- Dla całego środowiska będzie to bardzo ważny turniej. Trzeba zacząć odbudowywać pozycję naszej kobiecej siatkówki, a do tego potrzebny jest awans na mundial - mówi Dorota Świeniewicz.
Mistrzyni Europy z 2003 i 2005 roku jest przekonana, że powrót do kadry tak utytułowanych zawodniczek, jak Małgorzata Glinka-Mogentale, Izabela Bełcik, Mariola Zenik czy Anna Werblińska, przyniesie spodziewany efekt. - Cieszę się, że nasze znakomite siatkarki przyjęły zaproszenie trenera Makowskiego. Potencjał powołanych dziewczyn jest ogromny - mówi Świeniewicz.
Makowski dobrze wie, że samym potencjałem Glinka i spółka nie pokonają Szwajcarek, Hiszpanek i przede wszystkim Belgijek. - Zbieramy się w Spale drugiego dnia świąt. Trenować będziemy zarówno w sylwestra, jak i w Nowy Rok. Mamy zaplanowaną kolację sylwestrową w Łodzi, ale żadnych szaleństw nie będzie - mówi trener.
Sylwester na białej sali to dla naszych siatkarek konieczność, jeśli chcą - a widać, że chcą - wrócić do światowej elity.
- Ostatnio na międzynarodowej arenie nam się nie wiodło, dlatego musimy grać w eliminacjach następnych mistrzostw Europy. Nie pamiętam, kiedy ostatnio się to zdarzyło - mówi Świeniewicz.
Przypominamy chętnie, bo taka sytuacja była w roku 2003, a więc tuż przed narodzinami wielkiej drużyny Andrzeja Niemczyka, która właśnie w 2003 i 2005 roku zdobywała złote medale mistrzostw Starego Kontynentu.
Teraz o tak spektakularne sukcesy będzie trudno, bo w ostatnich miesiącach przekonaliśmy się, jak niewiele mogą zdziałać młode zawodniczki nawet mimo wsparcia znakomitej Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty.
Bazując na nowych postaciach, Makowski stworzył w 2013 roku zespół, który na mistrzostwach Europy zajął najgorsze od 26 lat, 11. miejsce. W cyklu World Grand Prix ten zespół wygrał zaledwie dwa z dziewięciu rozegranych spotkań. W stawce 20 zespołów uczestniczących w rozgrywkach Polki zajęły dopiero 15. miejsce. Taką samą pozycję nasza reprezentacja zajmuje w światowym rankingu FIVB. I właśnie dlatego w kolejnej edycji WGP biało-czerwone wystąpią w drugiej dywizji, gdzie za rywalki będą miały zespoły m.in. Kanady, Peru i Portoryko, a nie jak przez lata - Brazylii, Rosji czy USA.
Trudno wierzyć, że po łódzkim turnieju eliminacyjnym kadra rozegra cały sezon w takim składzie, w jakim powalczy o awans na włoski mundial. Ale zdobycie kwalifikacji jest konieczne, by choć część doświadczonych i utytułowanych zawodniczek zdecydowała się zostać w zespole.
To ważne już nawet nie tyle w kontekście walki o wygranie drugiej dywizji Grand Prix i powrót do elity, ile w kontekście wprowadzenia na wyższy poziom młodzieży. Dziewczyny, na które Makowski stawiał w ostatnich miesiącach, na pewno są zdolne i pełne chęci zaistnienia w światowej czołówce, ale bardzo niedoświadczone. - W 2014 roku czeka nas bardzo dużo grania, dlatego potrzeba nam szerokiej kadry złożonej i z tych dziewczyn, które zostały powołane teraz, i z młodych - tłumaczy trener.
Jego plan powiedzie się tylko pod warunkiem awansu na mistrzostwa świata. Bez niego znów będziemy wymieniać nazwiska siatkarek, które odmówiły gry w reprezentacji.
Relacje z najważniejszych zawodów w aplikacji Sport.pl Live na iOS , na Androida i Windows Phone