Smutne wiadomości z Hiszpanii dotarły w sobotę do Polski. Zmarł były siatkarz i trener Skry Bełchatów Miguel Angel Falasca. Miał 46 lat. Powodem był zawał serca. Rosyjskie media informują zaś, że Falasca od lat cierpiał na problemy z sercem, które bagatelizował.
- Latem 2012 r., przed rozpoczęciem sezonu z Uralem Ufa, Miguel Falasca przeszedł badania lekarskie. Standardowe testy medyczne pokazały, że hiszpański siatkarz nie może podjąć treningów. Kardiogram ujawnił bowiem zaburzenia rytmu serca - donosi portal sport.business-gazeta.ru.
Przed transferem do Rosji Hiszpan cztery lata grał w bełchatowskiej Skrze. Polski klub miał w tamtym czasie potwierdzić Uralowi, że zawodnik ma problemy z sercem, ale "jest w stanie wytrzymać obciążenia związane z trudami sezonu".
Rosyjscy lekarze mimo to zlecili Falasce dokładniejsze badania. Potwierdziły się wtedy ich podejrzenia - Falasca cierpiał na arytmię serca. - Co ciekawe, test nie wykazał zaburzeń rytmu serca podczas intensywnego wysiłku fizycznego, ale w trakcie wykonywania codziennych czynności, a nawet snu - informuje rosyjski portal.
Lekarze Uralu zabronili Hiszpanowi dalszego uprawiania sportu. Ten jednak ich nie posłuchał. Zdaniem portalu sport.business-gazeta.ru dlatego, że nie chciał stracić lukratywny kontrakt w Rosji. W Ufie Falasca ostatecznie zagrał, bo otrzymał pozytywną opinię lekarską od specjalisty z Hiszpanii, który miał mu przepisać specjalne lekarstwo.