Liga ¦wiatowa. Dobry zmiennik jak z³oto. A Kubiak w¶ciek³y

Wej¶cie Jakuba Jarosza i Micha³a Ruciaka uratowa³y zwyciêstwo w drugim meczu z Portoryko 3:0 i potwierdzi³y, ¿e skuteczny zmiennik jest równie cenny jak ka¿dy z siatkarzy pierwszej szóstki. Jeden z nich - debiutuj±cy przed polsk± publiczno¶ci± Micha³ Kubiak - mimo wygranej by³ na siebie w¶ciek³y.

Masz dla nas temat? Propozycję? Zgłoś to na Facebook.com/Sportpl ?

Gdy w drugim wyjazdowym meczu w Brazylii Michał Kubiak zmienił na przyjęciu Michała Ruciaka, od razu obwieszczono go odkryciem sezonu i wielkim talentem. Bo tak rzeczywiście jest, co zawodnik warszawskiej Politechniki zwiastował przez cały ligowy sezon. Każdemu jednak paliwo kiedyś się kończy. W sobotę zdjęcie Kubiaka i ponowne wstawienie na boisko Ruciaka, było równie dobrym i skutecznym zagraniem Anastasiego, jak to w Rio de Janeiro, gdzie Kubiak debiutował. Debiutu w Polsce, czyli występów w Płocku, do udanych nie zaliczy, bo dwukrotnie przedwcześnie żegnał się z publicznością w drugim secie.

- Jestem wściekły, ale liczy się zwycięstwo i punkty dla zespołu. Takie występy się zdarzają. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trudno, trzeba wziąć się do roboty - mówił zły na siebie 23-latek.

Trudno jednak o więcej roboty niż wykonują nasi siatkarze. Zewsząd dochodzą nas słuchy, że pracują ciężko jak nigdy i nie chcą wychodzić z sali treningowej. Wiadomo, że pracują już z myślą o finałach Ligi Światowej. Ten fakt, długa podróż za ocean i intensywne wystęy w pierwszej szóstce widać dały Kubiakowi w kość.

- Może za dużo pracuję, a może za mało? Jeżli gra wygląda tak jak dziś, to znaczy, że jednak za mało się trenuje, bo czegoś brakuje - stwierdza sam siatkarz. Na szczęście Kubiak mógł liczyć na dobrego zmiennika. Szczególnie zaiponowało sobotnie wejście Ruciaka, gdy Polacy przegrywali już 10:15. Jakby prosto po rozgrzewce mistrz Europy z Izmiru zaczął odważnie i skutecznie uderzać, także w polu serwisowym. W decydującym secie zdobył dwa asy. Tyle samo ma na koncie Jakub Jarosz. Pierwszego asa posłał tuż po wejściu na boisko. Po obu zawodnikach widać było głód siatkówki.

- Przede wszystkim czuło się chęć pomocy zespołowi, kiedy jest taki trudny moment. Każdy zawodnik chce dać z siebie jak najwięcej, by pomóc kolegom. Takie sety są bardzo ważne, kiedy wysoko się przegrywa, a jednak udaje się wyciągnąć wynik. To buduje drużynę. Dzięki temu również lepiej kontrolowaliśmy trzeci set - mówił Jarosz, który o pozycję w pierwszym sk³adzie walczy z przemianowanym z przyjmującego na atakującego Zbigniewem Bartmanem. Po udanych piątkowych zawodach (23 pkt., 56 % skuteczności w ataku), w sobotę Bartman zawiódł - skończył 3 z 12 pi³ek.

- Rywalizacja jak rywalizacja. Nieważne, kto byłby drugim kolegą na tej pozycji. Dla mnie to nie robi różnicy. Normalnie trenujemy i staramy się dawać jak najwięcej pożytku zespołowi. W tym momencie ja zastępuje Zbyszka i nie widzę w tym problemu - mówił Jarosz.

Ludzie do zadań specjalnych

Nie tylko te długie, ale i krótkie, zadaniowe zmiany wyszły trenerowi Andrei Anastasiemu w tym spotkaniu. Na zagrywce popisywał się Michał Bąkiewicz, zmieniający Piotra Nowakowskiego. A przecież kiedyś to nasz środkowy był ekspertem od zadań specjalnych. Wchodził na jedną - dwie zagrywki, jeden blok w końcówce seta i z powierzonej roli zazwyczaj się wywiązywał.

- Chyba trochę zabiedbałem się na treningch w zagrywce. Ale jeżeli w moje miejsce wchodzi Michał i posyła asy, to ja nie mam nic przeciwko - mówił zadowolony MVP sobotniego meczu.

Przy dwóch asach Portorykańczyków, Polacy posłałi ich osiem - 1 Bąkiewicz, 2 Jarosz, 2 Ruciak i 3 Bartosz Kurek. Po meczu Polaków rozegrano drugie spotkanie USA - Brazylia. Amerykanie po raz kolejny pokonali mistrzów świata 3:1. Słabszy od biało-czerownych bilans setów spycha ich na trzecie miejsce w tabeli grupy A. Mimo to Stanley i spółka przybliżyli się do turnieju finałowego w Gdańsku (6-10 lipca). Dwa ostatnie mecze grupowe zagrają u siebie z pozostającym bez wygranej Portoryko. Polacy zmierzą się z Brazylią. Mecze z Canarinhos w środę i czwartek (29 i 30 czerwca) w Katowickim Spodku.

- Brazylia to oczywiście bardzo trudny przeciwnik. Najlepsza drużyna na świecie. Ale będziemy grali w Katowicach, a tam dzieją się rzeczy magiczne - stwierdził Jarosz.

Sportowe rekordy oglądalności. Nie tylko piłka przyciąga

Wiêcej o:
Copyright © Agora SA