El. MŚ 2014. Klęska polskich siatkarek

Z kretesem przegrały rozstrzygający mecz kwalifikacji do mistrzostw świata z Belgią. Choć trener Piotr Makowski wziął winę za niepowodzenie na siebie, to właśnie on ma odbudowywać reprezentację.

Belgijki, które kilka miesięcy temu wywalczyły brązowy medal mistrzostw Europy, miały być zespołem o wiele słabszym od Polek. Doświadczenie naszych gwiazd z Małgorzatą Glinką na czele miało wziąć górę nad zgraniem młodych i żywiołowych rywalek. Decydujące spotkanie w Łodzi - po dwóch zwycięstwach obu zespołów ze Szwajcarią i Hiszpanią - obnażyło jednak braki Polek, pokazało brak wspólnych treningów i meczów, czyli wszystkiego, co w grze tak zespołowej jak siatkówka jest niezbędne.

Glinka atakowała z 32-procentową skutecznością, Katarzyna Skowrońska - 34 proc., Anna Werblińska w trzysetowym spotkaniu zepsuła siedem zagrywek (połowę). Rywalki z Belgii (grająca niegdyś w Polsce Helene Rousseaux) mówiły, że największy problem biało-czerwone miały z rozgrywającą.

Po meczu Skowrońska stwierdziła, że jest już zmęczona kadrą i arogancją ludzi siatkówki. Zastanawiała się, czy po wielu latach pracy oraz wyrzeczeń nie zrezygnować z gry dla kraju i poświęcić się tylko klubowi. Glinka przyznała, że to jej najgorszy mecz w karierze. Choć tego nie powiedziała, prawdopodobnie pożegnała się z reprezentacją. Miała je hucznie uczcić - wraz z drużyną - ale w nocy z niedzieli na poniedziałek na świętowanie nikt nie miał ochoty.

Polskie siatkarki znalazły się w sytuacji, w jakiej nie były od ponad dekady, kiedy brał je trener Andrzej Niemczyk i doprowadził do dwóch złotych medali mistrzostw Europy. Na mundial nie pojadą, o igrzyskach w Rio de Janeiro też już raczej mogą zapomnieć, niebawem czekają je eliminacje do mistrzostw Europy w nie wiadomo jakim składzie, a do kolejnego mundialu przyjdzie im przedzierać się w eliminacjach eliminacji. O pozycji w światowym rankingu lepiej nie wspominać, może być najniższa od kilkunastu lat.

Trener Makowski prawdopodobnie nie straci posady, choć po meczu wziął całą winę na siebie. - Trzeba wziąć odpowiedzialność, przyjąć porażkę na klatę. W siatkówce jest raz na wozie, raz pod wozem, ale ostatnie siedem miesięcy było właśnie pod wozem. I już - jego wypowiedź brzmiała jak oddanie się do dyspozycji zarządu.

Z działaczami spotka się za kilka dni. - Podsumujemy to, co wydarzyło się w Łodzi - mówi Artur Popko, wiceszef PZPS. - Szkoda tych MŚ, może tam narodziłby się dobry duch, który pchnąłby drużynę w przód. A tak trzeba myśleć o kwalifikacjach do mistrzostw Europy. Oddajmy szacunek przeciwnikowi - Belgijki były po prostu lepsze. Żadnej zawieruchy nie będzie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA