Plan był prosty - dobić załamane Serbki, którym dzień wcześniej błąd sędziego odebrał szansę gry w finale. Siatkarki z Bałkanów były zupełnie rozbite. W finale pocieszenia, choć brąz i tak łez im nie otrze, pokazały charakter. W przeciwieństwie do Polek, które zagrały najsłabszy mecz w tym turnieju.
Początek spotkania nie zwiastował takiego obrotu spraw. Po asie Pauliny Głaz nasze siatkarki prowadziły 9:7. Za chwilę jednak Serbki poprawiły serwis utrudniając nam przyjęcie, a w konsekwencji rozegranie. Polki próbowały obić wysoki serbski blok, ale kolejne ataki posyłały w aut. Rywalki odskoczyły na trzy punkty (15:12), a coraz gorszy odbiór nie pozwolił nam odrobić strat.
O drugim secie dość napisać, że się odbył. Już na początku naszą największą tego dnia słabość - przyjęcie - wykorzystała Sladjana Mirković (4:0). Korzystając z naszych błędów Serbki skutecznie kontratakowały i powiększały przewagę. Choć słowo "naszych" nie jest tu zbyt trafne, bo to nie były ten sam polski zespół, co w pozostałych meczach.
Porażka do 13 zawstydziła biało-czerwone. Po raz kolejny spróbowały wykrzesać z siebie resztkę sił. Walczyły o każdą piłkę, ale ich reakcje w obronie były zbyt nerwowe. Gdy Serbki odrobiły trzy punkty straty z początku seta (7:10) całkowicie przejęły inicjatywę. Walka skończyła się po drugiej przerwie technicznej (16:15 dla Serbii). Po szybkim i słabym siatkarsko spotkaniu Polki pożegnały się z medalem.
Polska: Głaz, Wójcik Flakus, Chojnacka, Janicka, Gajewska i Korabiec (libero) oraz Grajber, Twardowska, Szymańska, Strózik, Tobiasz
Serbia: Busa, Lukić, Cikiriz, Canak, Popović, Mirković i Stepanović (libero) oraz Mitrović
Redaktor też człowiek. Zobacz co nas wkurza na Facebook.com/Sportpl ?