PlusLiga 2015/2016. Trzy pytania na inaugurację: niespodzianki? Będą, bo kadrowicze są zmieleni

- Zmęczenie kadrowiczów jest tak duże, że naprawdę otwiera drogę do szeregu niespodzianek. Oni nie tylko nie są wypoczęci, oni są zmieleni psychicznie - mówi menedżer siatkarskich gwiazd Jakub Malke przed startem sezonu 2015/2016 PlusLigi. Jemu i dwóm innym ekspertom stawiamy trzy najważniejsze pytania dotyczące rozgrywek zmienionych na potrzeby reprezentacji, która walczy o udział w Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.

30 października rozpocznie się sezon 2015/2016 PlusLigi. Faza zasadnicza, złożona z 26 kolejek, w których każdy z każdym rozegra mecz i rewanż, skończy się 9 kwietnia. Zaraz po niej pierwszy i drugi zespół tabeli zmierzy się w walce o tytuł mistrza Polski, trzeci i czwarty - o brązowy medal. Ze względu na rok olimpijski i potrzeby reprezentacji, która walczy o udział w igrzyskach w Rio zrezygnowano z fazy play-off. Czy to dobry pomysł? Kto zyska, a kto straci na nowym systemie rozgrywek? Jak według ekspertów wygląda układ sił w dniu startu ligi?

1. Trener Lotosu Gdańsk Andrea Anastasi twierdzi, że nowy system rozgrywek premiuje bogatych, że brak fazy play-off wyklucza niespodzianki. Rzeczywiście zespoły z najmocniejszymi kadrami szybko wypracują przewagę nad resztą i liga będzie nudna? A może właśnie system, w którym ważny jest każdy punkt, okaże się trudny dla faworytów, bo w ich składach jest wielu zawodników zmęczonych sezonem reprezentacyjnym?

Tomasz Wójtowicz, mistrz olimpijski i mistrz świata, komentator Polsatu:

- Myślę, że to lekka asekuracja ze strony Anastasiego. Przypuszczam, że zawodnicy, którzy mają w nogach mnóstwo meczów w reprezentacjach swoich krajów przejdą kryzysy formy, bo żaden organizm nie wytrzyma na pełnych obrotach całego roku. Kadrowicze muszą być trochę oszczędzani, żeby doszli do siebie, a Lotos nie ma ich aż tylu, co Resovia czy Zaksa Kędzierzyn-Koźle. Oczywiście Anastasi ma rację, kiedy twierdzi, że granie w rytmie sobota-środa-sobota łatwiej znieść, gdy się ma pieniądze na kilkunastu dobrych zawodników, a nie tylko na sześciu-siedmiu. Bazując wyłącznie na graczach podstawowych, ma się wielki problem już w przypadku jednej kontuzji. Ale na razie to więksi od Lotosu mają więcej zmartwień. Wpadki na pewno im się przytrafią, a przy systemie bez fazy play-off nawet dwie-trzy porażki mogą odebrać szansę na tytuł.

Jakub Malke, menedżer m.in. Stephane'a Antigi i Mateusza Miki:

- Trener Anastasi wie, że jego problemem będzie utrzymanie formy chyba najbardziej eksploatowanego reprezentanta w dwóch ostatnich sezonach, czyli Mateusza Miki. Od Miki zespół jest bardzo zależny, a Anastasi nie ma innego Mateusza. Bogatsze kluby takiego problemu nie znają. Z drugiej strony zmęczenie kadrowiczów jest tak duże, że naprawdę otwiera drogę do szeregu niespodzianek. Oni nie tylko nie są wypoczęci, oni są zmieleni psychicznie. Byli bardzo blisko tego, żeby już mieć pewną grę na Igrzyskach Olimpijskich w Rio, a teraz przed nimi co najmniej jeden, a może jeszcze dwa turnieje kwalifikacyjne. To mocno obciąża psychikę.

Edward Skorek, mistrz olimpijski i mistrz świata, były trener reprezentacji Polski:

- Moim zdaniem słabsze zespoły mają teraz nawet przewagę nad mocnymi. W klubach bez reprezentantów treningi odbywały się w pełnych czy prawie pełnych składach, to samo dotyczy przedsezonowych sparingów, a za brak zgrania w kilku pierwszych kolejkach można słono zapłacić. Trenerzy takich zespołów jak Lotos zamiast narzekać powinni się skupić na tym, żeby jak najlepiej od początku punktować i wykorzystać zmęczenie graczy z Rzeszowa czy Kędzierzyna-Koźla. Niespodzianki na pewno będą, ale też nie czekajmy na sensację w postaci postawienia tabeli na głowie. Pamiętajmy, że w czołowych zespołach grają zbyt dobrzy i zbyt doświadczeni zawodnicy, by się nie otrząsnęli i przegrywali wszystko. Na pewno nie można mówić, że nowy system kogoś premiuje.

2. Sezon został skrócony, ale i tak od listopada do kwietnia siatkarzy czeka granie praktycznie co trzy dni. Czy nie dało się zaplanować rozgrywek lepiej?

Wójtowicz:

- Rozegranie 26 meczów sezonu zasadniczego w pięć miesięcy, do tego jeszcze gra w europejskich pucharach i przerwa na styczniowe eliminacje do igrzysk to taka dawka siatkówki, że w naszej rozpisce ta siatkówka jest niemal codziennie. Dzień i noc z siatkówką na pewno jeszcze bardziej męczy zawodników. Ale co zrobić? Po bardzo ciężkim sezonie reprezentacyjnym ligę po prostu trzeba brać z marszu, trzeba grać, odpuścić jej się nie da. Nie widzę innego, lepszego systemu, który mógłby obowiązywać w olimpijskim sezonie. Dobrze się stało, że liga została tak ściśnięta, bo czasu dla reprezentacji i tak będzie mało. Zwłaszcza jeśli w styczniu nie wywalczy ona bezpośredniego awansu do igrzysk, a tylko awans do majowego turnieju interkontynentalnego. Najważniejsze, żeby w tym kolejnym maratonie zawodnicy unikali kontuzji. Nie wyobrażam sobie, żeby naszej reprezentacji zabrakło na igrzyskach, ligę w drodze do nich po prostu trzeba przetrwać.

Malke:

- Rozumiem Andreę Anastasiego, kiedy narzeka na brak fazy play-off, bo według niego ona jest solą siatkówki. Teoretycznie nie byłoby problemu zmienić w styczniu regulacje dotyczące systemu, gdyby - odpukać - okazało się, że nasza reprezentacja straciła szanse na igrzyska. Ale chyba nawet wtedy play-offy nie byłyby dobrym rozwiązaniem. Sprawa zwalniania reprezentantów przez kluby dotyczy przecież nie tylko polskich siatkarzy. O Rio walczą występujący w PlusLidze Niemcy, Francuzi, Kanadyjczycy. Część z nich na pewno będzie w grze jeszcze w maju. Czy faza play-off z połową zespołów osłabioną brakiem ważnych zawodników byłaby lepsza od systemu, który wprowadzono? System jest, jaki jest i trzeba go przyjąć. Po MŚ 2006 ligę zaczęliśmy w grudniu i świat się nie zawalił, więc teraz też będzie dobrze. Na pewno bez względu na system mistrzem Polski zostanie najlepsza drużyna.

Skorek:

- Wiele lat temu, kiedy kadrę prowadził Staszek Gościniak, wysuwałem sugestię, by dać jej więcej czasu na przygotowania. Chciałem, żeby ligę przyspieszono, żebyśmy grali też w środy. Wtedy się na to nie zgodzono. Teraz grania będzie dużo, bo wszystko musi się rozstrzygnąć od listopada do kwietnia, ale to się da wytrzymać. Kiedy grałem w Stanach, to jeździliśmy po całym kraju z północy na południe i w trzy miesiące rozgrywaliśmy 30 spotkań. Nasza dyscyplina chce i musi brać przykład z tenisa. Tam zawodnicy grają od stycznia do listopada, zmieniają strefy czasowe, kontynenty i tym najlepszym nie przeszkadza to utrzymywać się w formie. A my jesteśmy wśród najlepszych.

3. Kto zostanie mistrzem, kto może sprawić największą niespodziankę?

Wójtowicz:

- Bardzo mocno do gry o złoto weszła Zaksa. Ona najbardziej się zmieniła, jej jestem szczególnie ciekaw. Poza nią oczywistymi kandydatami do tytułu są Rzeszów i Bełchatów, choć zobaczymy w pierwszych meczach, ile znaczy Skra bez Michała Winiarskiego, który z powodu kontuzji pleców w tym roku pewnie nie zagra. Kandydatem do największej niespodzianki jest dla mnie ten Lotos, co to niby jest bez szans (śmiech).

Malke:

- Na papierze mamy trzy bardzo mocne zespoły, ale żaden z nich przed sezonem nie zagrał w sparingach w pełnym składzie. Skra nawet mimo braku Winiarskiego, bo jest tam Mariusz Wlazły. Mariusz Wlazły, dodajmy, bez sezonu kadrowego w nogach, a więc wypoczęty, gotowy. To wystarczający argument, by stawiać Skrę w gronie głównych faworytów. Lotos zadomowi się wśród najlepszych, według mnie będzie walczył z najmocniejszą trójką. Dalej, za tą trójką i ugruntowanym już Lotosem, mamy Lubin, Olsztyn, Bydgoszcz i Radom. Te cztery ekipy będą podgryzać pierwszą czwórkę, szczególnie w pierwszej części sezonu. A i dalej są ciekawe zespoły. Jastrzębie ma budżet, jaki ma, ale zespołu wcale nie ma złego. Częstochowa skończyła poprzedni sezon na ostatnim miejscu, ale się wzmocniła, Warszawa z Pawłem Zagumnym będzie w stanie czasem postraszyć nawet któregoś z faworytów. Najmniej ciekawe składy mają Kielce i Będzin.

Skorek:

- Przede wszystkim spójrzmy na ligę nie jak na dalszy ciąg siatkówki, którą prezentowała kadra, tylko jak na coś nowego. W zespołach trochę się pozmieniało, są nowe składy, przyjechało kilka kolejnych gwiazd zagranicznych. To będzie miła odmiana od reprezentacji, o której wiemy już prawie wszystko, bo przecież wiemy, jacy w niej są ludzie i co będą grali.

Głównym faworytem musi być Resovia. Ona już była najlepsza, a teraz kadrowo jest jeszcze mocniejsza. Ma wszystko, żeby obronić tytuł. Wielkich niespodzianek w końcowym układzie tabeli się nie spodziewam, ale sport jest sportem, więc szczególnie w tak intensywnym sezonie nie odbieram szans na tytuł Zaksie i Skrze.

Obserwuj @LukaszJachimiak

Nowy Sport.pl wkrótce! [SPRAWDŹ]

Kto ma największe szanse na mistrzostwo Polski w tym sezonie?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.