Siatkówka. Matlak: Mieliśmy mieć potęgę na ataku, a na razie mamy kłopot

Za nami drugi weekend z World Grand Prix. Po zwycięstwie w Gdyni Polki zajęły drugie miejsce na turnieju w Okayamie ulegając tylko Japonkom. - O wiele więcej spodziewałem się po niektórych dziewczynach - zaznacza jednak Jerzy Matlak.

Drugi weekend, drugie miejsce i w zasadzie pewny awans do turnieju finałowego tegorocznej edycji World Grand Prix - takim bilansem mogą się pochwalić aktualnie nasze siatkarki i, powiedzmy sobie szczerze, nie jest to najgorszy bilans, a wręcz bodaj najlepszy na tym etapie odkąd biało-czerwone występują w prestiżowym WGP. Nie należy się zatem dziwić, że z powodu porażki z Japonią szat nie rozdziera także szkoleniowiec Polek Jerzy Matlak: - Przyczyną naszej porażki oprócz nierównej, szarpanej gry była ilość błędów. Ale robić 27 własnych błędów przy ich 14 i mimo tego być blisko Japonek to dobry prognostyk na przyszłość. To znaczy, że one są w naszym zasięgu, ale na pewno nie w tej formie - wyciąga wnioski z jedynej dotychczasowej porażki biało-czerwonych ich trener.

Jerzy Matlak przyznaje, że póki co rozczarowują te, które miały być filarami i gwiazdami tej reprezentacji. - Nie żebym miał do kogoś personalnie pretensje - zastrzega szkoleniowiec Polek. - Po prostu o wiele więcej spodziewałem się po niektórych dziewczynach, a one przechodzą jakieś swoje kryzysy i żeby wygrać wczoraj z Niemkami musiałem sięgnąć do głębokich rezerw. Oczywiście cieszy to, że są takie zmienniczki, ale tu nie chodzi o to, żeby się rezerwy sprawdzały, tylko te zawodniczki, na które się najbardziej liczy. Fajnie, że mamy rezerwy, ale niedobrze, że cały czas nie mamy pierwszej szóstki, a tak daleko nie zajedziemy.

Co może być przyczyną tych problemów Polek? Dlaczego te najbardziej doświadczone siatkarki póki co nie czarują swoją grą? - Mam nadzieję, że to tylko zmęczenie - mówi Jerzy Matlak. - To nie jest tak, że jestem zezłoszczony czy rozczarowany marazmem w ataku tych doświadczonych zawodniczek - wszyscy wiemy, o kim się mówi - ale mnie to najzwyczajniej w świecie martwi. Nie tak to sobie wyobrażałem. Niepokoi nierówna forma tych zawodniczek, na które bardzo liczę, i mam nadzieję, że one w końcu wrócą do jakiejś równowagi. To są doświadczone zawodniczki i one muszą się pozbierać i dojść same z sobą do ładu. Mieliśmy mieć potęgę na ataku, a na razie mamy kłopot delikatnie mówiąc.

Mimo wszystko Jerzy Matlak nie traci humoru i optymizmu i wierzy, że to co najlepsze dopiero jest przed nami. - Wspólnie wyciągamy wnioski ze wszystkiego i mamy nadzieję, że one zaprocentują za dwa i pół miesiąca w Japonii. Wygląda na to, że CV tutaj nie gra, tylko aktualne dyspozycje.

Czytaj więcej oraz zobacz materiał video w serwisie Reprezentacja.net ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.