Puchar Świata. Polscy siatkarze wygrali z Japonią i są już krok od awansu na igrzyska

Biało-czerwoni długo męczyli się z Japończykami, ale ostatecznie wygrali 3:1 i są już bardzo blisko awansu na przyszłoroczne igrzyska w Rio de Janeiro.

To dziesiąte zwycięstwo w trwającym Pucharze Świata. Po wygranej z gospodarzami Polacy umocnili się na pierwszym miejscu w tabeli. Pozostali jedyną drużyną, która nie przegrała jeszcze ani jednego meczu. Awans do Rio zapewnią sobie dwa najlepsze zespoły. Polacy zajmą którąś z tych lokat, jeśli Bartosz Kurek i spółka ugrają w środowym starciu z Włochami co najmniej dwa sety - będzie to mecz o wygraną w całym turnieju.

Diesel ruszył dopiero od drugiego seta

Te rozważania byłyby czysto teoretyczne, gdyby nie wygrana z Japonią.

Mecz z gospodarzami turnieju rozpoczęliśmy tak jak poniedziałkowy ze Stanami - źle. W pierwszej części daliśmy się zaskoczyć zmotywowanym przez publiczność Japończykom. Gospodarze zaczęli od prowadzenia 5:3, a po chwili urosło ono do 11:7. Japończycy świetnie wykonywali zagrywki (dwa asy Yuki Ishikwy), byli skuteczni w kontrach. A my - ospali. Mimo to udało nam się doprowadzić do zaciętej końcówki, gdy Dawid Konarski wygrał pojedynek przy siatce i zablokował rywala - wówczas biało-czerwoni prowadzili 23:22. Japończycy nas jednak wyprzedzili i premierową partię wygrali.

Drugą też zaczęli lepiej. Znów skutecznie serwowali, znakomicie bronili i wyprowadzali szybkie ataki. Tymczasem w polskim zespole zacięły się skrzydła, punkty zdobywaliśmy w zasadzie tylko, atakując środkiem. Stephane Antiga postanowił przeprowadzić zmianę i wpuścił na boisko Michała Kubiaka, który ożywił nieco grę polskiego zespołu, a i uspokoił nerwowo przechadzającego się wzdłuż linii selekcjonera. Mimo że siatkarze Japonii na drugą przerwę techniczną zeszli, prowadząc 16:12, to później dopadł ich kryzys. Końcówka była więc pasjonująca - w pewnym momencie, po asie serwisowym Japończyków, było po 22, a losy seta rozstrzygnęły się dopiero w grze na przewagi - szczęśliwie wygrali ją Polacy.

- Nasz diesel zapalił dopiero w drugim secie, ale jak już ruszył, to do końca - powiedział po spotkaniu ze Stanami środkowy Piotr Nowakowski. Tym razem polski diesel odpalił dopiero w końcówce drugiej partii, ale także na dobre. Biało-czerwoni od trzeciego seta przejęli kontrolę nad spotkaniem. A Japończycy zaczęli popełniać błędy. Trzeciego seta wygraliśmy do 21, kończąc go efektownym blokiem Nowakowskiego.

Czwarty set był formalnością - wygraliśmy go do 19.

Co dalej?

W środę ostatni mecz Pucharu Świata. Zmierzymy się w nim z reprezentacją Włoch. Początek o godz. 3.30. Jeśli wygramy, zapewnimy sobie pierwsze miejsce i awans na igrzyska do Rio de Janeiro. Jeśli przegramy 2:3 - także uzyskamy promocję. Porażka w innym stosunku skomplikuje naszą sytuację w grupie. W grze o awans są jeszcze Stany Zjednoczone, wspomniana Italia oraz Rosjanie.

Czy Polacy wygrają siatkarski Puchar Świata?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.