Po meczu powiedzieli:
- Wyniki pokazują, że wszystko idzie zgodnie z planem, bo jeżeli wygrywamy 3:0, a w setach do 13, 15 i znów 15, to znaczy, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy zrobić. Nie wiem, czy na tle takich rywali jak Łotwa i Macedonia da się zweryfikować naszą aktualną silę, ale na tle drużyn z niższej półki przede wszystkim trzeba utrzymać koncentrację i właśnie to robimy. Brawa należą się nam za to, że nawet prowadząc różnicą siedmiu-ośmiu punktów, nie pozwalamy sobie na przestoje, tylko dalej dusimy przeciwnika. Musimy tak grać, żeby uniknąć rozprężenia i wpadki. W tym turnieju możemy tylko zrobić źle, bo jak wygramy, to każdy powie, że to był nasz obowiązek, nikt nas specjalnie nie będzie chwalił. Przyzwyczajam się do opaski kapitańskiej, choć dziś znów zapomniałem się podpisać na protokole. Na razie zupełnie nie przejmują się tym, że nie ma mnie w wyjściowej szóstce. Miałem najwięcej wolnego ze wszystkich, bo aż dwa tygodnie, dlatego potrzebuję trochę więcej czasu, żeby wejść w odpowiedni rytm. Ten turniej gramy z marszu, dlatego jeszcze chwilę muszę dostać.
Bartosz Kurek:
- Cieszę się, że wszyscy mogliśmy trochę pograć i trochę odetchnąć. Przed zgrupowaniem reprezentacji nie miałem czasu na odpoczynek [w niedzielę 4 maja Kurek został mistrzem Włoch, już 8 maja w Spale trenował z kolegami z kadry], więc teraz nawet taki wolny set w meczu jest dla mnie cenny. We wszystkich elementach zagraliśmy dobrze, najlepiej w zagrywce [Polacy zdobyli 11 punktów bezpośrednio po serwisach, a Macedończycy ani jednego], dlatego odrzuceni od siatki rywale nie potrafili nam zagrozić. W niedzielę ze Słowenią czeka nas najtrudniejszy mecz, ale naszym obowiązkiem jest kolejne zwycięstwo.
- Fajny mecz, można było sobie trochę pograć, poćwiczyć różne warianty, a przede wszystkim wysoko wygrać i ucieszyć kibiców. Jesteśmy trochę zaskoczeni tym, że Słowenia się męczy, że i z Macedonią, i z Łotwą wygrała dopiero po tie-breakach, tracąc punkty. Dla nas to dobra sytuacja, bo mamy większy komfort w tabeli, choć tak naprawdę i tak od początku naszym celem było wygranie w tych eliminacjach wszystkich trzech spotkań we Wrocławiu i później wszystkich trzech w Lublanie. Tego cały czas się trzymamy.
Marcin Możdżonek:
- Doskonale pamiętam eliminacje do ME 2009, kiedy pod wodzą Raula Lozano bardzo się męczyliśmy i musieliśmy grać w barażu z Belgią. Dlatego po wysokich zwycięstwach nad Łotwą i Macedonią nie wolno nam się zdekoncentrować. Dobrze, że przeciwnicy pozwalają nam na roszady w składzie, na pewną swobodę w grze, w ten sposób więcej zyskujemy w procesie budowy drużyny. Ciekawe, czy ze Słowenią też będziemy mogli sobie na to pozwolić. Ona na pewno ma lepszych zawodników niż Łotwa i Macedonia, jest lepiej poukładana, będzie naszym najgroźniejszym przeciwnikiem. Ale to my jesteśmy w tej grupie najlepsi i to my mamy to wygrać.
Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy