Lech Łasko: O tych mistrzostwach za dużo się tu nie mówi, nie jest tak, że ludzie jakoś specjalnie ten turniej przeżywają. Oczywiście porażka z Belgijkami to negatywne zaskoczenie. Cóż, Belgijki grają bardzo dobrze, tam tworzy się ciekawa drużyna, a Włoszki to w tym momencie mieszanina starszych zawodniczek z młodymi, bardzo utalentowanymi i już sporo potrafiącymi dziewczynami. Takie zespoły potrafią grać świetnie, a za chwilę słabo. W zależności od dnia ich dyspozycja jest bardzo różna. Italia to obecnie groźna ekipa, która z czasem będzie rosła w siłę. Świadczy o tym już jej występ w cyklu Grand Prix. Przez cały czas Włoszki pokazywały samą młodzież, drugi garnitur, a dotarły do turnieju finałowego [w stawce sześciu zespołów zajęły piąte miejsce].
- W przyszłości świetna może być 19-letnia środkowa Cristina Chirichella, a jeszcze większe wrażenie robi starsza o rok atakująca senegalskiego pochodzenia Valentina Diouf. Ta dziewczyna ma 202 cm wzrostu, zespół już potrafi wykorzystać jej fizyczne walory. Ale może być tak, że te niedoświadczone dziewczyny zapłacą frycowe. Choć spodziewam się, że raczej zagrają bardzo dobrze. Zwłaszcza że Polska ma przecież jeszcze mniej doświadczony zespół.
- Kiedy nasze dziewczyny grają spokojnie, to pokazują naprawdę dobrą siatkówkę. Oglądałem wszystkie trzy mecze Polek na tych mistrzostwach, widziałem, że potrafimy wykorzystywać swoją liderkę, czyli Katarzynę Skowrońską, ale musimy szukać też innych atutów. Katarzyna to doskonała zawodniczka, nawet kiedy jest zmęczona, to gra na wysokim poziomie, ale w dzisiejszej siatkówce na jednym człowieku nie da się bazować. Z Serbkami dziewczyny przegrały, bo zagrały bojaźliwie. A nie ma się czego bać, nie ma sensu grać ciągle tylko do Katarzyny i patrzeć, co ona zrobi. Dziewczyny muszą uwierzyć w swoje możliwości. Z Bułgarkami pokazały, że tworzą zespół, do tego trzeba wrócić, bo przecież nie mamy nic do stracenia.
- Zagrywkę i przyjęcie. Piłek serwowanych przez rywalki nie wolno się bać, nie wolno liczyć, że do odbioru pójdzie koleżanka. A na zagrywkę trzeba iść pewnie. Teraz widać, że niektórym zawodniczkom drżą ręce. Inaczej nie da się wytłumaczyć, że po lekkim, stacjonarnym serwisie piłka ląduje pięć metrów za boiskiem. Na Włoszki trzeba wyjść z przekonaniem, że da się powalczyć, trzeba zagrać odważnie. Oczekiwania kibiców i mediów chyba nie są dla tej drużyny zbyt dużym ciężarem?
- W takim razie to powinno być naszą siłą. Dziewczyny, grając bez obciążenia, mogą pokazać wszystko, co potrafią, a jeśli coś ugrają, wszyscy to docenią. Wiadomo, że zespół jest nowy, bez starszych mistrzyń z wyjątkiem Katarzyny, dlatego taki spokój drużyna rzeczywiście powinna mieć. Potencjał w niej jest, widziałem już parę ładnie wypracowanych zagrań, teraz powinna przyjść powtarzalność i walka nie tylko w niektórych fazach meczów, ale od początku do końca. Jeśli do tego zespół dojdzie, to wtedy szybko urodzą się też dobre wyniki.
- Na pewno tak, młodemu, nowemu zespołowi wygrana nad renomowanym rywalem bardzo by się przydała. Włoszki też przebudowują drużynę, chwilowo, a może już na zawsze nie ma w tej ekipie takich postaci jak Francesca Piccinini, Eleonora Lo Bianco czy Paola Cardullo, ale to nadal czołowa ekipa świata, dla której bolesną porażką jest coś, o czym nasza kadra pewnie by marzyła, czyli ćwierćfinał igrzysk olimpijskich [w Londynie, w 2012 roku, Włoszki przegrały walkę o półfinał z Koreą Południową]. Zwycięstwo dałoby bardzo dużo wiary naszym zawodniczkom. Tylko tak jak mówię, nie wolno wyjść na ten mecz bez zagrywki. Trener dziewczynom powtarza, że mają zagrywać tak, żeby zrobić rywalkom krzywdę. Muszą go posłuchać, bo inaczej nie będą miały szans.
- Chciałbym, ale na pewno faworytkami są Włoszki. One mają bardzo dobre zaplecze, w ciągu dwóch lat pewnie znów będą walczyły o najwyższe miejsca największych imprez. Budują wszystko z trenerem, który zdobywał złote medale juniorskich mistrzostw świata i Europy. Oczywiście nie zawsze takim ludziom udaje się przenieść wyniki do seniorskiego świata, ale pewnie Marco Mencarelli wykorzysta to, że te wszystkie młode dziewczyny świetnie zna. Co do wyniku, to nie chcę typować, bo w siatkówce kobiet naprawdę wszystko może się zdarzyć. W Grand Prix Włoszki wygrały z Amerykankami mecz, przegrywając w tie-breaku 10:14 [skończyło się wynikiem 16:14], nasze dziewczyny odbudowały się kilka dni temu, przegrywając z Bułgarią 14:21. Te zespoły są nieprzewidywalne. Nawet Serbia, która gra żelaznym, wysokim składem i powinna wszystko wygrywać w cuglach, jednak miewa wpadki, jak porażka z Bułgarią. Przewidzieć wyniku się nie da, za to liczę, że zobaczę ładną grę Polek. Niech zagrają jak w wygranym secie z Serbkami i w większości meczu z Bułgarkami. A wtedy na pewno nie będą bez szans.