Wilfredo Leon dokładnie wie, gdzie zrzuca bombę. Osiem sekund magii

Gdy piłkę serwuje Wilfredo Leon, wszystko wydaje się tak naturalne. Ale anatomia siatkarskiego asa to sprawa dużo bardziej skomplikowana. W osiem sekund, które zawodnik ma na przerzucenie piłki za siatkę, dzieje się dużo więcej, niż można się spodziewać.

As serwisowy, czyli zagrywka niemożliwa do obioru, to wyjątkowy element siatkówki. Wyjątkowy nie tylko dlatego, że potrafi jednocześnie podbudować zagrywającego i zdeprymować rywala. W tak zespołowym sporcie jak siatkówka, gdzie żadna akcja nie może się odbyć bez współpracy drużyny, serwis to jedyne zagranie w pełni indywidualne. – Jesteśmy tylko my, piłka i nasz plan. Nikt nie przeszkadza, nikt nie ingeruje w to, co za chwilę zrobimy – mówi Michał Ruciak, były reprezentant Polski słynący ze świetnego serwisu.

Zobacz wideo "Sześć sekund milczenia Smarzek może zostać historyczną odpowiedzią"

Trafianie w materac i pomiar prędkości

Patrząc na siatkarzy z najwyższego światowego poziomu, wszystko wydaje się tak naturalne. Koncentracja, podrzut, podbieg, wyskok, uderzenie w piłkę – oglądaliśmy to tysiące razy, próby wykonane przez zawodników na treningach trudno zliczyć.

- Różnie te treningi wyglądają, każdy trener ma swoją koncepcję. Często rozkłada się materace w strefach, w które serwujący ma trafić – zawodnik ma wykonać np. 10 zagrywek z rzędu, za każdym razem posyłając piłkę w materac. To wszystko oczywiście przy odpowiedniej prędkości, bo chyba każdy klub dysponuje już sprzętem do pomiaru – mówi Ruciak.

- Każdy zawodnik doskonale wie, jak mocną zagrywką dysponuje. I trochę na bazie tej wiedzy dobiera rodzaj serwu – mocny z wyskoku, techniczny float lub skrót. Ale siła to nie wszystko – zaznacza zawodnik.

Piłka wkręca się w boisko

Od czego zaczyna się dobry serwis, potencjalny as? – Od udanego podrzutu – mówi Jakub Bednaruk, były zawodnik, obecnie trener ligowych drużyn.

Udanego, czyli mocnego, w boisko, pozwalającego wykorzystać maksimum z prędkości i rotacji piłki oraz własnego rozpędu i wyskoku. Podrzuty są oczywiście różne, w zależności od umiejętności i preferencji zagrywającego: - Krótki, niski podrzut jest bardziej precyzyjny, pozwala na dokładniejszy serw. Ale już taki Nimir Abdel-Aziz podrzuca piłkę bardzo wysoko i wali z całej siły. Prędkość jest ogromna, precyzja niekoniecznie – mówi Bednaruk.

W podrzucie ważna jest także rotacja piłki. – Zwykle nadaje się ją jedną ręką, piłka kręci się do przodu, w kierunku boiska, a to oznacza, że po uderzeniu, gdy przeleci nad siatką, wkręca się w parkiet – tłumaczy Ruciak. Z kolei Bednaruk zwraca uwagę, że są siatkarze, który podrzucają piłkę dwiema rękami, co pozwala do końca maskować im rodzaj rotacji, a co za tym idzie – zagrywki. Podrzut z dwóch rąk może oznaczać i technicznego floata, i mocne uderzenie.

Element zaskoczenia i siatkarskie szachy

Ale przed podrzutem jest coś jeszcze. – Odczytanie ustawienia zawodnika – mówi Ruciak. – Mamy specjalne odprawy techniczne, na których poznajemy zachowania przeciwników. Wiemy, jakie są ich słabsze strony, niektórzy zawodnicy mają słabszy start do piłki, gorzej się do niej rzucają, więc wtedy próbujemy zaserwować trochę lżej, krócej – opowiada zawodnik Stali Nysa.

- Czasem zdarza się, że patrząc na ustawienie rywala, zmieniamy nieznacznie specyfikę serwisu. Odchodzimy nieco od linii bocznej, kierujemy piłkę, omijając najlepszego przyjmującego. Każdy zawodnik ma wyćwiczone dwa-trzy warianty zagrywki, ale też trudno o zaskoczenie, przeciwnicy też nas znają. A trenerzy często szachują się ustawieniami – mówi Ruciak.

