Puchar Polski siatkarek. Gloria victoris, gloria victis

Po latach występów w finałach Pucharu Polski Muszynianka Muszyna wraca z turnieju jako zwycięzca. Cieszą się jednak też zwyciężeni, bo przechodząc do finału, przeszli własne oczekiwania.

Drogę do finału Aluprof miał najtrudniejszą z możliwych. Żeby stanąć do decydującej walki z liderem PlusLigi Kobiet, musiał wyeliminować drugi, a potem trzeci zespół ekstraklasy. Że będzie ciężko bielszczanki przekonały się już w ćwierćfinale. Aluprof przegrywał już 0:2, a jednak wygrał w pięciu setach i awansował. By znów zmierzyć się z Goliatem, czyli budowanym za solidną ilość petrozłotówek Atomem Treflem Sopot. - Wielki szacunek dla dziewczyn za to, co pokazały w meczu z sopociankami. Wiedziałyśmy, że w finale czeka nas z nimi ciężka walka - mówiła Aleksandra Jagieło, przyjmująca Muszyny, która w finale pokonała Bielsko dopiero w tie-breaku.

Wcześniej Muszynianka miała duże problemy z przełamaniem dobrego bloku i obrony bielszczanek. Nawet przy ogromnej przewadze przegrywały seta. Prowadzenie w trzeciej partii 12:6 skończyło się porażką 28:30. W kolejnej partii scenariusz o mały włos by się powtórzył, bo prowadzenie Mineralnych 13:7 zamieniło się na 23:22 w końcówce.

- Szkoda tego czwartego seta, gdzie doszłyśmy rywalki na jeden punkt - komentowała przyjmująca Aluporfu Anna Werblińska. - Zabrakło troszkę szczęścia. W tie-breaku nie wystarczyło z kolei zimnej krwi i Muszyna nas zdominowała.

- Mecz był bardzo emocjonujący i na pewno mógł się podobać, bo oba zespoły zacięcie walczyły. Te przewagi i ich tracenie to chyba tylko dowód na to, że obie drużyny były bardzo silne - komentowała siatkarka Muszyny, Agnieszka Bednarek-Kasza - MVP turnieju. - To wyróżnienie to dla mnie ogromna radość i nagroda za ciężką pracę - przyznała środkowa.

Dla całego zespołu Puchar to z kolej nagroda pocieszenia za nie do końca udany występ w Lidze Mistrzyń i zapewnione miejsce w tych rozgrywkach w przyszłym sezonie. - Na pewno po Lidze Mistrzyń było trochę niedosytu. Mam nadzieję, że uda się zdobyć też mistrzostwo Polski, wtedy rekompensata będzie jeszcze lepsza. Za wcześnie na to, żeby czuć się silniejszymi od reszty zespołów. Przed nami wiele spotkań - mówiła Bednarek Kasza.

 

Na pewno silniejsze niż jeszcze parę tygodni temu czują się zawodniczki Alprofu. - Tutaj nikt chyba się nie spodziewał, że możemy tak dobrze zagrać. Po tylu porażkach w lidze, zmianie trenera... - mówiła z podniesioną głową po przegranym finale Werblińska. - Miałyśmy dużo problemów w tym sezonie ligowym. Doszły kontuzje, wracałyśmy po urazach. Ten turniej to była szansa na odbudowanie się, na to, żeby ta siatkówka była radośniejsza, bo w lidze też nam na początku nam nie szło. Ja jestem zadowolona, zaszłyśmy w tym turnieju bardzo daleko - oceniła siatkarka, która sama ledwo co zakończyła leczenie operowanego kolana.

- Zrobiłam niedawno badania - wszystko jest w porządku. Właściwie trenuję dopiero trzy tygodnie, więc jeszcze do końca nie wytrzymuję fizycznie wszystkich występów. Miewam zadyszki, ale wydaje mi się, że to kwestia czasu. Obieram już normalny cykl treningowy i wszystko będzie dobrze.

Podobnie rysuje się przyszłość całego zespołu. Wrócił Aluprof, podobny do tego, który w 2009 r. w Olsztynie pewnie wygrał Puchar z Muszyną. Teraz Mineralne wzięły odwet. Mszcząc tamtą i ubiegłoroczną porażkę z Organiką. W trzecim finale z rzędu wreszcie wygrały.

Z kadrą pożegnała się Aleksandra Jagieło ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.