Trener Organiki spakował walizki. Mimo wygranej

- Liczę się z tym, że mogę odejść. Jestem już spakowany - mówi Wiesław Popik, trener Organiki Budowlanych. Jego drużyna wygrała po raz piąty w tym sezonie, ale straciła punkt

Podczas spotkania łódzkiego zespołu z Gwardią Wrocław więcej mówiono o możliwej zmianie trenera Organiki niż o tym, co działo się na boisku. Ostatni tydzień dla Popika był wyjątkowy trudny. Po druzgocącej porażce z AZS-em Białystok w poprzedniej kolejce jego pozycja mocno osłabła. Spekulowano, że pojedynek z Gwardią będzie właśnie ostatnim. Przegrana rozwiałaby już wszystkie wątpliwości. Jak już pisaliśmy, 49-letniego szkoleniowca miałaby zastąpić Małgorzata Niemczyk, była siatkarka.

Paradoksalnie sobotnie zwycięstwo wcale nie poprawiło sytuacji Popika. Zresztą on sam podczas meczu sprawiał wrażenie, jakby już był pogodzony z losem. W trakcie przerw między setami uwagi zawodniczkom przekazywał statystyk Maciej Kosmol, a przed tie-breakiem koleżanki instruowała kontuzjowana Joanna Mirek. Popik spokojnie siedział obok.

Po meczu Popik odniósł się do informacji na temat swojego odejścia. - Uważam, że pracuję dobrze. Mam konkretny plan, zamierzam dalej go realizować. Chcę dalej prowadzić tę drużynę - zaczął. Ale po chwili dodał: - Jestem przygotowany na każdą możliwość. Jeśli ktoś uzna, że zespołowi potrzebna jest zmiana trenera, to się z tym pogodzę. Zresztą jestem już spakowany.

Siatkarki Organiki nie chciały komentować ostatnich doniesień związanych z ich szkoleniowcem. - Czytamy, interesujemy się wszystkim, co dotyczy naszej drużyny, ale starałam się nie przywiązywać do tego większego znaczenia. Skupiałam się tylko na meczu z Gwardią. Chcę się teraz tylko cieszyć z tego zwycięstwa - mówiła Sylwia Wojcieska. Na pewno szefów czeka bardzo trudny tydzień, bowiem nawet z boku widać, że problem jest wielki.

Może gdyby łodzianki zdobyłyby trzy punkty (a miały na to ogromną szansę), to limit zaufania do szkoleniowca byłby znacznie większy. Tak się jednak nie stało. W spotkaniu z Gwardią można było się po raz kolejny przekonać, że największym problemem Organiki jest brak stabilizacji formy. Łódzkie siatkarki wciąż grają w kratkę. W jednym meczu potrafią w kapitalnym stylu pokonać silny Atom Sopot, a w następnym doznać kompromitującej porażki z AZS-em Białystok. Podobnie było w sobotę - raz grały świetnie, a raz beznadziejnie, jak w pierwszej i w końcówce czwartej partii. Mogły wygrać za trzy punkty, ale w czwartym secie roztrwoniły wielką przewagę (prowadziły już 14:8).

Znów dobry mecz rozegrała Katarzyna Zaroślińska, która razem z Karoliną Kosek była liderką zespołu, tak jak w poprzednim sezonie. Największym zagrożeniem w Gwardii była Katarzyna Jaszewska, była zawodniczka Organiki, zdobywczyni 19 punktów. - To był dla mnie zwykły mecz. Nie mobilizowałam się przed nim dodatkowo. Życzę Organice jak najlepiej. Nie jestem w tej drużynie, więc nie chcę się wypowiadać, dlaczego jest tak nisko w tabeli - stwierdziła.

Organika Budowlani - Gwardia Wrocław 3:2

Sety: 19:25, 25:23, 25:20, 21:25, 15:9

Organika: Szymańska 4, Bryda 3, Wojcieska 14, Zaroślińska 24, Kosek 22, Szeluchina 10, Ciesielska (libero) oraz Teixeira 5

Gwardia: Wołosz 4, Jaszewska 19, Tokarska 13, Mroczkowska 15, Barańska 4, Efimienko 5, Krzos (libero) oraz Witczak 5, M. Sobolska 1, Czypiruk 6, Matyjaszek 1, D. Sobolska 1

Pozostałe wyniki i tabela: Atom Trefl Sopot - TPS Rumia 3:0, Centrostal Bydgoszcz - AZS Białystok 3:1, Muszynianka - Aluprof Bielsko-Biała 3:1

Copyright © Agora SA