Liga Światowa 2014. Kadra Antigi gra z Iranem. Cel: nie zabijać morale

- Kto jest w temacie, ten wie, że kiedy się robi mocną siłę, są problemy z przyjęciem i z zagrywką - mówi Ryszard Bosek. Były trener reprezentacji Polski siatkarzy próbuje wytłumaczyć, dlaczego kadra w dwóch ostatnich meczach spisała się tak słabo. W piątek w Teheranie drużyna Stephane'a Antigi przegrała z Iranem 1:3, trzeciego seta do 11. - W niedzielę spróbujemy się zrehabilitować - zapowiedział Andrzej Wrona. - Nawet nie chodzi o zwycięstwo, ale walczyć muszą - mówi Bosek. Relacja na żywo w Sport.pl o godz. 18.30

W piątek w Teheranie Michał Winiarski miał 17 (7/23), a Mateusz Mika - osiem (5/24) procent perfekcyjnego przyjęcia. Efekt? Iran zdobył aż 13 punktów blokiem (Polska cztery), bo Fabian Drzyzga nie dostawał takich piłek, które mógłby swobodnie rozgrywać, gubiąc rywali. Dokładnie tydzień wcześniej, na otwarcie Kraków Areny, Polska wygrała z Brazylią 3:1. Dwoma przyjmującymi grającymi w tamtym spotkaniu najwięcej byli Mika i Rafał Buszek. Pierwszy miał 48 proc. perfekcyjnego przyjęcia (14/29), drugi - 57 proc. (8/14). Porównajmy jeszcze postawę całej drużyny w obronie - 24 obrony w Teheranie i aż 83 w Krakowie - by zrozumieć, jak wiele zmieniło się w ciągu zaledwie siedmiu dni.

Młodzi nie dadzą medalu

Tak naprawdę źle było już dwa dni po okazałym krakowskim zwycięstwie. W Bydgoszczy zespół Antigi przegrał z Brazylijczykami 0:3, w setach do 21, 16 i 17. - Dostaliśmy lanie, ale wyciągniemy wnioski - obiecywał wówczas Grzegorz Bociek. - Nie zapomnieliśmy, jak grać, nagle nie staliśmy się najgorszą drużyną na świecie - tłumaczył Wrona.

Teraz nasi siatkarze znów muszą przemawiać poza boiskiem, bo na nim nie potrafili tego zrobić. - Cały czas jesteśmy w treningu siłowym, bo jeszcze nie jesteśmy w takiej formie, w jakiej mamy być na MŚ we wrześniu - mówi Wrona. Ale mimo to dodaje: - W niedzielę chcemy utrzeć nosa i kibicom, i siatkarzom z Iranu.

Czy może skończyć się nie tylko na chęciach, pytamy Ryszarda Boska, mistrza świata z 1974 roku i mistrza olimpijskiego z 1976 roku. - Widać, że kadra nie szykuje dyspozycji na za trzy tygodnie, na Final Six Ligi Światowej we Florencji, tylko na wrześniowy mundial. Kto jest w temacie, ten wie, że kiedy się robi mocną siłę, to trochę się koordynacja rozpada i są problemy z przyjęciem i z zagrywką - mówi były trener reprezentacji. - Dodatkowo Antiga i Philippe Blain nie mają szczęścia. Kontuzja Michała Kubiaka pokrzyżowała im plany, bo on miał być teraz podstawowym przyjmującym. Do tego bez przerwy coś się dzieje z Bartkiem Kurkiem i z Mariuszem Wlazłym. Bez tych doświadczonych graczy na pewno na mistrzostwach mielibyśmy kłopoty. Młodzi pokazali się z dobrej strony, mogą na mundialu pomóc. Ale pomóc, oni sami nie pociągną kadry do medalu - analizuje Bosek.

Luz ponad wszystko

A co z "tu i teraz", czyli z drugim meczem z Iranem? Meczem ważnym w kontekście walki o udział w turnieju finałowym Ligi Światowej. - Dopóki w piątek trzymaliśmy gospodarzy na dystans jak bokser prostym i kontrowaliśmy, było dobrze. Ale jak raz pozwoliliśmy im się nakręcić zdobyciem kilku punktów z rzędu, to już się wszystko dla nas skończyło. To jest przeciwnik, który jest strasznie mocny, gdy mu idzie. Do tego technicznie bardzo dobry, świetnie ustawiony taktycznie. Iran ewidentnie dobija do najlepszych na świecie, już i Brazylijczycy, i Włosi mieli z nim kłopoty [przegrali po dwa mecze] - mówi Bosek.

Jeśli w niedzielę Polacy tych kłopotów nie pokonają i nie ugrają choćby punktu (daje go porażka 2:3), przed ostatnią kolejką fazy interkontynentalnej będą w trudnej sytuacji. Z grupy A do turnieju finałowego nie awansuje ostatnia drużyna. Czwarte miejsce zajmują Brazylijczycy, którzy w ten weekend pauzują. Tak jak Polacy mają na koncie 11 punktów. Z 19 punktami prowadzą Włosi, wyprzedzając o trzy Irańczyków. Za tydzień Polska zagra z Iranem w Gdańsku, a Brazylia podejmie Italię.

- Teraz najważniejsze nie jest już nawet zwycięstwo. Musimy wrócić do walki. W piątek jej zabrakło, set przegrany do 11 świadczy o tym, że w pewnym momencie drużyna się poddała. Taka porażka zabija morale i właśnie z tym coś trzeba szybko zrobić - mówi Bosek.

Po zwycięstwie nad Brazylią w Krakowie zawodnicy Antigi, widząc na horyzoncie Final Six, mówili, jak ważne w kontekście przygotowań do mundialu będzie zmierzenie się tam z innymi drużynami ze światowej czołówki. Po tygodniu są w innej, trudnej sytuacji.

- Dostaliśmy drugie lanie z rzędu, młodzi, jak Mika czy Buszek, są już przez rywali rozpisani, dodatkowo pewnie trochę spaliła ich nietypowa atmosfera w hali wypełnionej przez 12 tysięcy irańskich facetów. Sytuacja jest nieciekawa, bo doświadczony "Winiar" nie bardzo może pomóc. Jest w bardzo mocnym treningu, poza pracą wykonywaną z kolegami realizuje własny program, chce być w stu procentach zdrowy na mundial. Dlatego teraz wygląda trochę tak, jakby przestał umieć przyjmować - mówi Bosek. - W tej sytuacji rozwiązanie jest jedno - kontynuuje. - Mika i Buszek powinni usłyszeć i przyjąć do wiadomości, że choć ostatnio spisywali się najlepiej, wcale nie muszą grać z obciążeniem typowym dla tych zawodników, od których wszystko zależy. Chłopaki muszą się wyluzować, za cel postawić sobie tylko walkę. A z taktyki wszystkim kazałbym jedynie odważniej serwować, żeby rozgrywający Iranu nie mógł tak łatwo prowadzić tej swojej poukładanej gry - kończy Bosek.

Więcej o: