20-letni rozgrywający zagrał o klasę lepiej niż w przegranym niedawno meczu ze Skrą Bełchatów i zasłużenie zgarnął statuetkę dla najlepszego gracza. Częstochowianie zwyciężyli zasłużenie.
- My byliśmy dzisiaj wyjątkowo dobrze skoncentrowani i dlatego zdobyliśmy trzy punkty - podkreślał najskuteczniejszy wśród częstochowian (22 pkt) Bartosz Janeczek. - W sumie w krótkim czasie dopisaliśmy sobie sześć, co bardzo nas cieszy. Wyraźnie się rozkręcamy, czujemy się coraz mocniejsi i wierzymy, że będziemy wygrywać nadal.
Akademicy rozpoczęli sezon niemrawo, ale dwa ostatnie występy były dla nich wyjątkowo udane. Po zwycięstwie nad Jastrzębskim Węglem umocnili się w środku tabeli, a trzy punkty wywalczone w meczu z liderem z Rzeszowa pozwoliły im przebić się na drugie miejsce - tuż za plecy Skry Bełchatów. Wczorajsze zwycięstwo mogło być bardziej efektowne, ale goście wygrali wyrównaną końcówkę trzeciej partii, dzięki czemu uratowali honor. Na więcej nie było ich stać. Między innymi dlatego, że ich największa gwiazda - Niemiec Gyorgy Grozer - nie miała najlepszego dnia.
W meczu z Tytanem w wyjściowym składzie Resovii pojawił się pozyskany latem reprezentant Włoch Matej Cernić i to jemu rzeszowianie zawdzięczają, że w pierwszym secie prowadzili z Tytanem wyrównaną walkę. W drugiej partii o zwycięstwo było już łatwiej. Poirytowany swoimi błędami i niedokładnościami w rozegraniu młodego Michała Baranowicza Grozer oddawał akademikom punkt po punkcie.
- Takie spadki formy, jak widzieliśmy dziś u rywali, będą zdarzać się częściej - komentował trener Tytana Marek Kardos. - Gramy sobota - środa, do tego dojdą puchary. Nie będzie czasu na trening i nas też kryzys kiedyś dopadnie. Ale dziś cieszymy się z trzech punktów.
AZS znowu wysoko w PlusLidze ?