Łukasz Kadziewicz: Porażka z Iranem oczywiście mnie zaskoczyła, nie powinna się przydarzyć. Mieliśmy wyraźnie gorszy dzień, źle zareagowaliśmy na to, że rywal zagrał w zmienionym, teoretycznie słabszym składzie. A czy zaskoczyły mnie zwycięstwa nad Brazylią i Włochami? Trochę tak, ale to na pewno nie były sensacje. Przecież płynęły do nas bardzo pozytywne wieści z przygotowań kadry do tego sezonu. Wiedzieliśmy, że w Spale zespół wykonuje świetną robotę, a kiedy gładko wygrał w Katowicach z Iranem towarzyski test, okazało się, że naprawdę nieźle będziemy wyglądali już w pierwszej części sezonu.
- To prawda, odwrócić mecz z Brazylią jest najtrudniej, ona jest bardzo klasową drużyną, która się świetnie nakręca, gdy prowadzi. Nasze zwycięstwo jest tym cenniejsze, że odniesione w taki sposób i że przyszło głównie z ręki debiutanta. Olek Śliwka spisał się rewelacyjnie, w najlepszym momencie i w najlepszy sposób przedstawił się światu. Pokazał, że wcale nie trzeba mieć nie wiadomo jakich warunków fizycznych, które pozwalają walić jak z armaty. Dzisiejsza siatkówka to również spryt, inteligencja, czyli najmocniejsze strony Olka.
- Tak, to był wspaniały występ. Mnie się kojarzył nawet z tym, co na mistrzostwach Europy w 2009 roku zrobił Bartosz Kurek. Był wtedy chłopakiem w podobnym wieku jak teraz Śliwka [miał 21 lat, Śliwka ma 22], wszedł do drużyny i od razu stał się jedną z jej najważniejszych postaci, był odkryciem całego turnieju.
- Brawa dla Bartka za ten mecz, pokazał to, z czego jest znany, czyli dobrą zagrywkę, dołożył pewny atak, ale równocześnie wielkie oklaski dla Fabiana Drzyzgi. Jeszcze dzień wcześniej, z Brazylią, się męczył i został zmieniony przez Grzegorza Łomacza. Z Włochami znów wyszedł od początku i dał koncert. Świetnie grał przez środek, wybierał mnóstwo trudnych rozwiązań, włączał wszystkich, znakomicie gubił blok.
- Fabian rozegrał bardzo dobre mistrzostwa świata w 2014 roku. Wspierany przez Pawła Zagumnego pokazał wtedy, że ma papiery na wielkie granie, dał nam nadzieję, że już od teraz przez lata będziemy mieli w nim świetnego rozgrywającego. Niestety, w kolejnych sezonach grał słabiej. Moim zdaniem Resovia nie była dla niego dobrym miejscem, ten zespół grał w takim systemie, że Fabian nie mógł się tam rozwinąć. Teraz ważne jest to, w Spale dobrze zniósł kilka tygodni bardzo mocnych treningów, że wytrzymało jego kolano. To znaczy, że fizycznie jest ok. A że z psychiką wszystko gra, zobaczyliśmy w Pesaro, bo zaliczyć zjazd do zajezdni w słabym stylu jednego dnia, a drugiego znów wyjechać i być najlepszym, to bardzo trudne. Natomiast co do stabilizacji, to pamiętajmy, że „Fefe” Di Giorgi był w przeszłości znakomitym rozgrywającym. Oczywiście teraz jest za wcześnie nawet na to, żeby przesądzać, że Drzyzga przez cały sezon będzie graczem pierwszej „szóstki”, ale z kim, jak nie z De Giorgim wiązać nadzieje, że on wreszcie wejdzie na taki poziom, na jakim może grać?
- Bo to nie jest zawodnik stworzony do blokowania. Nie chodzi o to, że nie czyta rozgrywających rywali, że nie ma intuicji. Ma, potrafi przewidywać co się stanie. On w grze blokiem zrobił postęp, dużo lepiej pracuje na nogach. Tylko że błędów rąk już raczej nie wyeliminuje, z ich odpowiednim ułożeniem środkowy się rodzi albo nie. Ale popatrzmy na to, co przez rok zrobił u De Giorgiego w Zaksie. Przecież grając w Kielcach kompletnie nie umiał blokować, a teraz punktuje w tym elemencie. Pewnie, że chciałoby się, żeby człowiek z jego warunkami robił tych punktów pięć-sześć w meczu. O to Bieńkowi będzie trudno, ale to nie jest niemożliwe, moim zdaniem on ciągle jeszcze jest siatkarzem rozwojowym.
- Bartek zawsze potrzebuje czasu, żeby zastartować, jemu to przychodzi trochę wolniej. W końcówce sezonu ligowego grał dobrze, ale widać u trenera Philippe’a Blaina w Skrze nie było takich mocnych treningów jak na kadrze. Wyraźnie Kurek czuje to, co się działo w Spale. W Pesaro rzeczywiście był słaby, to trzeba otwarcie przyznać. Ale to minie, bądźmy spokojni. Widzę po Bartku, że on jest ciągle głodny gry i czuję, że będzie naszą główną siłą w ataku. Jest mocny, do tego gra bardzo inteligentnie, odnajdzie się.
- Na pewno paru chłopaków skoncentruje się jeszcze mocniej niż zazwyczaj, ci którzy nie byli u Antigi kluczowymi graczami będą chcieli mu coś pokazać. Ale też nie przesadzajmy, to nie jest nowa sytuacja, że trener, który prowadził Polskę odchodzi, a w kolejnym sezonie spotyka się z nami jako szkoleniowiec innej reprezentacji. Czysto sportowo spotkanie z Kanadą nie powinno wzbudzić specjalnych emocji. Bądźmy szczerzy – z takimi chłopakami jak Kanadyjczycy musimy spokojnie wygrywać. Przecież chcemy się bić z najlepszymi, a nie szarpać z drużynami z drugiego szeregu.
- Szkoda, że ci wszyscy eksperci nie odzywali się zaraz po zdobyciu przez Antigę mistrzostwa świata. Czy był wtedy ktokolwiek, kto powiedział, że trzeba zmienić trenera, bo z Antigą będzie już tylko gorzej? Zostawmy w spokoju tego faceta. To jest młody trener, który zrobił u nas wielką rzecz. To prawda, że później było gorzej, że w pewnym momencie przestał wytrzymywać presję i popełnił błędy w przygotowaniach. Ale my zdobywamy mistrzostwo świata średnio co 40 lat, a ostatnie zdobyliśmy z nim na ławce. Proponuję o tym pamiętać.