Siatkówka. Liga Światowa. Mecz nerwów z happy endem - Polacy pokonali mistrzów olimpijskich!

W piątek podopieczni Ferdinando De Giorgiego meczem z Brazylią zainaugurowali rozgrywki Ligi Światowej. Reprezentacja Polski wygrała z mistrzami olimpijskimi w tie-breaku (3-2).

Polacy rozpoczęli mecz świetną zagrywką Bartosza Kurka (3:0), jednak po ataku Lucarelliego oraz blokach na Michale Kubiaku Canarinhos doprowadzili do wyrównania (3:4). Kolejne piłki były stopniowym budowaniem prowadzenia przez Brazylijczyków, co było spowodowane szybkim tempem rozegrania Bruno (5:8). Choć mistrzowie olimpijscy utrzymywali prowadzenie (16:14), to dobre zachowanie Polaków przy piłkach sytuacyjnych w końcu dało im remis, a następnie niewielką przewagę (19:18). Niedługo potem chwilę dekoncentracji Canarinhos znakomicie wykorzystał Bartłomiej Lemański, dając swojemu zespołowi aż cztery punkty zapasu (22:18). W końcówce, po ataku na czystej siatce Kurka oraz kontrze Mateusza Bieńka, to polska drużyna zwyciężyła (25:20).

Przez dłużą chwilę w drugiej partii był remis - przy skutecznym Evandro Polakom udało się go utrzymać dzięki szybkiej wystawie Fabiana Drzyzgi i zagrywce Bieńka (6:6). Brazylijczycy byli jednak o wiele lepiej dysponowani w bloku niż biało-czerwoni, co wkrótce dało im znaczące prowadzenie (13:9). Przy poprawnym przyjęciu zespół trenera De Giorgiego co prawda był w stanie poradzić sobie z tempem rozegrania rywali, jednak mało gry środkiem przełożyło się na utrzymanie korzystnego wyniku dla Brazylijczyków (16:12). Canarinhos wykorzystali słabszą defensywę biało-czerwonych oraz chwilową dekoncentrację Konarskiego i kilka piłek później byli na dwa punkty od zwycięstwa (23:19). Mimo że na boisku pojawili się Maciej Muzaj, Aleksander Śliwka oraz Grzegorz Łomacz, to nie przeszkodzili oni mistrzom olimpijskim w zakończeniu seta (25:20).

Trzeci set od początku kontrolowany był przez Brazylijczyków. Po polskiej stronie brakowało skutecznego w ofensywie lewego skrzydła, na którym Kurek wyraźnie sobie nie radził. Po osiągnięciu przez Canarinhos dziesiątego punktu na boisku za wspomnianego przyjmującego pojawił się Śliwka (6:10). Przy takim wyniku bez wyraźnego lidera Polacy zaczęli grać nerwowo, co kontrastowało ze spokojnymi zagraniami ich rywali (12:15). Mimo tego dużo jakości w trudnej sytuacji zaprezentował wspomniany Śliwka, i choć w ataku pewnie grał Konarski, to we dwójkę nie byli w stanie wiele zmienić (19:23). Brazylijczycy ostatecznie zakończyli set asem serwisowym (25:19).

Słaby początek czwartej partii był konsekwencją wyniku poprzedniej. Zdenerwowany Kubiak wdał się w dyskusję z Bruno - sędzia ukarał obu graczy żółtą kartką, a nieszczelny blok Polaków i problemy ze skończeniem ataku u biało-czerwonych dały Canarinhos prowadzenie 13:10. Sytuację na boisku zmienił Śliwka, który nie tylko zaczął świetnie przyjmować i zagrywać, ale również atakować, co po raz pierwszy od dłuższego czasu dało remis w secie (13:13). Choć wydawało się, że późniejsze trzy punkty przewagi Brazylii utrudnią Polakom grę, to wrażenie było złudne – kolejnymi blokami biało-czerwoni utrzymywali remis (17:17, 20:20). Wyrównaną grę punkt za punkt w końcówce przerwał atak w aut Lucarelliego, który dał biało-czerwonym piłkę setową (24:22). Swoją szansę wkrótce wykorzystał Muzaj i przedłużył mecz do tie-breaka (25:22), w którym młode pokolenie siatkarskiej reprezentacji Polski – Bieniek i Śliwka – prowadziło równe wymiany z gwiazdami brazylijskiej siatkówki (7:3). Przewaga, którą ci zawodnicy wypracowali w pierwszej części partii wystarczyła do zwycięstwa i pokonania mistrzów olimpijskich wysoko, bo aż 15:8.

Polska – Brazylia  3:2 (25:20, 20:25, 19:25, 25:22, 15:8)

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.