Wiadomo było, że w drugim spotkaniu finałowym PlusLigi będzie można spodziewać się jeszcze większych emocji niż w pierwszym. Choć po meczu w Bełchatowie w rywalizacji prowadziła Skra, która wygrała starcie 3:0, to na ZAKSIE zdawało się to nie robić wrażenia.
Kędzierzynianie w pierwszej partii sobotniego meczu postawili przede wszystkim na grę na skrzydłach – Sam Deroo zdobył 5 punktów przy 80 procentowej skuteczności ataku, a Rafał Buszek 3 przy 40 procentach. Aktywny był też środek. Tak duża wariantywność gry Benjamina Toniuttiego spowodowana była po części słabą postawą atakującego ZAKSY, Maurice'a Torresa, który kończył średnio 1 na 3 piłki. Gospodarze mieli jednak w swoich szeregach tylko jednego takiego gracza, a Skra aż trzech – Mariusza Wlazłego, Srećko Lisinaca i Milada Ebadipoura – i dlatego goście ulegli oponentom 15:25.
Choć w drugim secie kędzierzynianie prowadzili już 11:7, to przez blok Skry Bełchatów utracili zapas punktowy – 12:12. Atak z drugiej linii Lisinaca i zagrywka Serba poskutkowały przewagą gości 16:13, a większa dokładność przyjezdnych w akcjach długich i sytuacyjnych dały im wyrównanie w meczu (25:20). Set później podopieczni Roberto Piazzy poszli za ciosem. Budowanie zapasu punktowego rozpoczęli od świetnej zagrywki (3 asy) i szczelnego bloku (4). Szybko uzyskali 3 punkty przewagi (8:5), a później spokojnie kontrolowali przebieg seta, zmierzając ku wygranej 25:21.
Czwarta partia to olbrzymie emocje po stronie bełchatowian i niesłabnąca nadzieja kędzierzynian. Jeszcze przy stanie 10:7 wydawało się, że ZAKSA nie odrobi strat, jednak dzięki świetnej postawie Sama Deroo w polu serwisowym obrońcy tytułu wyszli na prowadzenie 14:13. Dalsza część seta to mocne wymiany punkt za punkt z wiodącą rolą Milada Ebadipoura i wspomnianego Deroo po obu stronach siatki (19:19). Ostatecznie mecz zakończył się błędem kędzierzynian i szaleńczą radością Skry (25:23). Bełchatowianie sięgnęli po tytuł po raz pierwszy od sezonu 2013/2014 PlusLigi.
Stan rywalizacji o złoto PlusLigi: 2:0 dla Skry