Siatkówka. Po Resovia - Zaksa. Liga lepsza niż finał

- Zaksa była najlepiej przygotowana, w finale z Asseco znakomicie zakończyła sezon, w którym grała piękną siatkówkę - mówi Ireneusz Mazur, komentator Polsatu Sport, były trener reprezentacji Polski

MARCIN LEW: Tylko trzy mecze i dziewięć setów potrzebowała Zaksa Kędzierzyn-Koźle, aby pokonać broniącą tytułu Asseco Resovię i zdobyć mistrzostwo Polski. Finał był wyjątkowo jednostronny. Zaskoczenie?

IRENEUSZ MAZUR: Na pewno nie był to tak okazały finał jak cała liga, która była bardzo zaskakująca. W rundzie zasadniczej drużyny, które były faworytami, często przegrywały, nawet na własnym terenie. Decydujące mecze były krótkie, zarówno o złoto, jak i o brązowy medal [PGE Skra pokonała Lotos Trefl 3:0]. To zubożyło rozgrywki, choć nie zmniejsza to satysfakcji Zaksy z wygranej. Kędzierzynianie znakomicie zakończyli sezon, w którym grali piękną siatkówkę. Rozegrali świetny finał, wykazali się wielką koncentracją, jak zresztą przez całe rozgrywki.

Co było kluczem do sukcesu kędzierzynian? Różnicę zrobił Benjamin Toniutti. Dawno nie było w PlusLidze takiego wirtuoza rozegrania.

- Najważniejsze było dobre przygotowanie zespołu. Zaksa od początku sezonu z każdym meczem grała coraz lepszą siatkówkę. Miała czas na budowę formy, bez zawirowań z wyjazdami, przelotami na europejskie puchary, bo nie brała w nich udziału. I na koniec w tym krótkim, wąskim play-off osiągnęła najwyższą formę. Kilku siatkarzy wspięło się na wyżyny możliwości. Dawid Konarski w Asseco Resovii siedział na ławce [lata 2013-15], w Zaksie był podstawowym zawodnikiem. Jurij Gladyr tak dobrze w Polsce [od 2008 r.] jeszcze nie grał. Na ławce siedział świetny motywator, trener Ferdinando De Giorgi.

Asseco Resovia i PGE Skra Bełchatów nie były w stanie z nimi powalczyć? Dla obu ten sezon był przeciętny.

- Poziom gry Zaksy w finale był nieosiągalny dla Resovii, a czy dla Skry? Tutaj możemy dywagować, bo akurat w Pucharze Polski Bełchatów wygrał w finale z Zaksą. Ale tego się nie dowiemy. Skra mogła nie przegrać tego jednego decydującego seta w rundzie zasadniczej i awansować do finałów.

Skład podium chyba jednak nie zaskoczył.

- Trudno go było przewidzieć. Głośno mówiło się, że Lotos Gdańsk jest w gronie faworytów do medali. Zjazd z drugiej pozycji na czwartą pokazał, że zespół nie był już tak głodny zwycięstw jak w poprzednim sezonie. Wielu stawiało też na finał Bełchatów - Resovia. Tymczasem już po pierwszej rundzie okazało się, że drużyna z Kędzierzyna-Koźla jest bardzo mocna. Niektórzy eksperci zastanawiali się, czy poradzi sobie z presją. To miało być decydujące, ale sparaliżowało ich tylko w finale Pucharu Polski.

Kilka drużyn miało przebłyski, jak Cuprum Lubin, Cerrad Czarni Radom, także Lotos.

- Od Lotosu akurat tego oczekiwaliśmy, to przecież wicemistrz, zdobywca Pucharu i Superpucharu Polski. Pozostałe drużyny, jak Lubin i Jastrzębski Węgiel, pokazały się z dobrej strony. Do tego doszły Radom, Bydgoszcz, także Politechnika Warszawska. To była mocna klasa średnia, groźna dla faworytów.

W tym sezonie PlusLiga zrezygnowała z fazy play-off, w finale pierwszy zespół po rundzie zasadniczej grał z drugim, w meczu o trzecie miejsce rywalizował trzeci z czwartym itd. Nowy system zagwarantował wiele emocji w rundzie zasadniczej, ale praktycznie żadnych w grze o medale. Zostawiamy obecną formułę rozgrywek czy wracamy do play-off?

- Najpierw trzeba się dowiedzieć, czy w lidze wystąpi 14 czy 16 zespołów. Nie jestem całkowicie przekonany, że kibice i media są gotowi na poszerzenie rozgrywek i niższą jakość meczów. Przecież już w tym sezonie zdarzały się spotkania, które nie wszyscy chcieli oglądać. Publiczność zaczyna wybierać. Jeśli będzie więcej meczów między zespołami bez odpowiedniego wizerunku, nie wpłynie to na popularyzację siatkówki. Do tego dodałbym jeszcze obciążenia dla zawodników - zwłaszcza reprezentantów - które niosą dodatkowe mecze.

Dobrze, że PlusLiga była elastyczna, by dostosować rozgrywki ligowe do potrzeb selekcjonera reprezentacji. Ale to była wyjątkowa sytuacja. Taki kadłubowy system play-off nie ma racji bytu. Można zorganizować to tak, że w play-off wystąpią cztery najlepsze zespoły, można tak, że pierwsza dwójka odpocznie i zmierzy się później ze zwycięzcami meczów między ekipami z pozycji 3-6. Mamy czas, by przygotować kilka wariantów, porozmawiać i wybrać, jakim grać systemem. Ale na pewno nie takim jak w tym sezonie.

Nie tylko Barcelona! Najsłynniejsze przegrane sezony [ZOBACZ]

Więcej o: