Siatkówka. Vital Heynen: Na mistrzostwach nie zagramy ani jednego idealnego meczu

Polska triumfowała w Memoriale Wagnera. - W końcu zagraliśmy jak drużyna. Podkreślę - dopiero zaczęliśmy tak grać - mówi w Sport.pl szkoleniowiec biało-czerwonych, Vital Heynen.

W weekend w Krakowie polska kadra triumfowała w Memoriale Huberta Jerzego Wagnera. Biało-czerwoni w niedzielę pokonali Rosję 3:2, wygrywając jeden z ostatnich sprawdzianów przed startem mistrzostw świata.

Swój pierwszy mecz na siatkarskim mundialu zagrają 12 września. Ile do tego czasu zdołają poprawić podczas obozu przygotowawczego w Spale i jak można ocenić grę Polaków w Memoriale? o to zapytaliśmy selekcjonera kadry, Vitala Heynena.

US Open. Hubert Hurkacz awansował do drugiej rundy

***

Niby zawsze w meczu szanse na wygraną to 50/50, ale chyba niekoniecznie tak patrzy się na prawdopodobieństwo zwycięstwa z aktualnymi mistrzami Europy, Rosjanami. Jakie miał pan przeczucia?

Vital Heynen: - Rosja to bardzo pewny faworyt do zwycięstwa na mistrzostwach świata. Cieszy mnie nasz triumf, ale Sborna zagrała bez Jegora Kliuki i chyba była trochę zmęczona pięciosetowym, sobotnim meczem z Kanadą. My z kolei wystawiliśmy świeży skład, dając szansę graczom, który w takim stopniu jej jeszcze nie otrzymali.

Jak dla mnie prawdopodobieństwo wygranej Rosji wynosiło 80 do 20 procent. To, co mnie cieszy, to fakt, że w końcu zagraliśmy jak drużyna. Podkreślę – dopiero zaczęliśmy tak grać.

Wydaje się, że znalazł pan głównych kandydatów do podstawowego składu zespołu na pozycji atakującego i przyjmującego. Damian Schulz i Artur Szalpuk świetnie zagrali w meczu z Rosją.

- Dlaczego miałbym szukać głównych kandydatów do gry na danej pozycji, jeśli mój cały zespół jest „głównym graczem”? Mamy czternastu bardzo dobrych zawodników. Może nie należą oni do światowej ścisłej czołówki, ale z pewnością są w „topie”. Memoriał Wagnera pokazał mi, że  to, co jest dla nas najbardziej cenne, to fakt, że tworzymy jeden zespół. Jakość budowana w jedności jest najważniejsza.

Dobrze, ale jak to jest z jednością? Ponoć ma pan za sobą trudne rozmowy z Pawłem Zatorskim.

- Czasami nie jestem zadowolony z tego, jak moi zawodnicy się zachowują i co robią. To wszystko to proces. Uczymy się siebie, a ja wiem, że Paweł jest aż zbyt miłym facetem. Musi być wymagający, jeśli chodzi o oddziaływanie na blok i obronę. Jest zbyt miły, co czasem kłóci się z koncepcją, według której podążamy.

Wszyscy muszą mieć świadomość, że na boisku to nie ja tworzę zasady – robią to zawodnicy. Każdy z nich musi dbać o siebie i o kolegów. W kolejnych setach trudniejsze sytuacje w wykonaniu Pawła wyglądały dużo lepiej i organizacja gry stała na wysokim poziomie. To pokazuje, że ciągle jesteśmy w procesie budowania drużyny.

Jak wygląda kwestia zmian Zatorski-Wojtaszek? Kiedy przykładowo Stephane Antiga eksperymentował z wystawieniem libero do obrony i przyjęcia, Paweł mówił, że gra mu się dziwnie.

- Nigdy o tym nie myślałem. W zespole jest czternastu graczy i każdy z nich jest jednakowo ważny. Nie patrzę też na to, co działo się w kadrze w przeszłości. Mam swoją własną ocenę tego, co widzę i wiem, że Paweł to znakomity libero. W komunikacji z zawodnikami wiem, kiedy mam postępować łagodnie, a kiedy muszę ich bardziej przycisnąć. To drugie miało miejsce w meczu z Rosją.

Przed startem sezonu mówił pan, że Bartosz Kurek miał czas, w którym był jednym z najlepszych atakujących na świecie. Po kilku miesiącach wspólnej pracy, ile jest w panu nadziei, że ponownie się taki stanie?

- Wierzę, że każdy z moich czternastu graczy zaprezentuje się znakomicie na mistrzostwach. Tym samym ufam, że Bartosz będzie w świetnej dyspozycji, tak, jakby było to w przypadku pozostałych zawodników. Jeśli w któregoś z nich bym nie wierzył, to nie marnowałbym jego czasu, a odesłał do domu.

Należy mieć świadomość, że nie patrzę na siatkarzy wyłącznie pod kątem ich ostatniego meczu. Wyciągam wnioski z całego okresu pracy i nie boję się na tej podstawie decydować o tym, czy będą grać, czy nie.

Dlaczego Komenda i Fornal nie dostali szans na grę skoro byli powołani na Memoriał Wagnera?

- Proste – bo nie jadą na mistrzostwa. Po co mieliby grać?

Dla „przyszłości” siatkówki? Po co ich brać na turniej, skoro z założenia nie mają grać?

- Dla „przyszłości” graliśmy Siatkarską Ligę Narodów. Teraz skupiamy się wyłącznie na mistrzostwach świata. Interesuje mnie czternastka graczy, a Fornal był po to, by pomóc w treningach. Zawsze był gotowy, dużo się uczył i na pewno poprawił umiejętności, widząc, jak pracuje zespół. Myślę, że jest to bardzo interesujący gracz i w przyszłym roku to wszystko zaprocentuje.

Z Komendą było inaczej. Fabian Drzyzga został ojcem, więc dałem mu dwa dni wolnego, awaryjnie powołując młodszego rozgrywającego. Nie widziałem jednak sensu, by pojawił się na boisku, kiedy równie dobrze mógł grać Grzegorz.

W takim razie, ile można poprawić w dwa tygodnie, które pozostały do MŚ? Będziecie w szczycie formy?

- Dużo. Proszę zwrócić uwagę na nasz progres. Skończyliśmy Siatkarską Ligę Narodów na Final Six. To dało nam możliwość przygotowywania się do mistrzostw przez dwa miesiące, jeśli nie dałbym moim graczom ani dnia wolnego.

Sporo trenowaliśmy, ale trzeba uświadomić sobie, że nikt na tych mistrzostwach nie będzie w idealnej formie. Wszystko zależy od kontuzji, wakacji, które otrzymali zawodnicy... Ten drugi aspekt zawsze wiąże się z ryzykiem. Jeśli da się sporo wolnego czasu, to siatkarz może być bez formy, a jeżeli za mało, to nie będzie „świeży”. Skoro o tym pamiętamy, to teraz musimy skupić się na tym, co możemy poprawić najszybciej. W czasie Memoriału widziałem znaczący progres w zagrywce. Zapewniam jednak, że na mistrzostwach nie zagramy ani jednego idealnego meczu.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.