Drugi spacer polskich siatkarzy przez cztery sety z Belgią. Debiut Semeniuka i pewne zwycięstwo

Jakub Balcerski
W czwartek była sielanka, w piątek nieco dłuższy spacer. Polscy siatkarze znów pokonali Belgów 4:0 (25:14, 25:21, 25:11, 25:20) w sparingu w Łodzi. Teraz czas na Ligę Narodów, według Heynena najważniejszy sprawdzian przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio.

Niektórzy pytają, po co w ogóle Vital Heynen chciał, żeby do Łodzi na mecze z reprezentacją Polski przyjechały rezerwy Belgów z bardzo młodymi i niedoświadczonymi zawodnikami. W zeszłym roku w tym samym miejscu, gdy ze względu na obostrzenia epidemiczne przyjazdu odmówili Estończycy, kadra Heynena rozegrała przecież dwa mecze wewnętrzne, dzieląc się na dwa zespoły. 

Zobacz wideo Łukasz Kaczmarek wrócił do kadry Heynena. "Wiemy, o co walczymy"

Łódzkie sparingi nie dały emocji. Dla Heynena to jednak "pierwszy tak duży krok do igrzysk"

Heynen nie był tym rozwiązaniem zachwycony, ale mecze należało rozegrać ze względu na zarezerwowane terminy, a sam Belg uznał to po prostu za ciekawy eksperyment. W czwartek i piątek gołym okiem można było dostrzec, że mecz Polski A i Polski B, stałby na o wiele wyższym, ciekawszym poziomie.

Ale Heynen nie szukał emocji, a sprawdzenia pewnych rozwiązań, wprowadzania zupełnie innego tempa niż podczas treningów w Spale. Podkreślał, że zgrupowanie to coś odległego od igrzysk, a mecze, nawet sparingowe są już pierwszym tak dużym krokiem w stronę igrzysk. Wydarzeniem dnia pozostawało ogłoszenie kadry na Ligę Narodów i odrzucenie sześciu siatkarzy z drogi do Tokio. Nastroje w zespole, zapewne nieco przybitym po pożegnaniu części zawodników, miał zrekompensować dość spokojny mecz. 

Debiut Semeniuka i powrót Kurka podczas przedłużonego spaceru z Belgami

Co zobaczył Vital Heynen w Sport Arenie? Przede wszystkim debiut Kamila Semeniuka, który wyszedł na boisko w podstawowej szóstce i grał przez dwa sety. Potrafił pokazać się z dobrej strony na zagrywce, miał po 58 procent w przyjęciu i ataku, zdobył osiem punktów. Wielu zastanawiało się, jak wypadnie Bartosz Kurek, który na zgrupowanie przyjechał z Japonii, gdzie grał dobrze, ale to liga, którą nie wszyscy traktują tak samo jak najlepsze europejskie rozgrywki. Atakujący zdobył dziesięć punktów - siedem atakiem, dwa blokiem i jeden zagrywką.

Prezentował się, jak większość pierwszego składu - solidnie, choć to właśnie ta grupa - poza Kurkiem i Semeniukiem jeszcze Jakub Kochanowski, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek, Fabian Drzyzga i Damian Wojtaszek - zagrała najdłuższego seta podczas meczów z Belgią. W drugim secie wygrała do 21, ale wcześniej, w pierwszej partii, kończyła ją do 14, co nie zapowiadało, że mecz potrwa dłużej niż dzień wcześniej. 

W czwartek była po prostu sielanka, a w piątek trochę dłuższy spacer. Przechadzkę kończyli Maciej Muzaj, Wilfredo Leon, Grzegorz Łomacz, Aleksander Śliwka, Paweł Zatorski, Bieniek i Norbert Huber. Coraz lepiej funkcjonowała zagrywka, Belgowie nie radzili sobie z przyjęciem, ani nie byli bardzo aktywni w obronie, jak choćby w drugim secie. Zawodnicy Vitala Heynena ostatecznie wygrali trzeciego seta aż 25:11, a czwartą, dodatkową i ostatnią partię, 25:19. Mecz zakończył skutecznym atakiem z lewego skrzydła Wilfredo Leon (pięć skutecznych ataków, dwa bloki). W setach jak w czwartek było 4:0.

Czas na mecze najbliższe tym, które czekają Polaków na igrzyskach. Ale wcześniej cztery dni wolnego

Teraz czas na według Vitala Heynena najważniejszy etap przygotowań polskich siatkarzy przed wylotem do Tokio. W Rimini od 27 maja do 23 czerwca czeka aż piętnaście spotkań z najlepszymi reprezentacjami świata. Jest jednak kilka minusów takiego rozwiązania - turniej rozgrywany jest w "bezpiecznej bańce", więc polscy siatkarze pozostaną ze sobą w jednym hotelu dzień w dzień przez prawie miesiąc. Nie wiedzą nawet, czy będą mogli przyjmować towary spoza hotelu, a do niedawna zawodnicy mieli schodzić na ławkę rezerwowych i od razu zakładać maski. Absurdów, o których będzie się teraz mówiło więcej, jest cała masa, ale dla polskiej reprezentacji najważniejszy pozostaje poziom rywali, a ten ma być najbliższy temu, co czeka ich na igrzyskach.

- Teraz mamy pewien proces: piętnaście meczów, które będą się zupełnie różnić od tego, co zobaczyłem na treningach w Spale. To, co tam się działo, jest czymś bardzo odległym od igrzysk. Mecz z Belgią był małym krokiem do przodu. Liga Narodów, biorąc pod uwagę naszych rywali, będzie czymś najbardziej zbliżonym do rywalizacji w Tokio - ocenił Vital Heynen. 

Zawodnicy i sztab dostaną teraz cztery dni wolnego, a następnie wyleci do włoskiego Rimini 23 lub 24 maja. Tam pozostanie przez miesiąc, trenując i grając w Lidze Narodów. Polacy rozegrają minimum piętnaście meczów od 28 maja do 23 czerwca. Finał rozgrywek zarządzanych przez FIVB zaplanowano na 27 czerwca.

Więcej o:
Copyright © Agora SA