PŚ w skokach. Wynik niezły, choć w Oslo mogło być lepiej

Piotr Żyła - siódmy, Kamil Stoch - 11., a Maciej Kot - 12. - tak skakali Polacy w Oslo. Wietrzny konkurs nieoczekiwanie wygrał Austriak Martin Koch

Po pierwszej serii Żyła był trzeci, Kot siódmy. Obaj mieli szansę na życiowy sukces w Pucharze Świata, bo na skoczni w Holmenkollen karty rozdawał wiatr. Polakom los sprzyjał i w pierwszej serii skoczyli naprawdę przyzwoicie.

25-letni Żyła miał wielką szansę na pierwsze w życiu miejsce na podium - po pierwszej serii wyprzedzali go tylko słoweński junior Jaka Hvala i Japończyk Daiki Ito. Po drugiej wszyscy skoczkowie z pierwszej trójki wypadli poza podium.

Żyła skończył na siódmym miejscu - wyrównał swoje życiowe osiągnięcie z grudnia ubiegłego roku z Lillehammer, gdzie także był siódmy. Ale po skoku i tak był zadowolony - w tym sezonie wywalczył 250 punktów PŚ. Dla porównania, w sześciu poprzednich sezonach, w których startował w PŚ, zdobył łącznie 98 punktów. Ma spore szanse na miejsce w drugiej dziesiątce klasyfikacji generalnej.

Maciej Kot, który w czerwcu skończy 21 lat, po pierwszej serii zawodów w Oslo zajmował rewelacyjne siódme miejsce. Dopiero w tym sezonie - piątym w karierze w PŚ - zaczął zdobywać punkty. Nigdy nie był w czołowej dziesiątce. W niedzielę szansę miał ogromną. Ale - tak jak Żyła - drugi skok miał dużo słabszy od pierwszego i ostatecznie wylądował na 12. miejscu. Wyrównał swoje najlepsze osiągnięcie sprzed tygodnia z Lahti.

To był konkurs pełen niespodzianek.

Niestety, przykra spotkała Kamila Stocha, który w pierwszej serii nie poradził sobie z wiatrem i niewiele brakowało, by w ogóle nie wszedł do finału. W drugim skoku potrafił jednak znacznie się poprawić i przesunąć się o 14 miejsc - z 25. na 11. Do serii finałowej w ogóle nie zakwalifikował się szósty w klasyfikacji generalnej Austriak Thomas Morgenstern. Zabrakło w niej też Czechów Romana Koudelki i Lukasa Hlavy. Dopiero jako czwarty od końca zakwalifikował się wicelider PŚ Austriak Gregor Schlierenzauer.

Jego strata do lidera Norwega Andersa Bardala zwiększyła się do 123 punktów i na dwa indywidualne konkursy przed końcem sezonu to 30-latek z Trondheim ma ogromne szanse na życiowy sukces. Choć w niedzielę w Oslo również nie zachwycił. Zajął dopiero dziesiąte miejsce, ale Schlierenzauer był jeszcze dalej - 16.

Bardal jeszcze nigdy nie skakał tak dobrze jak teraz, choć w PŚ debiutował w sezonie 2000/01. Do tego sezonu wygrał tylko jeden konkurs - w Zakopanem w styczniu 2008 roku. Poza tym sześć razy zajmował miejsce na podium. Na wielkich imprezach zdobywał medale, ale wyłącznie w konkursach drużynowych - jest czterokrotnym wicemistrzem świata oraz brązowym medalistą olimpijskim z Vancouver. W klasyfikacji generalnej PŚ tylko raz (2008) był w czołowej dziesiątce - skończył sezon na piątym miejscu.

Ten rok na skoczniach ma jednak rewelacyjny. Wygrał trzy konkursy, aż 12 razy zajmował miejsce w czołowej trójce i prawdopodobnie zdetronizuje Austriaków, którzy w ostatnich czterech latach wygrywali Kryształową Kulę trzykrotnie. W obu konkursach lotów w Planicy Bardal musi wywalczyć 84 punkty.

Sport.pl w mocno nieoficjalnej wersji... Polub nas na Facebooku ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.