Siatkówka. Glinka powiedziała "tak"

Małgorzata Glinka, najwybitniejsza polska siatkarka, pomoże reprezentacji w styczniowych kwalifikacjach na mistrzostwa świata, a później na mundialu - o ile Polki wywalczą awans

35-letnia Glinka wraca do drużyny po blisko czterech latach - po meczu Polek z Chinkami na ostatnim mundialu w 2010 r. ogłosiła zakończenie reprezentacyjnej kariery. Zrobiła to po raz drugi - wcześniej pożegnała się z kadrą po nieudanych igrzyskach olimpijskich w Pekinie, ponieważ planowała macierzyństwo.

- Widać mnie potrzebują - mówiła w środę dziennikarzom, kiedy pojawiła się informacja o jej powrocie.

Piotr Makowski, trener reprezentacji, nie mógł dostać lepszej wiadomości. To z Glinką wiążą się największe sukcesy Polek. Z nią w składzie kadra Andrzeja Niemczyka sięgnęła w 2003 i 2005 r. po dwa złote medale ME. Glinka była zdecydowaną liderką, bywało, że w pojedynkę rozstrzygała mecze. W półfinale Euro '03 przeciwko Niemkom zdobyła 41 punktów, co było długo rekordem polskiej siatkówki.

Jest też największą gwiazdą polskiej siatkówki w ostatnich dekadach. Rozegrała w reprezentacji blisko 300 meczów, mimo że większą część kariery klubowej spędziła za granicą. Występowała m.in. we Włoszech, Francji, Hiszpanii i Turcji. Stawała regularnie na podium, dwa razy z Vakifbank Stambuł wygrała Ligę Mistrzów, dwa razy zajęła drugie miejsce.

Latem, po 14 latach gry na Zachodzie, zdecydowała się na powrót do kraju. Podpisała kontrakt z beniaminkiem Orlen Ligi Chemikiem Police, i właśnie do tego miejsca odbywał pielgrzymki trener kadry oraz działacze PZPS, aby namówić ją do powrotu.

Wojciech Drzyzga, ekspert Polsatu i Sport.pl, uważa, że powrót Glinki to reakcja na bardzo słaby występ kadry w 2013 r. - Mówię: "Glinka", myślę o jej wielkiej wartości sportowej. Turniej kwalifikacyjny to być albo nie być dla kadry, stąd tak usilne próby namówienia jej do gry - twierdzi Drzyzga. - Powrót Gosi to symbol podejścia do obowiązków. Z nią można odbudować upadłe morale reprezentacji.

Zdaniem działaczy decyzja Glinki powinna wpłynąć także na pozostałe siatkarki, które nie przyjmowały ostatnio powołań do reprezentacji. Najczęściej tłumaczyły to kontuzjami lub ogólną słabowitością. W PZPS usłyszeliśmy, że na kwalifikacje, a później na mundial zdecydują się wszystkie siatkarki, które wybierze trener Makowski. Chodzi m.in. o Annę Werblińską, klubową koleżankę Glinki.

Przyszłoroczne mistrzostwa świata rozegrane zostaną we Włoszech, wystąpią w nich 24 drużyny. Oprócz gospodarza z Europy awans uzyskały już dwa najlepsze zespoły mistrzostw Europy - Rosja (obrońca tytułu MŚ) i Niemcy. Z Ameryki Południowej pewne gry w turnieju są Brazylia i Argentyna, a z Azji - Japonia, Tajlandia, Chiny i Kazachstan.

Poza Włochami Europa ma zagwarantowane osiem miejsc. Zostało więc jeszcze sześć. Rozegrano już dwie z trzech faz turniejów kontynentalnych kwalifikacji. W pierwszy weekend stycznia rozegranych zostanie pięć decydujących turniejów, w których awans uzyskają zwycięzcy oraz zespół z drugiego miejsca z najlepszym bilansem.

Rywalkami Polek w łódzkiej Atlas Arenie będą Belgijki, Hiszpanki i Szwajcarki. Najtrudniejsza będzie przeprawa z tymi pierwszymi, które w ostatnich mistrzostwach Europy wywalczyły brązowy medal.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.