"Wszyscy wiedzą, dlaczego czekaliśmy na ten mecz z niecierpliwością - sami byliśmy ciekawi, czy będziemy w stanie dać z siebie coś więcej niż serce. Okazało się, że byliśmy w stanie. Kryzysy się zdarzały, zdarzało się też, że wpadaliśmy w panikę, wybieranie właściwych rozwiązań nie przychodziło nam naturalnie.
Ale przetrwaliśmy. Dla mnie najważniejsze jest właśnie to, że grupa w decydujących chwilach reagowała właściwie. Najbardziej obawiałem się, czy wytrzymają nam głowy. Mówiłem przed turniejem fatalnej atmosferze wokół reprezentacji, bo kilkanaście lat już jeżdżę na turnieje, a tak źle jeszcze nie było. Jako kapitan musiałem coś zrobić, bo drużyna jest naprawdę młoda, połowa to debiutanci"
"Nie chcę mi się nawet gadać o tych, którzy w nas przed mistrzostwami nie wierzyli. Z nieudanego Memoriału Wagnera wyciągnęliśmy najlepsze możliwe wnioski - gramy znacznie lepiej. I tyle. Jeśli z Niemcami były gorsze momenty, to nie dlatego, że coś się zacięło, ale dlatego, że rywale zaczęli kopać z zagrywki. A dzisiejsza siatkówka wygląda tak, że kto kopie mocniej i trafia w boisko, ten wygrywa.
O Niemcach już nie myślę, teraz cała para na Bułgarów. Będzie trudniej, oni grają z nożami na gardłach. Wiedzą, że porażka może oznaczać dla nich koniec turnieju. A przecież chcą medalu.
Niemcy otumanieni, Polacy wygrywają na otwarcie ME siatkarzy