Karol Kłos: Narobiliśmy wtedy szumu, naprawdę (śmiech). Teraz myślę sobie, że w mocnej grupie A daliśmy radę. Bo trzeba to podkreślić - grupa była mocna. Iran grał na poziomie Brazylii, Italii i Polski. Stąd tak zacięta walka o awans do Final Six. I szkoda, że jednej z drużyn we Florencji zabraknie.
- Dużo się ostatnio mówiło o kryzysie Brazylijczyków, niektórzy twierdzili już nawet, że to koniec ich wielkiego zespołu, a proszę zobaczyć, jak grają z nożem na gardle. Nas w Bydgoszczy zbili 3:0 dwa dni po tym, jak wyraźnie [3:1] pokonaliśmy ich w Krakowie. W piątek wygrali za trzy punkty [3:1] z Włochami w Bolonii. Włosi grają już w najmocniejszym składzie, ale boję się, że najsilniejszy zestaw brazylijski jest teraz lepszy. Chociaż różnie może być, będzie na co popatrzeć. Dobrze, że przed telewizorami siądziemy w lepszych humorach od tych, jakie mieliśmy przed meczami w Ergo Arenie.
- Tak, byliśmy mocno zdołowani. Atmosfera siadła, chodziliśmy smutni. Dwa zwycięstwa w Gdańsku nas podbudowały. Dobrze mieć poczucie, że zrobiliśmy w tych ostatnich meczach wszystko, co powinniśmy, że mimo kłopotów zgarnęliśmy komplet sześciu punktów.
- Z każdym dniem dół coraz mocniej zmieniał się w sportową złość. No i postanowiliśmy zaryzykować. Zagrać z nimi w czarne i czerwone. Po Teheranie można było mieć wrażenie, że Iran jest nie do ugryzienia, tam grali z nami jak na treningu, wszystko im wychodziło, nie umieliśmy nawiązać z nimi walki. A u nas trochę im podstawialiśmy nogę i się potykali. A jak im nie szło, to się między sobą kłócili.
- Dokładnie. Trochę wkurzaliśmy ich pod siatką, co było rewanżem za ich zachowania w Teheranie, a jeszcze mocniej denerwowaliśmy ich asami. Kiedy nasze serwisy wpadały w ich boisko, widziałem, jak źli byli środkowi i jakie mieli pretensje do przyjmujących. Rozgrywający też się na nich obrażał. Okazało się, że Iran ma słabości, tylko trzeba siły, żeby je pokazać i wykorzystać.
- Musimy. Widzimy, ile daje taka zagrywka. Na dobry serwis nie ma mocnych. Obyśmy tylko mieli okazję jeszcze trochę w lipcu pograć. Final Six bardzo by się nam przydało. Tworzymy młodą, nową grupę, cały czas się zgrywamy, dobrze by było robić to, grając przeciw najlepszym.
- Dlaczego nie? Po wielu [12] latach wygraliśmy z Brazylią na jej terenie, grając w składzie, który uchodził wtedy za mocno rezerwowy. Ten mecz zapamiętam na długo. Może Brazylijczycy nie byli w najwyższej formie, ale grały ich wszystkie gwiazdy, a my dyktowaliśmy warunki. Nawet w pierwszym meczu, który przegraliśmy 0:3, byliśmy mocni, mogliśmy go wygrać. Tamten wyjazd wszyscy wspominamy w trudniejszych chwilach, bo chyba wtedy zyskaliśmy w waszych oczach i w oczach kibiców.
- Sam szczerze powiem, że lecąc do Brazylii, spodziewałem się, że dostaniemy dwa lania. Ale już po pierwszym meczu w siebie uwierzyliśmy. I chociaż po Marindze różnie bywało, to po tych 12 meczach grupowych i sześciu zwycięstwach możemy być zadowoleni i możemy uznać, że wcale nie weszlibyśmy do Final Six kuchennymi drzwiami, gdyby Włosi nam pomogli, wygrywając z Brazylią chociaż dwa sety.
DOMEKS SIATKA DO PIŁKI RĘCZNEJ 3x2m PE 4 kolorowa
w okazje.info