień Kota oznacza dla niego dwa dni odpoczynku. Kruczek zdecydował, że w sobotnim konkursie drużynowym Polska wystąpi w składzie: Żyła, Krzysztof Miętus (nie brał udziału w piątkowych kwalifikacjach), Kubacki, Stoch.

- Szkoda, że będę miał wolne i w sobotę, i w niedzielę, ale po wynikach z piątku widać, że miejsce w drużynie mi się nie należy - mówi Kot.

Czy bez niego zespół złożony z zawodników, z których każdy w Willingen ma swoje problemy, jest w stanie osiągnąć wynik, na jaki wszyscy liczymy?

- Oj, nie wiem, czy będzie podium - mówi Stoch. - Jeżeli warunki będę równe, to będzie można fajnie polatać. Na pewno każdy z nas będzie skakał, jak tylko najlepiej potrafi, żeby tę drużynę wesprzeć, ale jaki to da efekt, trudno powiedzieć - dodaje.

- Lubię tu skakać, jest przyjemnie, w drugim treningu mi odleciało, na pewno dużo lepiej się tu czuję niż w Harrachovie - twierdzi Żyła. - Po Zakopanem [drugie miejsce, za Słowenią - red.] w ogóle z chłopakami nie rozmawiamy o tym, że drużynę naprawdę stać nas na miejsca na podium - śmieje się skoczek z Wisły. - A mówiąc poważnie, to każdy dobrze wie, jakie ma zadanie, każdy skupia się na tym, żeby zrobić swoje jak najlepiej. Ja na pewno przyłożę się do tego konkursu jeszcze bardziej niż do indywidualnego. W "drużynówkach" mobilizacja jest większa, bo nie startuje się tylko dla siebie, ale też dla kolegów - tłumaczy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA