Sebastian Świderski: cieszę się, bo "Fefe" jest bardzo dobrym trenerem. Jest człowiekiem, który rozumie siatkówkę, widzi jej problemy, wie gdzie te problemy się znajdują i przede wszystkim potrafi rządzić zawodnikami. Jest bardzo wymagający podczas treningu, ale wie też kiedy trochę odpuścić, kiedy porozmawiać jak kolega z kolegą albo jak ojciec z synem. Cieszę się, bo to nam, Zaksie, udało się wypromować De Giorgiego. Gdy ponad rok temu do nas przychodził, to wiele było głosów krytycznych, słyszeliśmy "co to za trener?", a on swoją postawą i wynikami zespołu pokazał, że zna się na fachu.
- Rozliczajmy go z tego, co zrobił. Wykonał bardzo ciężką pracę, a ja ją widziałem każdego dnia. Taktyka, żelazna konsekwentnie realizowana, duża znajomość siatkówki - to były jego atuty już wtedy, gdy był moim trenerem w Perugii i Maceracie. A że nigdy nie prowadził reprezentacji? Nie należy z góry twierdzić, że to minus. Można powiedzieć, że przynajmniej nie jest spaczony przez różne reprezentacyjne historie i z Polską zacznie od zera. Na pewno to jest inna praca, w klubie gra się co kilka dni, a reprezentację przygotowuje się do konkretnych turniejów. Ale myślę, że jego doświadczenie trenerskie i wielkie zawodnicze pozwolą mu spokojnie sobie ze wszystkim poradzić.
- Wystarczy popatrzeć na zawodników Zaksy, żeby wyrobić sobie zdanie w tej kwestii. Kamil Semeniuk pod okiem tego trenera zrobił bardzo duży postęp. O Mateuszu Bieńku głośno było już w zeszłym roku, a u de Giorgiego jeszcze rozwinął swoje umiejętności. "Fefe" z młodymi zawodnikami bardzo dużo pracuje indywidualnie. W każdym tygodniu przynajmniej jeden dzień poświęca na takie zajęcia. A mając do dyspozycji kilka boisk na hali w Spale i kilka godzin dziennie, każdego z młodych zawodników dobrze sprawdzi i sporo nauczy, każdy młody sporo będzie miał w nogach. Wszyscy liczymy na naszych młodych chłopaków. Skoro ta reprezentacja wygrywa duże turnieje, to jej zawodnicy muszą wkrótce wchodzić do dorosłej reprezentacji.
- Uważałbym, żeby za dużo po polsku przy nim nie mówić (śmiech).
- Tak. Powiedzieć jeszcze zbyt wiele nie umie, ale bardzo dużo rozumie. Uczy się, potrafi zażartować, rzucić dwa słówka, żeby rozluźnić atmosferę. Spokojnie, poradzi sobie. W Kędzierzynie się dogaduje, to i w reprezentacji da radę.
- (długi śmiech). Nie ma szans. Połączyć też się takich funkcji nie da. Okres reprezentacyjny zaczyna się zaraz po sezonie ligowym, a dla mnie to zawsze czas rozmów o kontraktach, jeżdżenia, szukania sponsorów, załatwiania mnóstwa spraw.