Igrzyska Europejskie 2015. W Baku siatkarski turniej klasy B

Gdyby nie obecność mistrza świata Dawida Konarskiego i kilku brązowych medalistów mundialu z Jochenem Schoepsem na czele, turniej siatkarzy podczas pierwszych Igrzysk Europejskich byłby pozbawiony gwiazd. Potęgom bardziej niż walczyć o medale w Baku opłaca się budować formę w równolegle trwającej Lidze Światowej. Pierwszy mecz Polacy zagrają w niedzielę o godz. 19 z Francją.

Dwie sześciozespołowe grupy (naszymi rywalami po Francji będą kolejno: Turcja, Azerbejdżan, Serbia i Finlandia), z których do ćwierćfinału awansują po cztery najlepsze - system rozgrywek igrzysk w Baku jest dokładnie taki sam jak system prawdziwych igrzysk olimpijskich. I na tym kończą się podobieństwa.

Tylko część gra o stawkę

Niewykluczone, że śledzący imprezę rozgrywaną w Azerbejdżanie zobaczą dobre mecze. Ale stawka wysoka jest tak naprawdę tylko dla drużyn z drugiego szeregu, które muszą walczyć o punkty w kwalifikacjach do Rio.

Niemcy, choć na ubiegłorocznych MŚ zdobyli brąz, do potęg jeszcze się nie zaliczają. - Są niżej od nas w rankingach europejskim i światowym, a im wyższe w nich pozycje, tym większa szansa na udział w przyszłorocznych igrzyskach. Dlatego kilka miesięcy temu postanowili wycofać się z Ligi Światowej i celować w Baku - tłumaczy rzecznik Polskiego Związku Piłki Siatkowej Janusz Uznański.

Do Azerbejdżanu pierwszy trener niemieckiej kadry Vital Heynen zabrał najlepszego rozgrywającego MŚ Lukasa Kampę, najlepszego obok Karola Kłosa środkowego mistrzostw Marcusa Boehmego czy równie znanych i dobrych Schoepsa oraz Denisa Kaliberdę. Z największych gwiazd w zespole brakuje tylko Georga Grozera.

Uznanie ważniejsze niż medal

Faworyci do złota w sparingu rozegranym tuż przed startem imprezy pokonali naszą kadrę B 4:1 (trenerzy od razu umówili się na pięć setów). Konarski, jako naturalny lider drużyny prowadzonej przez Andrzeja Kowala, mimo porażki zapowiada walkę o medal. Jednak ważniejsze od krążka dla niego czy obiecującego Aleksandra Śliwki będzie uznanie Stephane'a Antigi. Francuz prowadzący reprezentację Polski lubi dawać szansę nowym zawodnikom. Jeśli ktoś w Baku błyśnie, na pewno będzie miał szansę dołączyć do pierwszej kadry, która na razie dopiero się rozpędza.

Najważniejszym punktem sezonu dla polskiej siatkówki będzie wrześniowy Puchar Świata. To w nim, zajmując pierwsze bądź drugie miejsce w stawce 12 zespołów, będzie można uzyskać awans do igrzysk w Rio. Jeśli się nie uda, w styczniu będziemy mieli zapewniony start w kwalifikacyjnym turnieju kontynentalnym. Obok gospodarza - będą nim Niemcy, o czym dowiedzieli się dopiero 30 maja - wystąpi w nim siedem najlepszych drużyn z Europy, które nie będą jeszcze pewne gry w Brazylii. Zwycięzca uzyska awans, zespoły z miejsc drugiego i trzeciego dostaną jeszcze jedną szansę - w majowych turniejach interkontynentalnych.

Ci, którzy od dawna wiedzą, że do Rio mają przynajmniej dwie drogi - jak Polska, Rosja czy Włochy - mogli sezon planować spokojniej i budować formę w dużo mocniej obsadzonej Lidze Światowej. Z tego powodu oraz za sprawą bardzo napiętego kalendarza - bo po Igrzyskach Europejskich, Lidze Światowej i Pucharze Świata będą jeszcze mistrzostwa Europy - w Baku odbędzie się turniej tylko klasy B.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.