Trener polskich siatkarzy przed mistrzostwami świata we Włoszech ma twardy orzech do zgryzienia. Musi wyselekcjonować z szerokiej kadry 14 zawodników, którzy pojadą na mundial. Znaki zapytania to przede wszystkim atak, przyjęcie i, nieoczekiwanie, środek bloku.
- Rozgrywający Fabian Drzyzga i środkowy Karol Kłos mogą liczyć na wyjazd tylko w razie kontuzji kolegów. Pozostali nadal walczą o miejsce w składzie - przyznaje Castellani.
Selekcjoner ustosunkował się także do krytyki dziennikarzy, którzy nie widzą poprawy jakości gry reprezentacji i wypominają Argentyńczykowi przegranie eliminacji do Ligi Światowej. Trener odbija jednak piłeczkę.
- Bardzo surowo potraktował mnie szef telewizji Polsat Marian Kmita. Wydaje mi się, że ataki na mnie i drużynę związane są z malejącą oglądalnością Ligi Światowej w telewizji - mówi selekcjoner.
Słabe wyniki drużyny Castellani tłumaczy chęcią wypełnienia głównych celów na ten sezon: wyleczenia zawodników i odpowiedniego przygotowania się do mistrzostw świata. Dzięki temu szansę gry w Lidze Światowej otrzymali młodzi, obiecujący zawodnicy, którzy jednak nie zdołali unieść ciężaru odpowiedzialności. Argentyńczyk przyznaje, że cały czas myśli o przyszłości i zbliżających się mistrzostwach świata w 2014 roku w Polsce.
Polacy zdobywali medale na mistrzostwach świata i Europy zwykle po wygranych na Memoriale Huberta Wagnera. Przed najważniejszą imprezą tego roku siatkarze zajęli w turnieju dopiero trzecie miejsce, wyprzedzeni przez Brazylię i Bułgarię.
- Postaramy się zburzyć tę prawidłowość, mimo że nie wygraliśmy memoriału. Powalczymy, choć system rywalizacji we Włoszech jest kuriozalny - przyznaje na koniec wywiadu Argentyńczyk.
Pogrom Polaków w ostatnim secie. Brazylia wygrywa Memoriał Wagnera ?