Liga Światowa. Włoskie próby rezerwy

W Lidze Światowej niepokonani Włosi spotkają się w piątek z polskimi zmiennikami, którzy wygrali z Brazylią

Przed rozpoczęciem rozgrywek Ligi Światowej głównym celem Polski było trzykrotne pokonanie Iranu, co dałoby awans do turnieju finałowego. Ale po pierwszej serii i zwycięstwie za oceanem aspiracje są wyższe.

- Dobrze, że zwyciężyliśmy tylko raz, bo teraz wymagano by od nas wygrania Ligi - żartują siatkarze. Z brazylijskiej Marengi polecieli do Włoch, gdzie rozegrają spotkania w piątek i niedzielę. Wydawało się, że właśnie z Włochami Polska będzie walczyć o drugie miejsce. Ale już są faworytami nr 1 - dwukrotnie wygrali z Brazylią (po 3:1), formę potwierdzili zwycięstwami nad Iranem po 3:0, zaimponowali skutecznością i ofensywną grą.

- Jako jedyni po zakończeniu ligi nie mieli przerwy - tłumaczy Oskar Kaczmarczyk, statystyk reprezentacji. - Różnicę między nimi a pozostałymi drużynami najlepiej widać w przygotowaniu fizycznym. Jestem przekonany, że ich dyspozycja będzie spadać.

Największym atutem Włochów jest zagrywka. W pojedynkach z Iranem mieli aż 13 asów. - Zaczęli ją kontrolować. Nie grają na pełnym ryzyku, wprowadzili flota. Zagrywka uratowała ich w drugim meczu z Iranem. W trudnych momentach serwowali asa lub dwa - podkreśla Kaczmarczyk.

W zwycięskim meczu z Brazylią Polacy także dobrze zagrywali. Mieli aż sześć asów. - Stephane Antiga podkreślał to, że po serwach Brazylijczyków nie straciliśmy bezpośrednio żadnego punktu - mówi Kaczmarczyk. Najefektywniej zagrywającym polskim siatkarzem jest środkowy Karol Kłos. To po jego tzw. flotach drużyna zdobywa najwięcej punktów. Nie bezpośrednio, lecz dzięki możliwości ustawienia skutecznego bloku czy obrony. Ale każdy z jego kolegów potrafi sprawić rywalom problemy. To powinien być wielki atut, tym bardziej że po raz pierwszy od dawna we włoskiej drużynie przeważają zawodnicy o dużym potencjale ofensywnym. Nie ma już graczy jak Samuele Papi czy Cristian Savani, których zadaniem było głównie przyjmowanie serwów. Obecni skrzydłowi - Simone Parodi i Jiri Kovar, koledzy Bartosza Kurka z Lube Banki Macerata - są lepsi w ataku niż w defensywie.

Selekcjoner ma do dyspozycji 14 zawodników, w tym czterech, którzy dołączyli do kadry po powrocie do Europy. To rozgrywający Łukasz Żygadło, środkowi Łukasz Wiśniewski i Piotr Nowakowski oraz libero Paweł Zatorski. W kraju są Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Paweł Zagumny i Kurek, którzy od piątku będą trenować w Bełchatowie, a Michał Kubiak jest kontuzjowany.

Po raz pierwszy od blisko dziesięciu miesięcy ma szansę zagrać Żygadło, który leczył kontuzję. Krzysztofa Ignaczaka zastąpi Zatorski, najlepiej przyjmujący w Polsce. Na pozostałych pozycjach w szóstce zmian raczej nie będzie, a dotychczasowi zmiennicy będą mogli sprawdzić się na tle gospodarzy turnieju finałowego Ligi Światowej. - Forma drużyny wygląda bardzo dobrze. Mam przeczucie, że wrócimy do Polski z jednym zwycięstwem - kończy Kaczmarczyk.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.