Kończąc wątek podrzutu – zawodnik na wykonanie zagrywki ma osiem sekund. – Czas wykonania serwisu nie ma chyba wyjątkowego znaczenia, choć zdarza się, że doświadczeni zawodnicy czekają trochę dłużej. Każda sekunda zwłoki to większa presja, ale i zmęczenie rywala. Przeciwnicy się koncentrują i czekają na piłkę, która będzie leciała do nich sekundę. Trzech ludzi stoi w obniżonej pozycji, ich mięśnie napięte. Każda sekunda dłużej powoduje, że zagrywający zyskuje przewagę – wskazuje były reprezentant Polski.

Połączenie siły z precyzją

Koncentracja, odczytanie ustawienia, precyzyjny podrzut – to czynności ważne, ale będące tylko wstępem do tego, na co zwraca się uwagę najbardziej: mocnego uderzenia. To przede wszystkim dlatego zapamiętujemy serwy – często asy! – Wilfredo Leona, Georga Grozera czy Ivana Zaytseva. To oni biją na zagrywce rekordy.

Ale w idealnej mocnej zagrywce nie chodzi tylko o czystą, maksymalną siłę – chodzi o zachowanie równowagi między mocą włożoną w uderzenie a precyzją. – Prawda jest taka, że przy prędkości ponad 120 km/h nie masz za dużo kontroli nad lotem piłki. Oczywiście, są geniusze tacy jak Leon, którzy trafiają w wybraną strefę przy ponad 130 km/h. Ale też umówmy się – takich bomb się nie przyjmuje, je się już tylko broni – zauważa Bednaruk.

Trener Czarnych Radom dodaje, że zespoły grające na światowym poziomie potrafią serwować tam, gdzie chcą, gdy piłka osiąga prędkość 115 km/h. – Z wyliczeń prowadzonych na treningach, z obserwacji skuteczności mocnej zagrywki pod względem trafiania w wybraną strefę wynika, że najlepiej uderzać piłkę na 80-90 proc. swoich możliwości. To zapewnia udane połączenie siły z precyzją – dodaje z kolei Ruciak.

Nie sztuką jest zaserwować asa…

- Do wykonywania zagrywki, do jej treningów, są różne podejścia. Generalnie, jak nie masz dobrego wyczucia kierunków, ale masz siłę, to lej – mówi Bednaruk. – Zresztą teraz bardziej opłaca się to robić, niż kiedyś. Kilka lat temu zmieniono piłki i te nowe łatwiej się mocno uderza niż podkręca. Kiedyś można było budować zespół z zawodnikami, który serwują same floaty, dziś tak już się nie da – zauważa trener Czarnych.

Bednaruk dodaje jednak: - Nie jest sztuką wykonać asa serwisowego. Sztuką jest zdobyć taki punkt i nie zepsuć w ten sposób 10 zagrywek.

Potwierdza to Ruciak: - Statystyki, jakie bierze się pod uwagę przy punktowych zagrywkach, to liczba asów na liczbę zepsutych piłek. Ten przelicznik waha się w zależności od charakterystyki drużyny, podejścia trenera, ale uznaje się, że dobrym wynikiem jest proporcja: jeden as serwisowy, 2-2,5 zepsutej zagrywki.

- Czyli jak zaserwujesz trzy asy, ale zepsujesz przy tym dziewięć zagrywek, to jest to wynik kiepski. A dwa asy przy czterech źle wykonanych serwach – bardzo dobry – tłumaczy były reprezentant Polski.

Ruciak dodaje: - As serwisowy to zagranie wyjątkowe także dlatego, że potrafi podbudować twój zespół i zdeprymować przeciwnika. To punkt zdobyty za darmo w tym sensie, że twoja drużyna nie musi włożyć w niego żadnej siły. A ty, jako zdobywca punktu, jesteś podbudowany i masz zielone światło, by znów zaryzykować. A przeciwnik – odwrotnie. On znajduje się pod presją, a wie, że w jego kierunku poleci kolejna mocna piłka.

Mocna zagrywka Sport.pl - #StrojeZaAsy w siatkarskich mistrzostwach Europy

Za każdego asa serwisowego polskich siatkarzy w mistrzostwach Europy, redakcja Sport.pl ufunduje stroje meczowe młodym zawodniczkom i zawodnikom. Kolejne asy będziemy odliczać w internecie oraz na nośnikach reklamy zewnętrznej na budynku Cepelii w Warszawie i Dworca Głównego w Katowicach - polskiej nieoficjalnej stolicy siatkówki, w której odbędzie się faza finałowa całej imprezy. Szczegóły akcji tutaj >>

Więcej o: