Memoriał Wagnera 2016. Kłos: wychodzę na prostą. Mój rywal to supegość

- Nie sądziłem, że będzie tak ciężko - mówi Karol Kłos o dwóch tygodniach, jakie reprezentacja Polski siatkarzy spędziła w Spale. Podczas Memoriału Wagnera kadra powoli łapie świeżość, którą w pełni ma odzyskać na przełomie maja i czerwca, gdy w Tokio odbędą się ostatnie kwalifikacje olimpijskie. Do Japonii nasi siatkarze polecą po meczu z Serbią. Relacja na żywo w Sport.pl w czwartek o godz. 20.30.

W ataku 9/11, na zagrywce bez błędu i z dwoma asami, do tego dwa punktowe bloki. W wygranym 3:1 meczu z Belgią wyglądałeś bardzo przyzwoicie.

Karol Kłos: przyzwoicie?! Raczej zaje... (śmiech). Bardzo dobrze mi się grało, fajnie się czuję, czerpię z gry radość. Jest super. Aczkolwiek to tylko jedno spotkanie.

Ważne, że wygrane po porażce z Bułgarią?

- Tak, zagraliśmy dużo lepiej. Bułgarzy pokazali nam jak się serwuje, zagrywką nas zranili, Belgom już na to nie pozwoliliśmy. Przede wszystkim mieliśmy wygrać, to było ważne. Jak i to, żeby zagrać różnymi ustawieniami. Wszyscy mieli okazję pograć, więc tym mocniej się cieszymy.

Serwowałeś 16 razy i nie popełniłeś ani jednego błędu. Mówi się, że zagrywka pokazuje czy jest czucie, czy jest świeżość. U ciebie jest jej więcej niż u kolegów?

- W środę rano miałem trochę więcej wolnego, inni zapierniczali. To pewnie dlatego.

Mówisz o relaksie, jakim była przejażdżka po Krakowie superszybkimi autami?

- O tym też, ale kiedy byliśmy w hali, na rozruchu, to ja tylko poskakałem do bloku i miałem wolne, a koledzy zagrywali. Może dlatego u mnie w meczu była świeżość w zagrywce.

Z meczów z Bułgarią i Belgią da się już wyciągnąć jakieś wnioski na kwalifikacje olimpijskie w Tokio?

- Chyba nie. To mecze na przetarcie po ostrym okresie w Spale. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że będzie tak ciężko przez te dwa tygodnie. Jeszcze pierwszy tydzień po sezonie ligowym był w miarę ok., ale po drugim nas przydusiło. Zwłaszcza, że kiedy przyjechaliśmy do Krakowa, to treningi zaczęliśmy siłownią, której w Spale też było dużo. Teraz powoli to transformujemy na szybkość i dynamikę.

Złapiecie świeżość na czas?

- Myślę, że tak. Nasi trenerzy są doświadczeni, już wiemy, że potrafią dać nam świeżość akurat przed ważnym turniejem. Powinno być dobrze.

W meczu z Belgią do kadry po półrocznej przerwie wrócił Piotr Nowakowski, czyli Twój rywal. Ale widać, że się cieszysz.

- Wszyscy się cieszymy, co było widać, jak go przywitaliśmy po pierwszym udanym ataku. Każdy do niego podbiegł, przybił piątkę. To radość, że on wraca po takiej kontuzji [w listopadzie przeszedł operację kręgosłupa]. Cieszylibyśmy się, ktokolwiek by to nie był, a Piotrek jest fajnym gościem. To mój rywal, konkurent, ale odkąd się znamy uważam go za supergościa, dlatego bardzo się cieszę, że już jest z nami, że atakuje, normalnie gra.

Wspominasz jeszcze czasem poprzedni rok, kiedy kolana okładałeś mrożonkami, przyjmowałeś zastrzyki i w ramach rehabilitacji chodziłeś po schodach, a w końcu i tak prawie nie grałeś?

- Było ciężko, sezon był prawie spisany na straty. Grałem w końcówce, na mistrzostwach Europy, ale i wtedy nie czułem się za dobrze. Teraz już wychodzę na prostą. Wiem, że Piotrek ma na pewno jeszcze kawałek drogi, żeby dojść do swojej najwyższej dyspozycji, ale już gra w siatkówkę i to bez bólu, więc myślę, że teraz to już pójdzie bardzo szybko.

Powiedz, tylko z ręką na sercu, siedzi w głowie to, że na igrzyska - o ile awansujecie - środkowych pojedzie najpewniej tylko trzech, bo kadra będzie zaledwie 12-osobowa?

- Nie, na razie naprawdę wszyscy czterej walczymy o to, żebyśmy się do Rio zakwalifikowali. A potem rozpocznie się między nami rywalizacja.

Nie liczysz swojego przyjaciela, Andrzeja Wrony?

- Pamiętam o nim, o innych też. Po kwalifikacjach w Tokio jest przecież Liga Światowa, dołączyć do walki może też Bartek Lemański. Zobaczymy, jak będzie.

Na Tokio rzucacie wszystkie siły. Myślicie, że może być tak ciężko, by bać się o olimpijski awans?

- Tego nikt sobie nie wyobraża. I też dlatego to będzie bardzo trudny turniej. Jest margines błędu, nawet trochę większy niż był w styczniu w Berlinie. Ale trzeba uważać, bo tam bardzo słabych drużyn nie będzie, a z tymi teoretycznie słabszymi trzeba będzie zagrać jak najlepszą siatkówkę.

Po Memoriale Wagnera polscy siatkarze już 21 maja będą w Tokio. Od 28 maja do 5 czerwca zagrają tam kolejno z Kanadą, Francją, Japonią, Chinami, Wenezuelą, Iranem i Australią. Z grona ośmiu zespołów awans na igrzyska wywalczą cztery - trzy najlepsze i najwyżej sklasyfikowany przedstawiciel Azji.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Zobacz wideo

Dyskwalifikacja za seks z kibicką? Najdziwniejsze kary w sporcie [HISTORIE]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.