W Zrenjaninie, gdzie polskie siatkarki rozgrywały pierwszą fazę mistrzostw Europy, ze stu tysięcy mieszkańców o mistrzostwach wiedziało zaledwie kilkuset. Na bilety stać było około trzysta osób (w tym grupę siedmiu fanów z Polski). Pięć euro za wejściówkę na cały dzień (dwa mecze), okazało się ceną zbyt wygórowaną.
- Kiedyś ten region tętnił życiem. Działały tu prężnie trzy duże fabryki. Ludzie mieli pracę. Po wojnie zostały dwie, ale nie działają już tak prężnie. Ludzie są tu po prostu biedni - opowiadał oficer prasowy w Zrenjaninie Novica Sarić. - Lepsze wypromowanie imprezy nic by nie dało - tłumaczył obecność dwóch raptem plakatów, reklamujących mistrzostwa.
W meczach z Izraelem, Rumunią i Czechami biało-czerwone w ogóle nie odczuły klimatu mistrzostw. W Belgradzie miało być inaczej.
- Na mecze Serbek na pewno przyjdzie dużo ludzi. Tutejsi kibice bardzo wspierają siatkarki. Jestem pewna, że trybuny będą pełne - zapowiadała po przyjeździe do stolicy nasza środkowa Zuzanna Efimienko, która w hali Pionir rok temu wywalczyła brązowy medal uniwersjady. Dzień przed ćwierćfinałem, podglądając na żywo baraż Serbek z Rumunią, mogła zweryfikować poglądy.
Oficjalne statystyki podają, że w środę mecz obejrzało 800 osób. Zgoda, jeśli wliczyć w to dziennikarzy, zawodniczki grające i te siedzące na trybunach, ochroniarzy i wolontariuszy. Zamiast donośnego ryku męskich gardeł, do gry gospodynie podrywały piskliwe krzyki młodych fanek, zapewne samych odbijających piłkę w jakiejś mniej lub bardziej profesjonalnej drużynie. Bo dziewczęta rzeczywiście uwielbiają tu siatkówkę. - W szkołach 80% z nich wybiera siatkówkę jako swoją preferowaną dyscyplinę - zdradził nam Savić.
W starej (38-letniej), ale dużej hali Pionir może zmieścić się ok. 8 tys. widzów. - Do tej pory mecze Serbek obejrzało maksymalnie 3,5 tys kibiców - donosi serbska prasa. Na słaby doping uwagę zwrócił też sam trener Zoran Terzić.
- Potrzebujemy maksimum wsparcia ze strony publiczności. Ten zespół zasługuje na znacznie lepszy doping. Dlatego chciałbym zaprosić jak największą liczbę kibiców na nasz ćwierćfinałowy mecz z Polską - mówił Serb po pokonaniu w barażu Rumunii (3:0).
- Trudno się spodziewać, żeby hala się wypełniła. Bilety po pięć czy dziesięć euro to dla nas za dużo. Nawet tu w Belgradzie - tłumaczyła jedna z wolontariuszek, pracująca przy organizacji turnieju.
Mecz Polska - Serbia ruszy o 20. Wcześniej (o 17)w ćwierćfinale Niemki podejmą Czeszki. Zwycięskie zespoły dołączą do Turczynek i Włoszek, które już są w półfinale.
"Podkładać się?! Nigdy w życiu to głupie" - rywalki Polek w ćwierćfinale mistrzostw Europy siatkarek ?